8. Skok z kaplicy

12 1 0
                                    

Wśród ciemnej nocy biegnie przez miasto nowina: Tristana i królową pojmano, król chce ich zgładzić. Bogaci mieszczanie i lud ubogi, wszystko płacze.

362

„Ha, trzeba nam, zaiste, płakać! Tristanie, śmiały baronie, maszże więc umierać przez tak szpetną zdradę? A ty, miła królowo, pani uwielbiana, w jakiejż ziemi zrodzi się kiedy królewska córa tak piękna, tak droga? Toż więc jest, karle garbaty, dzieło twego wróżbiarstwa? Niechby nigdy nie oglądał oblicza Boga ten, który, zdybawszy cię, nie utopi miecza w twoim ciele! Tristanie, wdzięczny, drogi przyjacielu, kiedy Morhołt, przybywszy wydrzeć nasze dzieci, wylądował na tym brzegu, nikt z baronów nie śmiał chwycić za broń i wszyscy milczeli, podobni niemym. Ale ty, Tristanie, ty stoczyłeś walkę za nas wszystkich, za lud Kornwalii, i zabiłeś Morhołta; a on dosięgnął cię mieczem, od czego omal nie pomarłeś za nas. Żali dzisiaj przez wspomnienie tych czynów, godzi się przystać na twą śmierć?”

363

Płacze, krzyki podnoszą się w mieście, wszyscy biegną do pałacu. Ale taki jest gniew króla, iż nie ma tak potężnego i tak dumnego barona, który by się odważył rzucić bodaj słówko proszące zmiłowania.

364

Dzień się zbliża, noc pierzcha. Przed wschodem słońca Marek jedzie poza miasto, w miejsce, gdzie miał obyczaj sprawować sądy i ogłaszać wyroki. Nakazuje, aby wyżłobiono dół, aby nazbierano doń wikliny i chrustu, białych i czarnych głogów wyrwanych z korzeniem.

365

O pierwszej godzinie poranku, kazał okrzyknąć wici po kraju, aby zwołać co rychlej szlachtę Kornwalii. Zgromadzili się z wielkim pomrukiem: nie masz takiego, który by nie płakał, prócz karła z Tyntagielu. Wówczas król przemówił w te słowa:

366

-Wina, Kara, Sąd, Król– Panowie, kazałem wznieść ten stos z chrustu dla Tristana i dla królowej, ponieważ dopuścili się winy.

367

Ale wszyscy krzyknęli:

368

— Sądu, królu! Sądu najpierw i próby, i bitwy! Zabić ich bez sądu to wstyd i zbrodnia. Królu, łaski i zmiłowania dla nich!

369

Marek odpowiedział w gniewie:

370

— Nie, ani łaski, ani zmiłowania, ani próby, ani sądu! Przez tego Boga, który stworzył świat, jeśli ktokolwiek odważy się jeszcze żądać takiej rzeczy, spłonie pierwszy na tym stosie!

371

Nakazuje, aby rozpalono ogień i aby sprowadzono najsamprzód z zamku Tristana.

372

Chrust płonie, wszyscy milczą, król czeka.

373

Słudzy pognali aż do izby, w której kochankowie zostają pod pilną strażą. Wloką Tristana za ręce związane sznurami. Przebóg! hańba to była spętać go w ten sposób! Płacze od sromu; ale na co zdadzą mu się łzy? Wiodą go haniebnie: zasię królowa wykrzykuje, prawie oszalała z męki:

374

— Ponieść śmierć, miły mój, byleś ty ocalał, ha! byłaby to wielka radość.

375

Strażnicy i Tristan idą za miasto w stronę stosu. Ale za nimi pędzi w cwał rycerz, dogania ich, skacze na ziem z rumaka jeszcze w biegu: to Dynas, zacny kasztelan. Na wieść o przygodzie śpieszył z zamku swego w Lidanie, aż piana, pot i krew spływały koniowi po bokach.

tristian i izoldaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz