Przywiązana. Nie mogę się ruszyć. Nie widzę gdzie jedziemy ani kto mnie wiezie. Są ubrani na biało i anonimowi. Nie wiem co mi podali, ale okropnie się czuję. Gdzie jedziemy? Na zabieg, chcą mnie uśpić, ale jestem niewinna. Brian, ten sukinsyn. Chwilowo tracę myśli, ale tego nie straciłam. To on to zrobił. Chwilę temu w żałobie, a teraz? W drodze na wykonanie wyroku. Ktoś biegnie. Jakaś kobieta stuka obcasami jak opętana.
-Ewa! Czekajcie, mam prawo do rozmowy. - znam ten głos, jedyny który wierzy we mnie.
-Dwie minuty. - biali ludzie odeszli, a ja dalej leżałam przywiązana do łóżka.
W pustym, szarym korytarzu zostałam tylko ja i moja mama. Jej widok to najlepsze co mnie mogło spotkać w tej chwili.
-Mamo, kocham cię, ją też kochałam. - chciałabym krzyczeć, płakać, ale już na to za późno; nie wiem co mi dali, ale działa jak cholera.
-Wiem kochanie, nigdy nie dam ci odejść na marne. Spotkamy się jeszcze. Oczyszczę wszystkie zarzuty. - mówi dość nieskładnie, jest zdenerwowana, ale bardzo stara się mnie wesprzeć - Ona też cię kochała. Nie ważne co mówią, ja ci wierzę. Wierzę ci!
-Czas na rozmowy skończył się z dniem wczorajszym, proszę odejść. - wrócili moi egzekutorzy.
Dalsza droga minęła tak szybko. Dotarliśmy do białej sali zabiegowej, w której już leżały dwie kobiety podpięte do kroplówki. Postawili łóżko i przeszli do działania. Nigdy nie lubiłam igieł, a ta do taka jest taka ogromna.
- Na mocy prawa karnego uchwalonego dnia 25 maja 2170 roku skazuję cię Ewo Pierwszak na dożywocie z możliwością odkupienia przewinień w ramach świętej drogi.
Świętej czego? Nie mogę nic powiedzieć, wygłosił formułkę i koniec rozmowy. Bezdusznicy. Dlaczego nikt mi wcześniej nie powiedział, że trafię do tego syfu dla widowni. Nie odpuszczę mu! Ach... ta igła jest ogrooomna...
YOU ARE READING
Byle nie bez walki
Short StoryHistoria, ktora od dłuższego czasu chodziła mi po głowie, zostanie tutaj spisana. Amatorskie, pierwsze dzieło.