Rozdział 3

11 1 0
                                    

POV Ariana
Odwracamy się w stronę dziewczyny aby jej coś powiedzieć ,ale ona patrzy podejrzliwie w moją stronę.

Patrzę szybko w tył i widzę przed sobą umieśnionego chłopaka ,którego spotkałam na przerwie.
- No hej. Tam stoji moja mała bestia. Wsiadacie?- zapytał mrugajac do mnie okiem.
- Czekamy na kolegę kolegi więc niestety nie możemy. Jesteśmy już umówione- mówi pewnym siebie głosem przyjaciółka.
- Ale macie szczęście że nią mnie trafiło. Ten dziki mustang podwiezie was do domu.- po czym wskazał na drogi samochód stojący na środku parkingu.
Ruszył w jego stronę A my za Nim.

- O kurde! Tyły są moje. - krzyknęła podekscytowana Nicky.

Było mi za nią wstyd no ale przecież nie będę jej wychowywać. Zajełam grzecznie miejsce obok pasażera.

- Muszę mówić gdzie mieszkam czy znasz drogę?- zapytałam z grzeczności aczkolwiek sądziłam że będzie to wiedzieć, bo większość imprez odbywała się właśnie u Nas.

Zayn włączył się do ruchu drogowego. Jechał szybko ale nie robiło to na mnie jakiegoś większego wrażenia.

- Kochanie ja wiem gdzie mieszka każdy w tej okolicy. Jak chcesz...- po raz kolejny przerwał mu ktoś podczas naszej rozmowy. Tym razem była to głośna muzyka dzwonjacego telefonu.
Jęknął sfrustrowany i odebrał.
Ja spojrzałam na Nicky i zamieniłam z nią parę słów.
-Pierdolisz! .... Tak żebyś wiedział. ... mam plany na wieczór.... to nie to co myślisz...Jesteś pierdolcem. - zakończył rozmowę Malik.
Zjechał na pobocze. Odwrócił się w naszą stronę i zapytał:

-Chcecie iść dziś na domówkę?Takie rozpoczęcie roku szkolnego
-Kiedy, gdzie i o której? -zapytała moja psiapsi.
Rzuciłam jej ostrzegawcze spojrzenie że wybuchnie z tego wojna.
-Naprawdę dziękuję za ofertę ale sobie odpuścimy.Mamy już plany- odpowiedziałam mu z największym wyszczerzem na twarzy jaki widział świat. Był to sztuczny uśmiech.

- W sumie nie oczekiwałem odpowiedzi. Przyjadę po was o 19.- po czym nachylił się w moja stronę i szepnął mi do ucha- Wyciągnę Cię tam najwyżej siłą.

Po raz kolejny samochód ruszył A ja zagłębiłam się w swoich myślach.
Może powinnam pójść. Bedzie fajnie. Poznam nowych ludzi. Zabawie się trochę. Jednak coś nie dawało mi spokoju. Miałam wrażenie że coś złego może się wydarzyć. Postanowiłam to mimo wszystko zignorować.
Przecież to tylko impreza....

POV Zayn

W końcu koniec tego cholernego gówna. Jezu muszę zdać w tym roku. Nie mogę nie przejść do następnej klasy. Przecież ojciec by mnie wydziedziczył.

Mieliśmy dziś godzinny trening i nie powiem kondycja zmalała.
Gram w szkolnej drużynie koszykówki. Jestem zastępca kapitana. Wogule dziś w szatni wszyscy chłopcy byli podnarani jakąś wiadomością.
- Ed stara mordo.... o co wszystkim chodzi? Brithney zrobiła sobie nowe cycki? - pytam zmieszany kolegę. Tleniona blondynka o której wspomniałem to chodzący plastik.
- Hahahah....- zaczął się ze mnie śmiać co zbiło mnie jeszcze bardziej z tropu.-te napalone gówniarze jarają się siostrą Franka. No ja wiem że jest na co popatrzeć. Ma tak ślicznie wyrzeźbione....
- Co ma tak ślicznie wyrzeźbione? - W tym samym czasie na salę wszedł szkolny kapitan naszej drużyny czyli jak się domyślam jej brat.
Ed odwrócił się do niego po czym zaśmiał się krótko.
- Oj no pomarzyć nie można? - zapytał rudy.
- A nie można w ciszy? Czuje się obleśnie słysząc co o niej wygadujecie...
Nie skończył ponieważ mu przerwałem.
- Fajnie że mnie ktoś zauważył. Chce ja poznać. Bedzie dziś na imprezie u mnie?

Kurde może w moim nedznym życiu jest choć odrobina szansy...

- Jak tata jej pozwoli to może pójdzie... różnie to w życiu bywa.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Mar 15, 2018 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

My Little Hollywood Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz