Jeszcze tego dnia do rezydencji zawitał Casimir Veron wraz ze swoim synem.
-Hieram, Annabel !- zawołał gdy tylko przekroczył próg.
-Casimir - zaśmiał się Hieram. Casimir przytulił oboje po kolei, a żonę swojego przyjaciela ucałował w policzki.
-I oczywiście moja przyszła córka.
Veron podszedł do Neilili i również ucałował.
-Witam pana- odezwała się dziewczyna.
-Aj, gdzie tam panie, wiesz przecież, że możesz mi mówić po imieniu.
-Wybacz Casimirze- zaśmiała się szatynka.
Do Neilili podszedł Atlas i ucałował ją w policzek.
-Witaj kochanie.
-Witam, stęskniłam się - panna Lunèville przytuliła blondyna.
-Domyślam się- zaśmiał się Atlas wciąż wtulony we włosy swojej przyszłej narzeczonej.
-To my was zostawimy samych - odezwała się do tej pory milcząca Annabel i gestem ręki zaprosiła gościa i męża do salonu, tym samym zostawiając dwójkę młodych.
Gdy dorośli oddalili się, Neili bezpiecznie mogła zacząć temat.
-Dobrze wyglądasz- dziewczyna poprawiła swojemu narzeczonemu kilka kosmyków, które opadły mu na czoło.
-Chciałbym powiedzieć to samo, jednak zaczynam się powtarzać- zaśmiał się - Mimo to wyglądasz zniewalająco, jak zawsze moja droga.
Ale widzę , że coś cię martwi.
-Jak ty mnie dobrze znasz Atlasie- mruknęła Neilila, rozglądając się po holu czy w pobliżu nie kręci się żadna służba.
-W rzeczy samej, w końcu mamy spędzić ze sobą resztę życia. Więc, powiesz mi czemu masz taką kwaśną minkę?
-Przejdziemy się do ogrodu?
Atlas kiwną głową i wystawił ramię, by Neilila mogła je złapać. Idąc pod rękę, wyszli do przepięknego ogrodu na tyłach rezydencji. Różnokolorowe kwiaty zdobiły równo przystrzyżone zielone krzaki. Annabel zaraz po ślubie poprosiła Hierama by stworzyć ogród. Gdy to życzenie się spełniło żona pana Lunèville popłakała się ze szczęścia. Hieram widząc radość współmałżonki pokazał jej również drewnianą altankę pośród młodych jeszcze wtedy drzewek. Annabel zakochała się w niej. Tak samo jak jej córka.
Krocząc w stronę altanki Neilila opowiedziała Atlasowi o kłótni z Blake'm .
-To się zdarza zbyt często Neili- westchnął młody Veron- Czy Blake nie potrafi zrozumieć, że nie mamy wpływu na ten ślub?
-Najwidoczniej - panna Lunèville westchnęła - A jak tam Jaci ? Znosi lepiej tą sytuację niż Blake?
-Nie kłócimy się o to, to prawda ale jest bardzo smutna z tego powodu. Nie wiem, może Blake też wyraża swój smutek postępując w ten sposób.
-Nie wiem Atlas. Naprawdę. Ale wiesz co, musimy pomyśleć o tym przyjęciu zaręczynowym, na którym masz mi się oświadczyć.
-Skąd ty o tym wiesz?- Atlas wydawał się być zdumiony słowami dziewczyny.
-Niechcący usłyszałam jak moi rodzice o tym rozmawiają- usprawiedliwiła się chichocząc.
Szli kawałek w ciszy, aż zatrzymali się przed altanką. Neilila podeszła do drewnianej balustrady i oparła na niej łokcie, jednocześnie na dłonie kładąc podbródek.
-Jak to będzie Atlas?Z czym?- młody Veron stanął przy prawym boku dziewczyny.
-Z nami, z tym całym małżeństwem? - spojrzała na niego kątem oka nadal pozostając w tej samej pozycji.
-Będziemy się zachowywać jak moi rodzice, od którzy kochają się jakby wciąż byli młodzi czy po prostu będziemy udawać przed ludźmi a w domu będziemy dla siebie jak obcy?
-Neili- westchnął Atlas - Nie mam zielonego pojęcia ale ......
-Ale co?
Atlas wziął dłonie dziewczyny i zamkną w szczelnym uścisku.
-Jesteśmy przyjaciółmi, to się nigdy nie zmieni. To mogę ci zapewnić na sto procent albo nawet więcej - uśmiechną się do niej i ucałował jej palce splecione z jego własnymi
-Możemy się umówić, że mimo naszego małżeństwa będziemy się spotykać z naszymi ukochanymi. Przynajmniej możemy spróbować. Co ty na to?
Neilila popatrzyła na Atlasa wzrokiem pełnym nadzieji. Owszem kłóciła się Blake'm ale to nie znaczy, że go nie kocha.
-Po tym spojrzeniu wnioskuje, że panienka przystaje na mój plan- zaśmiał się blondyn.
-Jesteś najlepszym przyjacielem na świecie Atlasie- szatynka rzuciła się chłopakowi w objęcia a on zakręcił nią parę razy.
Z daleka wyglądali jak naprawdę kochająca się, młoda para.
Atlas w końcu zatrzymał się w miejscu jednak dalej trzymał ją w objęciach.
-Stoją na tarasie- odezwał się do niej.
-Kto?- Neili oderwała się lekko od swojego przyszłego narzeczonego.
-Rodzice. Na co oni czekają?
-Nie wiem, może się martwią, że ten związek się nie uda.
-Jak ich przekonamy, że wszystko idzie po ich myśli?
-A musimy? - zapytała dziewczyna spoglądając mu w oczy o barwie nieba.
-A jak znajdą ci męża, który zaraz po ślubie będzie się nad tobą znęcał. Pomyślałaś o tym? Może jednak lepiej wyjść za przyjaciela?- Atlas odezwał się do przyjaciółki stanowczym tonem.
-Masz rację Atlasie, nie pomyślałam- westchnęła panna Lunèville.
-To co robimy ? - chwilę później zadał pytanie, które męczyło oboje.
-Pocałuj mnie- zwróciła się do blondyna dziewczyna.
-Co?
-Jesteśmy ze sobą- Neilila przewróciła ostentacyjnie brązowymi oczami- już z pół roku, a oni nadal nie widzieli jak się całujemy. Zawsze się tylko przytulamy, mówisz mi czułe słówka. Może dlatego troszeczkę się martwią?
-Naprawdę tego chcesz?
-Będziemy musieli to zrobić. Mój ojciec oczekuje wnuków- zaśmiała się leciutko. A Atlas je zawtórował.
-No dobrze panienko.
Atlas zbliżył się do twarzy Neili. Oboje mogli poczuć oddech tego drugiego. Ich usta złączyły się w delikatnym pocałunku. A po chwili pocałunek stał się mocniejszy i Atlas przeniósł swoje dłonie na talię dziewczyny przyciągając ją trochę do siebie. Natomiast ręce Neilili powędrowały na kark chłopaka, by zaraz potem wpleść się w jego trochę przydługie blond włosy.
Oderwali się od siebie po dłuższej chwili , dość łapczywie łapiąc powietrze.
-Wracamy? - zapytał Atlas, biorąc za rękę dziewczynę.
-Powinniśmy.
XXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXX
Ave! Rozdział jest . Trochę Atlasa i Neili :) moje małe dzieci
Jeśli się podoba mile widziana jest gwiazdka i komentarz :)
Mimo wszystko to motywuje do dalszego pisania, nawet jeżeli w szkole ułożyli plan zamordowania uczniów pracami klasowymi aka sprawdzinami, (i tak szczerze to ten plan wdrażają)
Do następnego
Pozdrawiam
Wiktoria
YOU ARE READING
''Seulement dans l'obscurité, vous pouvez voir les étoiles'' PL
Teen FictionTylko w ciemności możesz zobaczyć gwiazdy - Martin Luter King XVI wieczny Paryż. U władzy jest dwudziestoletni król Karol IX. Ludność w mieście ma się dobrze w słodkiej niewiedzy, którą prezentuje król..... ALE nie o królu teraz , będzie potrzeb...