Rozdział 4

1K 89 69
                                    


Byłem zmęczony dzisiejszym dniem. Czułem się jak ostatnia świnia, jednak to, co się stało, było nieuniknione. Teraz, gdy już wiedziałem, jak się sprawy mają, nie mogłem postąpić inaczej...

***

Poranek po pierwszej wspólnej nocy z Sasuke okazał się dla mnie jednym z najtrudniejszych w życiu. Kiedy tylko otworzyłem oczy, przez kilka sekund nie do końca zdawałem sobie sprawę z tego, gdzie jestem, ale wystarczyło odwrócić głowę i zobaczyć czarne, rozrzucone na poduszce włosy, by wróciły wspomnienia. Czułem, jak na mojej twarzy pojawia się uśmiech i powoli ogarnia mnie euforia. Tak! Sasuke, mój Sasuke! Tylko... czy aby na pewno mój? Uśmiech spełzł tak szybko, jak się pojawił. Spojrzałem na jego bladą twarz. Wyglądał zupełnie inaczej, gdy spał. Co będzie, kiedy się obudzi? Co, jeżeli powie, że to był tylko ten jeden, jedyny raz, że więcej się nie powtórzy? Znów to uczucie: mieszanina strachu, nerwów i niepewności. A jeśli mnie odtrąci? Przecież niczego nie obiecywał, mówił tylko, że mam okazję, nic więcej. Z drugiej strony jednak, to jak mnie całował, jego pieszczoty i pełne pożądania oczy... Udawał? Szczerze mówiąc, nie byłem pewny, czy coś takiego można w ogóle udawać. Nie myślałem racjonalnie, lęk układał w mojej głowie najbardziej pesymistyczne obrazy, na jakie było go stać. A jeżeli uzna, że to na skutek zaćmienia umysłu? A jak mnie wyrzuci i powie, że nie chce więcej znać? Zaczynałem panikować. Może w ogóle ze mną nie chcieć rozmawiać, a przecież musze mu powiedzieć tyle rzeczy. Może go przywiążę, zaknebluję usta i puszczę dopiero, gdy się wygadam? Moja chora wyobraźnia podsuwała coraz głupsze pomysły.

– Chcesz mnie związać, perwersie jeden?

Odskoczyłem gwałtownie, omal nie spadając z łóżka. Ostatnią myśl musiałem chyba wypowiedzieć na głos. Czarne oczy patrzyły na mnie kpiąco, ich właściciel najwyraźniej nie spał już od pewnego czasu.

– Ale ty jesteś wyuzdany. No, w końcu żonaty od dwóch lat – stwierdził ironicznie.

– Sasuke... – jęknąłem zażenowany.

– Przestań jęczeć. Patrz, co zrobiłeś, pobrudziłeś mi pościel! – Odchylił granatową kołdrę, na której widniały białe plamy. Jego twarz wyrażała zdegustowanie.

Wstał i podszedł do szafki, dając mi możliwość podziwiania jego nagiego ciała. A naprawdę było co podziwiać. Po chwili coś miękkiego wylądowało na mojej głowie.

– Nie gap się, tylko zasuwaj pod prysznic. – Wskazał drzwi łazienki. – Chcesz się tak pokazać ludziom?

Zamarłem. Więc jednak to była dla niego tylko przygoda, a teraz chce się mnie pozbyć z domu. Wziąłem ręcznik, który mi rzucił i powlokłem się w stronę łazienki. Przy drzwiach zawahałem się przez chwilę, musiałem przecież wyjaśnić mu tyle rzeczy, ale ruchem ręki dał mi do zrozumienia, żebym się pospieszył. Wszedłem pod prysznic i odkręciłem kurek. Poczułem, jak krople spływają po moim ciele. Ciepła woda trochę przytępiała zmysły, ale to dobrze, nie chciałem w tym momencie zbyt jasno myśleć, pragnąłem jak najbardziej oddalić od siebie lęk przed tym, że Sasuke jednak nie będzie mój. Nie miałem pojęcia, jak to będzie. Wrócę do Hinaty? Nie, to w ogóle nie wchodziło w grę, nie po tym wszystkim, co się wydarzyło. Przed oczami ponownie stanęły mi obrazy wczorajszego dnia: Sasuke leżący obok mnie z rozrzuconymi włosami, wzrokiem wyrażającym pożądanie, jego dotyk na mojej skórze, gorący oddech na szyi, zęby zaciskające się na moim języku.

– Ałł! – Gwałtownie podskoczyłem, upuszczając namydloną gąbkę. Coś, a raczej ktoś, naprawdę mnie ugryzł.

– Nie wrzeszcz tak – skrzywił się.

– Sasuke...

– A spodziewałeś się kogoś innego? – zakpił, przyciskając mnie do kafelków prysznicowych.

SasuNaru - Kłamstwo nie staje się prawdą...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz