Rozdział 1.

33 8 2
                                    

Co jakiś czas nerwowo potrząsał głową, próbując odgonić końskie muchy, które siadały na nim. Icicle od zawsze uwielbiał nowe miejsca, więc szybko zaaklimatyzował się w nowym domu. Z niecierpliwością czekał, aż ludzie przyjdą po niego, bo rzucane przez inne konie spojrzenia w jego stronę nie były zbyt przyjazne. Usłyszał kroki w stajni, jednak okazało się, że ktoś przyszedł do innego konia. Wałach położył się w słomie pomieszanej z jego odchodami i zaczął się tarzać, na tyle na ile pozwoliła mu wielkość boksu. Gdy poczuł się brudniejszy, wstał i zaczął szukać pozostałości po śniadaniu w pustym żłobie. Tak bardzo pochłonęło go to zajęcie, że nie zauważył jak ktoś otwiera drzwiczki od jego boksu i dopiero, kiedy trzydziestoletni mężczyzna zaczął zakładać mu kantar, zauważył to. Parsknął ucieszony, że prawdopodobnie będzie mógł się wybiegać. Został przypięty do rozpinek i Florian chwycił zgrzebło, i szczotkę z miękkim włosiem, i zaczął czyścić siwka, który gdzieniegdzie miał ślady po tarzaniu się w boksie. Później, niebieski, rajdowy czaprak wylądował na jego grzbiecie, a na nim żelowa podkładka. Później zostało narzucone na grzbiet rajdowe siodło i Florian odpiął Icicle z rozpinek i przełożył przez szyję błękitny napierśnik rajdowy, który przypiął do siodła i przełożył przez popręg. Zdjął kantar i założył rajdowe ogłowie pod kolor. Później wyczyścił kopyta i na przednie nogi założył czarne ochraniacze. 

Do stajni wszedł trener, który uśmiechnął się, kiedy zobaczył osiodłanego, nowego wierzchowca. 

  —  Dzisiaj popracujecie na placu i zobaczymy jak szybko się męczy. Jak dobrze pójdzie, to za tydzień pojedziecie w pierwszy taki typowo rajdowy trening. Do tego czasu nie wyjeżdżaj z nim poza stajnie. Musi się dobrze przyzwyczaić. Czekam na was na placu. —powiedział, po czym wyszedł ze stajni. 

Florian zdjął wodze z szyi Icicle i pociągnął je do przodu, zmuszając wałacha do ruchu. Ten szedł za mężczyzną, co jakiś czas wstrząsając ciałem lub szarpiąc łbem. Gdy Florian zobaczył, że jego konia atakują muchy końskie, założył mu maskę i popsikał odpowiednimi preparatami. Dopiero wtedy ruszyli na plac. 

Na miejscu, gdy Florian włożył jedną nogę do strzemienia Icicle, ten ruszył, powodując, że mężczyzna upadł na tyłek. Jednak natychmiast się podniósł i lekko szarpnął za wodzę. Ponownie wsiadając, mocniej przytrzymał wałacha, który znów próbował ruszyć iudało mu się wsiąść w siodło. Szybko wyregulował sobie strzemiona i dopiero wtedy pozwolił ruszyć Icicle stępem. 

  — Trzeba go oduczyć ruszania podczas wsiadania, Dave. — mruknął Florian do trenera, który szczerze się śmiał z upadku mężczyzny. 

  — Później się tym zajmiemy.— powiedział trener, podchodząc do nich. Florian zatrzymał wałacha. — 30 uderzeń na minutę. — mruknął do siebie po zbadaniu tętna Icicle i zapisał dane w notatniku. 

Icicle ponownie ruszył stępem. Wykorzystał długą wodzę i schylił się tak, że jego chrapy prawie dotykały ziemi. Po kilku minutach, nadszedł czas na zmianę chodu. Wystarczyły dwie łydki, aby ruszył żwawym kłusem. 

  — Zwolnij go trochę, łokcie do siebie. — korygował mężczyznę trener Floriana, Dave.

Ten przytrzymał Icicle na wędzidle, powodując zwolnienie kłusa. Wałach próbował przyśpieszyć, pamiętając czasy, kiedy biegał na torach jako koń wyścigowy, jednak ostre działanie pelhamu włożonego w pysk siwego powodowało, że nie był w stanie tego zrobić. 

  —Wjedź na drążki i jedź w prawo, gdzie zrobisz woltę, na której zagalopujesz. — Dave wydawał polecenia. 

Zgodnie z komendą, Icicle wjechał na drążki, a później skręcił w prawo. Po przejechaniu kilku metrów, Florian przyłożył zewnętrzną wodzę do szyi konia i dał łydkę. Wałach posłusznie wykonał woltę, a w jej połowie przeszedł do rwanego galopu. Zdawał się nie zwracać uwagi na wędzidło i cały czas przyśpieszał, wjeżdżając na ścianę. 

  — Zwolnij go, nie pozwól mu przejmować kontroli nad tobą. - mówił trener, z niepokojem patrząc na pędzącego Araba. — Weź go na woltę i uspokój. 

Florian dawał Icicle wszystkie sygnały do zwolnienia i przejścia na woltę. Użył nawet komendy głosowej "Prrr". Ostatecznie wałach wysłuchał poleceń swojego jeźdźca i przeszedł do płynniejszego galopu. Wjechał na koło, gdzie Florian stopniowo wydłużył mu wodzę, żeby Icicle się rozluźnił. Icicle to wykorzystał i jechał wolnym galopem z głową spuszczoną w dół. 

Po kilku minutach galopu i kłusa, Florian rozstępował siwka i zaprowadził do stajni. Rozsiodłał i zaprowadził na pastwisko, gdzie Icicle spędził resztę dnia. 

Zapraszam do zostawiania śladów po sobie w postaci gwiazdek lub komentarzy! 

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Zapraszam do zostawiania śladów po sobie w postaci gwiazdek lub komentarzy! 

IcicleOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz