Pewnego słonecznego popołudnia w zakazanym lesie pojawiło się czworo zagubionych turystów. Podążali oni małą wydeptaną w trawie ścieżką w samym środku gęstego lasu, w nadziei że ta zaprowadzi ich na główny szlak z którego zeszli, a nie powinni tego robić. A jak się tam znaleźli? Wszystko zaczęło się od niewinnej wycieczki w góry. Z samego rana dwie młode pary opuściły miejscowy zajazd w którym wynajęli pokoje na trzy dni. Wtedy nic szczególnego się nie działo, prócz dziwnych spojrzeń okolicznych mieszkańców oraz wielu nieprzyjemnych uwag i ostrzeżeń. Mała grupa na początku wtedy uznała że tutaj miejscowi nie przepadają za turystami. Sam właściciel zajazdu był w szoku że do tej małej wioski przyjechał ktoś obcy. On też próbował ich wygonić, bezskutecznie. Jedynie co mógł zrobić to opowiedzieć o tutejszej kulturze, atrakcjach i wielu, naprawdę wielu zakazach których trzeba przestrzegać. Jedną z takich atrakcji był właśnie szczyt górski zwany Inką, gdzie zamierzali się wybrać młodzi turyści. Na początku przestrzegali rad i bacznie pilnowali obrany szlak, do póki jednej z dziewcząt nie zachciało się do toalety. Wtedy grupa zrobiła postój, dziewczyny zeszły ze szlaku w poszukiwaniu jakiegoś ustronnego miejsca a ich partnerzy zostali i odpoczywali. Bardzo długo zajęło im znalezienie odpowiedniego miejsca. Jedna z dziewczyn dostrzegła niedaleko dziwne krzaki z małymi, okrągłymi, niebieskimi (chyba) owocami. Wszystkie rosły w taki sposób i blisko siebie że razem tworzyły jakby koło. Niska chudziutka blondynka weszła ostrożnie w krzaczaste koło i szybko załatwiła jedną z potrzeb fizjologicznych a jej towarzyszka w tym czasie patrolowała teren. Gdy obie dziewczyny były znowu razem szybko zorientowały się że nie pamiętają drogi powrotnej. Próbowały się skontaktować z partnerami niestety nie mogły złapać zasięgu. Miały więc duży problem. Wtedy gdzieś w oddali usłyszały dziecięcy śmiech. Dziewczyny przybliżyły się do siebie zaniepokojone. Za nimi ktoś nadepnął na patyk, w skutek czego turystki się wzdrygły, szybko spojrzały za siebie jednak nikogo nie dostrzegły.
-To mnie szukacie? - Przed nimi pojawiła się mała dziewczynka ubrana w czarną koronkową sukienkę z różowymi falbankami. Jej gęste długie brązowe włosy opadały jej lekko na twarz, przez co turystki nie mogły dokładniej przyjrzeć się jej twarzy.
Co tutaj robisz mała dziewczynko? Zgubiłaś się? - Jedna z dziewczyn ostrożnie do niej podeszła. Dziewczynka się zaśmiała.
-Nie, ja się nie zgubiłam ale wy raczej tak. Mieszkam niedaleko, więc dobrze znam tę okolice. Mogę wskazać wam drogę do towarzyszy. - Zaproponowała z uśmiechem. Nie czekając na ich odpowiedź dziewczynka wskazała ręką wąską wydeptaną w trawie ścieżkę, która znajdowała się za nią. Turystki były przekonane że wcześniej jej tam nie było.
-Podążajcie cały czas tą ścieżką a dotrzecie do głównej drogi. - Wytłumaczyła im z uśmiechem, po czym szybko schowała się za pniem drzewa i więcej nie pokazała się dziewczyną. Mogły usłyszeć tylko jej śmiech który rozbrzmiewał w całym lesie niczym echo. Turystki ponownie się wystraszyły. Ostrożnie podeszły do pnia za którym schowała się dziewczynka, nie było jej tam. Były wcześniej informowane że w tym lesie dzieją się dziwne rzeczy. A w przeszłości naoglądały się tylu horrorów że od razu uwierzyły w nawiedzony las. Mimo tego jak bardzo były wtedy wystraszone chciały stamtąd wyjść, dla tego postanowiły iść tą ścieżką nie mając pewności czy faktycznie prowadzi ona na główny szlak.
******
Dwóch młodych mężczyzn dreptało niespokojnie w tę i z powrotem, co chwila spoglądając w miejsce gdzie znikły ich partnerki. Minęło już sporo czasu, powinny już dawno wrócić. Martwili się że się zgubiły, nie mieli z nimi kontaktu, nigdzie nie mogli złapać zasięgu. Chcieli iść je szukać ale co gdyby wróciły a ich nie było? Zaś nie mógłby iść tylko jeden z nich bo co jak zabłądzi albo coś się stanie. Więc mieli dylemat. Czy wrócić do miasta i wezwać pomoc? A co jeśli im się coś stało i potrzebują natychmiastowej pomocy? Obaj mieli złe przeczucie, słyszeli ostrzeżenia że nie wolno wychodzić do tego lasu a oni to zignorowali. Gdzieś w głębi lasu usłyszeli szelest, a potem odgłosy kroków, szybkie i głośne, ktoś biegł w ich stronę. Odetchnęli z ulgą mając nadzieję że to są ich dziewczyny. Jednak zamiast dwóch znajomych dziewczęcych twarzy przybiegł do nich nieznany białowłosy mężczyzna. Włosy miał w nieładzie, z twarzy skapywał mu pot. Jego biała koszula była lekko poplamiona nie tylko od potu lecz także ciemno czerwoną cieczą. Zgiął się w pół i oparł ręce na kolanach próbując wyrównać oddech. Widać było że przebiegł duży dystans. Turyści przyglądali mu się badawczo, nie wiedzieli jak zareagować, byli zaniepokojeni, co się do cholery działo w tym lesie?
CZYTASZ
Rezydencja Micaelson
Mystery / ThrillerW tym miejscu działy się straszne rzeczy, jeszcze straszniejsze się dopiero staną. Ten dom rządzi się własnymi zasadami, i nikt ani nic nie jest wstanie tego zmienić.