Szłam jak co dzień spokojną drogą przez park. Kierowałam się właśnie do szkoły, aby zmarnować kolejne minuty swojego życia, na naukę czegoś czego nigdy, przenigdy nie użyję w życiu.
Żwawo przebierałam nogami, słuchając muzyki na słuchawkach. Omijałam kolejno coraz wiecej ludzi, którzy z niewiadomych mi przyczyn zerwali się wcześnie z łóżka.
Ja na ich miejscu nigdy z niego nie wstawała.
Zerknęłam na wielki zegar, którego widać mimo wszystko przez drzewa. Jestem po prostu zbyt leniwa na to, aby wyciagnąć telefon z kieszeni. Oszczędzam siły do szkoły, są mi tam naprawdę potrzebne. Trudno tam wytrzymać.
07.53, cholera mogę nie zdąrzyć..
Jęknęłam, wiedząc, że mam przesrane. Pierwszą lekcją dzisiaj jest fizyka z moją ukochaną panią Dudek. Z jakich nieznanych mi powodów się na mnie uwzięła i na każdym kroku szuka powodu, aby wysłać mnie do dyrektora..
No nie rozumiem kobiety..
Do szkoły doszłam równo z dzwonkiem. Biegiem odnalazłam moją szafkę i wzięłam potrzebne mi książki. Odłożyłam jeszcze tylko kurtkę i zamknęłam z trzaskiem drzwi. Może jest chora i mamy zastępstwo?
Marne szanse.
Odwróciłam się na pięcie i po minucie znalazłam się na pierwszym piętrze, a dokładniej pod salą 103.
Witaj piekle.
Nacisnęłam klamkę, ale w tym samym momencie ktoś od drugiej strony z rozmachem otworzył drzwi.
Poczułam tępy ból głowy i odruchowo dotknęłam za bolące miejsce. Nie wiem jak, dlaczego i kiedy, ale leżałam na zimnej podłodze.
To jakieś żarty, prawda?!
Otrząsnęłam się. Podniosłam głowę i zobaczyłam wyciągnięta rękę w moją stronę. Bez sprzeciwu złapałam za nią i chwilę potem stałam już na nogach.
- Nic Ci nie jest?
Ujrzałam wysokiego blondyna z niebieskimi tęczówkami. Patrzył na mnie chłodnym spojrzeniem, a mnie zaatakowały ciarki na plecach. Jego twarz nie wyrażała ani grama skruchy.
- Nie wyglądasz jakbyś się tym przejął. A teraz przesuń się z łaski swojej, bo chciałabym wejść do klasy.
Uśmiechnęłam się krzywo. Zauważyłam, że nadal trzymam jego dwa razy większą dłoń, dlatego puściłam ją szybko. Chłopak zrobił krok w bok umożliwiają mi przejście. Nie oglądając się poszłam żwawym krokiem do mojej ławki, zrzucając tylko ciche "przepraszam za spóźnienie".
- Panno White, zapraszam do odpowiedzi.
Błagam, powiedzcie że mi się przesłyszało..
- Ruszysz się czy od razu mam Ci wpisać jedynkę? - Czułam na sobie jej przeszywający wzrok, który wypalał mi dziurę na twarzy. Miała na twarzy wypisane zadowolenie. Podnieca ją znęcanie się nad uczniami?
Szmata.
- A myślała Pani nad tym, aby od razu wpisać mi piątkę?
Po klasie przeszedł cichy pomruk śmiechu, ale ja tylko obserwowałam twarz Dudek. Widać było jak tworzą jej się wypieki na twarzy. Chce się tak bawić? Challange acceptet.
- Do tablicy! Ale już! - trzasnęła dziennikiem o biurko. Dziewczyny, które siedziały obok niej lekko podskoczyły.
- Nie powinna Pani podnosić głosu oraz ręki na nas. Mogę Panią zgłosić do dyrektora za znęcanie się.- teraz to ja widziałam na jej twarzy czysty wkurw.
- DO DYREKTORA TO TY TERAZ PÓJDZIESZ NIEWDZIĘCZNA DZIEWUCHO!
Zachichotałam i podniosłam się z krzesła. Złapałam za mój plecak, który wcześniej położyłam na ławce i ruszyłam w stronę drzwi. Po drodze przybiłam piątkę kilku osobą.
- Ana! Idziemy dzisiaj do Patrici?- przed wyjście usłyszałam głos mojej kumpeli Natalii.
- No rejczel - wysłałam jej buziaka i i ruszyłam do gabinetu dyrektora naszej placówki.
***
- Panno Anastazjo, dawno się nie widzieliśmy.Zaśmiałam się głośno na słowa Pana Kowalskiego. Jakby ktoś się nie domyślił to jest on naszym dyrciem.
- Słuchaj, niestety nie mam czasu, aby z Tobą pogadać i wysłuchać kolejnej historii, dlatego możesz iść. Jesteś zwolniona z tej lekcji.
- Dziękuję, do zobaczenia!
Szłam powoli korytarzem kierując się na tyły szkoły. Jest tam taki murek, który służy nam jako palarnię. Miałam zamiar spędzić tam wolne minuty.
Po kilku minutach siedziałam na nim spuszczając nogi na dół. Wygrzebałam z torebki papierosy i zapalniczkę. Wyjęłam jednego i podpalając końcówkę, zaciągnęłam się mocno.
O tak, to to czego potrzebowałam.
Wypuściłam dym z płuc i powtarzałam to jak rytuał do momentu gdy skończył mi się.
Wyrzuciłam niedopałek i wzięłam telefon z kieszeni. Wysłałam do Natalii SMS'a:
"Palarnia, zgarnij wszystkich. Buziak"
Po chwili dostałam odpowiedź:
"Ma się rozumieć, bby ;*"
Schowałam spowrotem telefon. Zastanawiałam się co mogłabym zrobić, ponieważ zostało jeszcze 15 minut lekcji, ale wtedy usłyszałam szuranie kilku par butów niedaleko. Zza zakretu wyszła grupka pięciu chłopaków. Wyscy byli wysocy, dobrze zbudowani i cholernie przystojni. Moją uwagę przykuł znajomy blondyn, przez którego będę miała siniaki.
Pięć par oczu spoczęły na mnie dokładnie mnie obczajając.
Ugh, serio?
Nerwowo poprawiłam się, bo nagle murek zaczął mnie uwierać. Postanowiła ich olać i nie mając pomysłu co mam zrobić wyciągnęłam kolejnego papierosa i go odpaliłam.
- Siema mała.
- Mała to jest twoja pała, a tak po za tym w tym momencie jestem wyższa od was wszystkich. - odpowiedziała na zaczepkę, a nawet nie wiedziałam, który się odezwał. Nie patrzyłam na nich. Miałam nadzieję, że sobie pójdą. Nienawidzę poznawać nowych ludzi.
No, ale marzenia ściętej głowy.
Wszyscy usiedli na murku obok mnie. Wszyscy jak jeden mąż wyciągnęli szlugi i je odpalili.
-Długo to ćwiczyliście?- nie mogłam się powstrzymać. Na początku chyba nie ogarnęli o co mi chodzi, a potem wybuchli głośnym śmiechem. No przynajmniej czwórka z nich.
- A jak myślisz? - odezwał się brunet z zielonymi oczyma.
I w tej chwili zdałam sobie sprawę jakie głupie było moje pytanie. Super. Zawsze coś palnę.
Nikt się już nie odzywał. Chłopcy czasami coś szeptali między sobą, ale nie słyszałam co. Zresztą, co mnie to obchodzi?
Gdy zabrzmiał dzwonek zaskoczyłam z murka. Dosłownie sekundę potem w moją stronę pedziła brunetka, która mnie mocno przytuliła.
- Jak tam u dyrcia?
- Nawet minuty tam nie byłam. - Zaśmiałyśmy się i zaraz dołączyli do nas trzech chłopców z mojej klasy i dwie dziewczyny z rocznika wyżej.
Wszyscy się przywitali i razem usiedliśmy niedaleko chłopców, którzy nadal siedzieli na muru obserwując nas.
- Masz? - zapytałam się Kuby (uroczy rudzielec), który zawsze załatwiał nam zioło.
- Pff, co to zapytanie, kochanie?
Wszyscy roześmiali się jeszcze bardziej gdy zrobił swoją minę typu "uraziłaś moją dumę ".
Chwilę po tym, wszyscy siedzieliśmy zjarani opierając się o siebie nazwzajem.
Dlaczego życie nie może być takie proste?
![](https://img.wattpad.com/cover/141778445-288-k452864.jpg)