Rozdział drugi: złość

503 60 14
                                    

Złota ramka z ich zdjęciem, spoczywa w jego trzęsącej się dłoni. Ona uśmiecha się promiennie, odchylając głowę do tyłu. On obejmuje ją w talii, patrząc na nią jak na cały swój świat.

Złota ramka ląduje na podłodze. Szkło roztrzaskuje się na milion drobnych kawałków, jak jego serce kilka tygodni wcześniej.

Chwyta kolejne zdjęcie, oprawione w biel. Któreś wakacje. Stoją na plaży i wyglądają na s z c z ę ś l i w y c h. A mimo to, widzi w jej oczach ból, szkoda, że wcześniej go nie zauważał.

Po mieszkaniu ponownie rozchodzi się dźwięk tłuczonego szkła i jego cichego lamentu.

Ostatnie zdjęcie, które nie roztrzaskało się o mahoniowe panele, jest czarno białe. Przedstawia ją. Siedzi na kanapie, ma lekko zapadnięte policzki, jak on w tej chwili i uśmiecha się blado, w porównaniu do niego, bo on nie uśmiecha się już w ogóle. Była wtedy zła, pamięta to jak dziś, dąsała się, bo raczył zrobić jej zdjęcie. Warknęła coś pod nosem, zaznaczała, że wyglada jak ś m i e r ć. I wtedy również nic nie zauważył. A teraz był tak samo zły, jak ona w tamtym momencie; na siebie.

Z jeszcze większą frustracją niż do tej pory, ciska ramką o panele. A później, cztery razy pod rząd, uderza pięścią w ziemię. Odłamki szkła tkwią w jego dłoni, kalecząc bladą skórę. Syczy, głośno klnie i obserwuje krew, która skapuje na demonstrację jego złości, na wszystkie zniszczone pamiątki.

— Wobec śmieci jesteśmy bezradni. — Mirjam obserwuje go z tyłu, stoi w drzwiach, marszy nos i mówi spokojnie. Halvor mierzy ją tylko wzburzonym spojrzeniem. A huragan w jego oczach przybiera na sile. — Ale wobec złości już nie. Nad nią możesz zapanować. — Przygnębiona znika za rogiem, bo wie, że jest bezradna względem niego.

I kiedy Halvor patrzy na zranioną dłoń, nie czuje bólu.

Nie czuje złości.

Nie czuje nic.

I jeszcze wtedy myśli, że nad wszystkim panuje.

Goner | H.E.granerud ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz