Z jakiegoś powodu Jonghyun miał wrażenie, że to najbardziej śmieszna i absurdalna sytuacja w jego życiu, pomijając oczywiście fakt, że to pierwsza sytuacją jaką w ogóle pamiętał. Siedział teraz sobie jak gdyby nigdy nic ze swoją paczką znajomych, którą na dobrą sprawę dopiero co poznał, a ludzie dookoła cały czas podchodzili do niego i pytali jak się teraz czuje, co się stało i czy wszystko z nim w porządku. Zabawne było to, że kojarzył wiele twarzy, ale nie miał pojęcia skąd, ani tym bardziej nie był w stanie określić jak mają na imię czy choćby w której klasie się uczą. Trzeba przyznać, że doprowadzało to do wielu bardzo zabawnych sytuacji, zwłaszcza w mniemaniu jego znajomych. On jednak nie był pewny, czy dla potencjalnej dziewczyny w takim samym mundurku jak wszystkie inne, z taką samą fryzurą jak wszystkie inne i do tego z takim samym makijażem, również było do śmiechu, gdy z przykrością musiał stwierdzić, że nie ma zielonego pojęcia jak ma na imię, ani tym bardziej jak wyglądało ich pierwsze spotkanie lub jej ulubiony kolor i imię ukochanej przytulanki. Coś w podświadomości mówiło mu, że nawet normalnie nie byłby w stanie odpowiedzieć na to pytanie.
Gdy tylko obudził się tamtej nocy w szpitalu, jego matka niemal od razu pobiegła po lekarza. Wiecie jakie to niezręczne uczucie, widzieć zapłakaną kobietę, której zaraz miało pęknąć serce z ulgi, a on nawet nie był pewny czy może powiedzieć "już wszystko dobrze mamo" bo nie był nawet na 100% pewny czy to na pewno jego matka?
Na drugi dzień, jego lekarz prowadzący opowiedział mu wszystko co się stało. Jonghyun trzy miesiące temu wpadł pod ciężarówkę i na dobrą sprawę cudem uszedł z życiem i to w takim stanie. Nie była konieczna jakaś poważna operacja, miał jedynie złamane kilka żeber i "nieco" zmasakrowane prawe ramię. Większy problem jednak stanowiła jego głowa. Ponoć doznał poważnego urazu czaszki. Zapadł w śpiączkę, z której mógł się nawet nigdy nie wybudzić. Cóż za szczęście. W jego mniemaniu był to chyba jednak najpodlejszy rodzaj miłosierdzia.
Jedyny problem, który teraz miał, a który zarazem tworzył milion innych podproblemików, to jego amnezja. Nie pamiętał zupełnie nic. Gdy się obudził, nie wiedział nawet jak się nazywa. Możecie sobie wyobrazić zatem jego szok, gdy przez kolejne dni przychodziło do niego mnóstwo osób a on nawet nie mógł powiedzieć czy to jego wujek, dziadek, ojciec, kolega czy jednak kuzyn (Jonghyun na prawdę wziął sobie do serca powiedzenie "wiek to tylko liczby").
Lekarz oczywiście nie omieszkał wspomnieć, że dla wielu ludzi, z biegiem czasu, pamięć wraca. Człowiek jednak musi nad tym pracować, spotykać się z psychologiem, przechodzić w znanych mu wcześniej miejscach i rozmawiać z wieloma ludźmi. Przypływ wspomnień może wywołać na dobrą sprawę cokolwiek w jakimkolwiek momencie, ale oczywiście może również nie nastąpić nigdy. Grunt to optymistyczny start.
Reasumując, pierwsze dni w szkole i tak będzie miał przekichane.
Od razu na drugi dzień po jego wybudzeniu, pierwsze osoby jakie go odwiedziły, to jego ojciec i siostra. Dziewczyna niemal od razu, gdy tylko go zobaczyła rzuciła się na niego z płaczem podobnym jak jeszcze wczoraj jego matka, cały czas uświadamiając wszystkich, że ona od początku mówiła, że "jej kochany braciszek wcale tak łatwo się nie podda". W tym momencie zastanawiała go ich relacja, ale z tego co potem po cichu opowiedziała mu jego mama, to nie był raczej taka zła, z resztą sam jakoś nie potrafił czuć do niej dziwnie wrodzonej nienawiści, a jakąś dziwną sympatię (w granicach rozsądku oczywiście). Co się zaś tyczy jego ojca.. Gdy go zobaczył nie powiedział zbyt wiele, jedynie podszedł do niego i czułym gestem pogłaskał go po głowie, mrucząc że cieszy się, że już wraca do zdrowia.
Najbardziej ciekawie jednak było, gdy do szpitala wpadli jego znajomi. Gdy leżał na łóżku i słuchał tego, co ma do powiedzenia mu lekarz, ktoś dosłownie wpadł do środka.
CZYTASZ
Amnezja / Jonghyun & ?
FanfictionWitajcie w Amnezji! Świecie pełnym pozorów i słodkich złudzeń. Tutaj każdy będąc sobą jest kimś innym, każda mara senna obraca się w rzeczywistość. Ty sam jesteś kimś innym. Komu zaufasz? Staremu przyjacielowi, którego (ponoć) znasz od lat, intryg...