Nigdy nie zdarzyło mi się zaspać, kiedy trwałam w śnie ponad 10 godzin. Uniosłam głowę opierając się rękoma o łóżko. Przetarłam zaspane oczy i przeciągnęłam się, wydając z siebie lekki chichot. Zegarek wskazywał godzinę ósmą. Na ulotce, która dostałam wraz z dokumentami parę miesięcy temu było napisane, że śniadanie odbywa się równo o ósmej trzydzieści. Chwyciłam za szczotkę, która leżała na komodzie i przeczesałam niedbale ułożone włosy. Naciągnęłam na siebie wczorajsze jeasny, a na górną część piżamy włożyłam łososiową bluzę. W pośpiechu sięgnęłam jeszcze szczoteczkę do zębów i skierowałam się do łazienek. Wyszorowałam je dokładnie i wrzucając szczoteczkę do pokoju, która wylądowała na nieposłanym łóżku, skierowałam się na stołówkę. Na drzwiach wisiała kartka z dwoma nazwiskami. Laura McKinley i Josh Clark. Osoby te pełniły dzisiaj dyżur i pomagały w kuchni. Weszłam nieśmiałym krokiem do pomieszczenia, w którym znajdowało się już parę osób. Przy najbardziej oddalonym stoliku siedział chłopak, który udzielił mi wczoraj pomocy. Uśmiechnęłam się do siebie i podążyłam do stołu, na którym leżały różnego rodzaju potrawy. Sięgnęłam po tosty i dżem truskawkowy, a do picia wzięłam sok pomarańczowy. Na prawym ramieniu poczułam lekki uścisk, a zaraz potem ujrzałam uśmiechniętą twarz Gemmy.
- Cześć, jak pierwsza noc?
Odwzajemniłam uśmiech, chwytając jednocześnie tacę z jedzeniem.
- Dziękuję, bardzo dobrze. A u ciebie? - postanowiłam nieco przedłużyć rozmowę, ale kiedy ona skierowała się w stronę stolika, przy którym siedział nieznajomy, ja odbiłam lekko w lewo zmierzając do innych ławek. Gemma zmarszczyła czoło i chwyciła moje ramię.
- Chodź, zjesz z nami.
Z moich płuc wydostało się lekkie westchnięcie, które najwidoczniej uszło uwadze Gemmy. Chłopak siedział lekko pochylony nad książką, w której był najprawdopodobniej bardzo zaczytany, ponieważ nie zwrócił najmniejszej uwagi na nasze osoby. Gemma zachichotała pod nosem i zamknęła książkę chłopka. On natychmiast podniósł wzrok na dziewczynę i jęknął niezadowolony:
- Gemma, czytałem to!
Dziewczyna zaśmiała się gardłowo i skierowała wzrok na mnie. Chłopak idąc w jej ślady spojrzał mi w oczy i gwałtownie się podniósł. Potrącił biodrem ławkę, przez co ta lekko się przesunęła.
- Cześć – powiedział cicho, zawstydzając się swoim ruchem. Uśmiechnęłam się pokrzepiająco i odpowiedziałam mu tym samym. Gemma spojrzała na chłopaka spod byka i kazała mi usiąść. Jak powiedziała tak uczyniłam, a chwilę potem pochylałam się nad swoim posiłkiem z wilczym wzrokiem. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę jak bardzo byłam głodna. Ostatni posiłek spożyłam jeszcze przed wyjazdem do Cambridge , więc mój żołądek bez przeszkód mógł domagać się jedzenia. Bez większych wątpliwości zabrałam się na tosty i pochłonęłam je szybko, popijając raz na jakiś czas mój ulubiony sok. Spojrzałam wymownym spojrzeniem na Gemmę, a ona jakby czytając mi w myślach, powiedziała:
- Harry poznaj Nel. - chłopak oderwał spojrzenie znad książki i przeniósł je na mnie. Zieleń jego oczu raziła mnie, więc odwróciłam na chwilę wzrok. Chłopak westchnął cicho.
- Ładne imię. - jego głos zmienił się odrobinę od naszego ostatniego spotkania. Jego chrypkę zastąpił melodyjny ton, który stał się muzyką dla moich uszu. Jego loki przytrzymywała dzisiaj czarna bandamka. Mój wzrok zjechał nieco niżej przez co natrafił na odsłonięty kawałek klatki piersiowej. Na opalonej piersi znajdowały się dwie jaskółki skierowane do siebie, najprawdopodobniej podczas lotu. Zdałam sobie sprawę, że zbyt długo wpatruję się w jego klatkę piersiową, więc czym prędzej odwróciłam wzrok, spoglądając w jego oczy. Radosne iskierki krążyły w jego tęczówkach. Zachichotał pod nosem i wiedziałam już, że zauważył moje wpatrywanie. Mogłam być pewna, że oblałam się rumieńcem, ponieważ poczułam gorącą krew napływającą do policzków.
Odwróciłam głowę, tak aby jak najbardziej uchronić mnie od całkowitej kompromitacji.
- Dzięki. - odpowiedziałam cicho, wpatrując się w pustą tacę, która stała się teraz nadmiar ciekawa. Z krępującej ciszy uratowała nad Gemma, która zaczęła temat zbliżającej się imprezy z okazji rozpoczęcia kolejnego roku akademickiego. Harry wdał się z nią w żwawą dyskusję, a ja pogrążyłam się w zamyśleniu. Mój wzrok przechodził z Harrego na Gemmę. Przymrużyłam delikatnie oczy, wypatrując u nich kolejnych podobnych cech. Te same kości policzkowe, ten sam blask w oku i kształt ust. Zatrzymałam spojrzenie na wydatnych wargach chłopaka, przez co skarciłam się w myślach.
- Co ty na to? - usłyszałam głos Gemmy. Dziewczyna wpatrywała się we mnie oczekując odpowiedzi, natomiast chłopak powrócił do swojej lektury.
- Przepraszam. Zamyśliłam się. - Gemma przewróciła oczami i westchnęła przeciągle. Wytłumaczyła mi gdzie odbędzie się impreza i zapytała czy mam ochotę się wybrać. Zastanowiłam się przez chwilę, ale zaraz potem kiwnęłam głową na znak zgody. Ona klasnęła w dłonie i uśmiechnęła się radośnie. Harry oderwał się od książki i zamknął ją, kierując spojrzenie na Gemmę.
- Muszę iść, spotkamy się w domu. - powiedział uprzejmie i pocałował ją w policzek. Dziewczyna przytaknęła i uśmiechnęła się. - Do zobaczenia, Nel.
Machnęłam mu na pożegnanie i chwyciłam pudełko z sokiem z zamiarem opróżnienia jego zawartości.
- Może miałabyś ochotę do mnie wpaść? - zapytała Gemma, a ja zakrztusiłam się sokiem, który miałam jeszcze w buzi. Usłyszałam jej chichot. - Jutro 18? Przygotujemy się razem na imprezę.
- Jasne, brzmi fajnie.
Dziewczyna wstała, pożegnała się ze mną i udała się w kierunku drzwi wyjściowych. Nie mając wielu opcji na spędzenie popołudnia, skierowałam się do pokoju i chwyciłam aparat i kurtkę w razie pogorszenia się pogody. Chodziłam ulicami Cambridge szukając interesujących przedmiotów do sfotografowania. Gdy kamienna droga jednej z uliczek zakończyła się i została zastąpiona udeptaną ścieżką, bez żadnych wątpliwości podążyłam nią. Wiatr sprytnie igrał z moimi rozpuszczonymi włosami. Podmuchy powietrza muskały moje ciało, wywołując delikatne dreszcze. Zielona apaszka, która przykrywała szyję, uwolniła się i wzleciała w górę. Podskoczyłam jak najwyżej umiałam i wyciągnęłam mocno ręce. Niestety mój niski wzrost na nic mi się zdał, a moja ulubiona apaszka poszybowała wysoko w przestworza. Zasmuciłam się, ponieważ była ona dla mnie naprawdę drogocenna. Podarowała mi ją moja siostra, kiedy kończyłam swoje trzynaste urodziny. To był pochmurny i deszczowy wiosenny dzień.
Retrospekcja
Siedziałam na najwyższym krześle przy dużej wielkości stole w salonie. Obok mnie zasiadali goście. Mama krzątała się po kuchni podgrzewając potrawy, które przygotowała na dzisiejszą okazję. Krzesło naprzeciwko mnie było puste. Rodzina rozkoszowała się posiłkami i rozmawiała przy tym wesoła, ale ja siedziałam smutna. Usłyszeliśmy hałas i utknęliśmy w ciemności. Mój krzyk przerwał niepokojącą ciszę. W głębi duszy wiedziałam, że wydarzyło się coś strasznego. Moje obawy przerwał telefon, który rozbrzmiał kilka godzin później. „ Niestety, pańska córka...” Nie dokończył. Ona nie żyje. Chwyciłam za różowe pudełko spoczywające na moich łóżku i rozdarłam je pogrążona we łzach. Moim oczom ukazała się szmaragdowa apaszka. Wtuliłam w nią twarz, jednocześnie czytając trzy proste słowa: Czuwam na Tobą.
Koniec retrospekcji