Ogród

24 1 0
                                    

                               ***
Podlewałem zwiędłe żąkile, zżółkniałe od starości. Cała ich grzątka parę tygodni temu tętniłta życiem i pięknym zapachem, a teraz gnije od powolnego przekwitania.  Odetchnąłem z zmęczenia. Moją uwage przykuł pobity mężczyzna przykuty solidnymi łańcuchami. Miał podarte i brudne ubrania,  a jego brudne i tłuste włosy przyprawiały mnie o dreszcze. Śmierdział od moczu i zasychającej krwi.

- p-proszę daj mi wody umieram z pragnienia...

Pobity mężczyzna z poddaniem patrzył ku górze. Jego błagania  bardzo mnie irytutowały.  Skończyłem cały cyrk wbijając mu w rękę moją ukochaną ozłacaną laskę, którą dostałem w spadku po ojcu.  Więzień jęłkną z bólu i starał odejść jak najdalej odemnie, ale łańcuchy go powstrzymywały.  Parsknąłęm śmiechem zdając sobie sprawę z słabości tego osobnika. 

Dumny z siebie porówciłem do mojego domu.  Pomieszczenia wydawały się na stare i osadzone brudem.

Chwile ciszy przerwało mi niespodziewane pukanie do drzwi.  Odrazu jak na tradycję przystało otworzyłem skrzypiące wrota.

- witam nazywam się  dr. Mike Storm -Był to mężczyzna po trzydziestce, jego wygląd różnił się od normalnego człowieka.  Uwagę przykuwały jego śnieżno białe włosy i cyjankowego świecące oczy.   Obok niego stał młodszy około 20 latek z brązowymi włosami zakończonym niebieskimi końcówkami.  Obydwaj byli ubrani dość schludnie i ładnie.

- Co was tu sprowadza? - Zapytałem.

- Podobno jest pan tym słynnym łowcą... - Zuchwale odparł pan Storm sam wiedząc co mówi.

- Zgadza się. - Z lekkim zdziwieniem odparłem,  interesujące jak mnie znaleźli na tym pustkowiu.

- Poszukujemy 5 zębów i 3 palców demonów. - Odrzekł mężczyzna z śnieżno białymi włosami. Jakby rozmawialiśmy o najnormalniejszym produkcie spożywczym.

- dobrze się składa mam w piwnicy jednego przedsatawiciela bardzo żadkiego gatunku.  Chodźcie zaprowadzę was.

Szybkim tępem zaprowadziłem ich do swojej piwnicy.  Już czekała na mnie moja ofiara.  Kobieta  wyglądająca na 20 latkę przykuta  hakiem wybijającym się w jej kark.  Miała podobne oczy do   Pana Storma lecz jej kolor był bardzej żywy i ciemny.  Nie przedłużając podniosłem metalowe szczypce i zniżyłem jej poturbowane ciało na stalowej linię robiąc jej ogromny ból.  Powoli wrawałem zęby i palce niewolniczki.

- nie błagam! To boli!

Błagała o litość kobieta. Spoliczkowałem ją by się uciszyła i dałem kubcom zamówione kawałki ciała demona. On dał mi sporą kwote pieniężną co jeszcze bardzej mnie ucieszyło.

- A mogę się zapytać po co panu te elementy ciała?

W tym czasie wycierałem ręce o mokrą hustę.

- jest mi potrzebna do badań wraz z moim pomocnikiem mam zamiar stworzyć nową truciznę na broń.

Jego wyraz twarz nie zmienił się od początku naszej rozmowy.

- oh rozumiem.

Tylko tyle mogłem z siebie wydusić powstrzymywując się od śmiechu.  Pewnie praktykant z tych elementów nie zrobi się trucizny.

Bez zastanowienia odrazu kierowałem się na górę oprowadzając gości. Zaprowadziłem ich do pokoju i odrazu wszedłem do małego pomieszczenia zwanego u mnie kuchnią.

- kawki, herbatki? - Zapytałem uprzejmie nowych kupców pseudo naukowców.

- Kawy - Odparł doktor burza. Na jego rozkaz wyjąłem dwie fliżanki i samą esencję , która jest całm  moim sensem życia.  Kawa.  Tylko te małe gorzkie czarne ziarenka są dla mnie ostatnią deską ratunku od wciągającej depresji i problemów psychicznych. Nalałem wodę z kranu do czajnika i odrazu włączyłem urządzenie.

- czarna?  Czy z mlekiem?  -Spojrzałem na lodówkę  bojąc się że znowu mleka nie ma.

- czarna. - Odetchnąłem z ulgą i nalałem do filiżanki gotową kawę.  Zamieszałem łyżeczką i odrazu mu podałem. Usiadłem obok poddając się pieknemu zapachowi kawy. 

- ... Więc to pan zabił te wszytskie demony? - Zapytał jego praktytaknt.

-  Owszem a panowie mają też parę demonów czy nowi w tej działce? -  Wziąłem łyk wraz z Mike'iem. Jego wyraz twarz mówił że mu smakuje.

-  Tak 7 - Z zaskoczeniem spojrzałem na nich. Czyżby konkurencja?

- Oh ja przynajmniej mam takie legendy jak słynna Erais. - Brązowo włos wzdrygł się na to imię jakby ktoś uraził jego rodzinę. 

- Cóż teraz należy do nas. - Szybko parsknął niebieskooki.

- No cóż zabiore ją i wezmę na chwilowe tortury... - Pomocnik doktora zbladł jeszcze bardzej.

-  Teraz należy do nas. - Odparł oburzony "właściciel " demona.  Jakby nie wiedział że demony nie mają żadnej wartości.

- Zdaje sobie z tego sprawę, ale to ja wszczepiłem jej wadę serca i chce sprawdzić czy nie ustała. -
Z spokojem w głosie dokończyłem zdanie wraz z kawą. Wstałem leniwie i włożyłem do zlewu  filiżanke.

- A co pana to tak interesuje? - Lekko poddenerwowany odparł pan Storm.

- Chce tylko podtrzymać mój eksperyment, ewentualnie ją zabije. - Odparłem dumny z siebie.

- 🔟. - Powiedział przerażająco pusto pomocnik doktora niezrozumiałym dla mnie językiem. Postanowiłem  mu się bardzej przyjżeć. Młodszy gości miał takie same oczy jak jego przełożony,  ale jego twarz była bardzej dziecięcą . Zauważyłem że jego ciemne brązowe włosy są nie tylko  zakończone błękitem ale też i bielą.

- Może panowie chcą zaczerpnąć świerzego powietrza? - Zapytałem wycierając ręce o ścierkę.

- 9⃣. -  Znowu tym samym tonem odparł młodszy praktykant.

- Owszem. - Odparł  lekko poddenerwowany doktor.  Wstał z fotela i odłożył pustą filiżanke po kawie.

- 8⃣. -

Zaprowadziłem swoich gości na dwór i usiadłem na drewnanimy krześle obok dużego stolika.

-Może pan opowie nam coś o sobie? - Zapytał miło pan Storm.

- 7⃣. -

- Dobrze,  więc jak mówiłem torturowałem masę demonów. Jestem dumny z mojego eksperymentu Erais. Pamiętam że jak była małym dzieckiem raziłem ją prądem,  och to były czasy. - Zamarzyłem się nad pięknenymi wspomnienia.

- Panie Storm mogę iść do toalety?  - Zapyta nieśmiało jego  wspópracownik.

- Jasne. - Parsknął cicho jego szef.
                              ***
* Perspektywa Pomocnika *

Szybkim krokiem kierowałem się do piwnicy gdzie ten psychopata trzymał demona.  Zbiegiem z stormych schodów na sam dół gdzie czekała na mnie pierwsza przeszkoda. Ogromne stalowe drzwi. Płacz dziewczyny tylko mnie zdeterminował.  Z całej siły uderzyłem nogą w drzwi niszcząc jej i dostając się demona. 

- Błagam! Pomocy! -  Krzyczała kobieta.  Bez przedłużania uwolniłem ją. Wziąłem apteczke i zacząłem opatrywać ranną.

- Cii... Jesteś już bezpieczna.  Spokojnie uratujemy cię. - Odparłem z uśmiechem na twarzy.

Burza Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz