She needs you. #fourty six.

4.8K 191 29
                                    

SELENA

Czas mija dosyć szybko. Czasem wolniej. Staram się skupić się na dźwięku dobiegającym z telewizora w holu. Nie myśleć o tykaniu zegara za mną. Wracamy do punktu wyjścia. Znów myśl o upływającym czasie. Coraz mniej dni dzieli mnie od powrotu do rzeczywistości. Mojej nowej rzeczywistości.

Z zamyśleń wyrywa mnie głośny dźwięk grzmotu.
Moje mięśnie momentalnie się napinają.
Od małego boję się burzy i grzmotów. Wiem, to brzmi idiotycznie biorąc pod uwagę, do czego się dziś posunęłam. Albo może jest już następny dzień? Zegar na ścianie oczywiście nie działa. Odkąd tu przyjechałam pokazuje on godzinę drugą po południu. A na dworze zaczyna się ściemniać.

— Nie bądź małą dziewczynką Selena — mówię sama do siebie.

— Collins, wszystko będzie dobrze. Światło nadchodzi.

— Blake, o mój Boże. Co ja zrobiłam. Nie spotkamy się nigdy prawda? Zgniję w piekle. Nie ma już dla mnie ratunku...

— Dla każdego jest ratunek, Collins. Tylko, że ty musisz na niego zapracować dużo ciężej, niż ktokolwiek inny. Więc radziłbym zabrać się do roboty. W końcu nikt z nas nie wie, ile czasu nam zostało.

RYAN

Drżącymi rękoma wybieram numer telefonu do Hooda. Lina zaciska się na mojej szyi. Nie ma mowy o ich zaufaniu do mnie. Nie wiem, czego się spodziewałem. Melbourne odbiera po dwóch sygnałach, a ja wciąż nie mam pojęcia, co mam mu opowiedzieć. Jak, do cholery, mam go tu ściągnąć? Na szczęście, Calum zaczyna się na mnie wydzierać, grozić mi i ubliżać. To daje mi moment na zebranie myśli.

— Słuchaj, Melbourne. Moje zaufanie do Ciebie w tym momencie jest mniej więcej takie, jak twoje do mnie. Czyli zerowe. Ale mam kasę. Zakładam, że dobrze wiesz jak pożytecznie zagospodarować ponad milion funtów w gotowce. Dlatego mam dla Ciebie umowę. Jeśli nie pojawisz się pod wysłanym przeze mnie adresem za... — Nieudolnie zerkam w stronę Louisa przez szerokie ramię Coventry, który mnie obecnie poddusza. Tomlinson pokazuje mi otwartą dłoń. — Pięć minut, to cała gotówka zostanie spalona, co do funta. Mam w bagażniku dwa litry benzyny i wystarczająco zapałek. Jestem w pełni skłonny to zrobić, także radziłbym się pospieszyć. Inaczej zastaniesz tu nic, jak tylko kupkę popiołu. Pachnącego jak pieniądze.

SELENA

Podchodzę do okna. Spoglądam na swoje odbicie. Jestem blada, spuchnięta od płaczu. Wyglądam jak siedem nieszczęść. Jestem wykończona.

— Dobra Lanzarotte. Jesteś nudny, jak flaki z olejem. Uwolnię cię, ale jeśli piśniesz komukolwiek chociaż pół słówka to... w zasadzie będzie tylko lepiej. Zrób awanturę. Zacznij się drzeć. Zacznijmy tą imprezę, bo straszna tu stypa. Tylko nie pozwól mojemu kierowcy transportowemu pić. Chyba nikt nie chce, żeby coś mi się stało podczas podróży do mojego nowego, tymczasowego, ale wciąż mojego, domu. — Opieram głowę o zimną szybę. Zimno koi natłok myśli i ból głowy. Po paru chwilach odwracam się i zaczynam rozwiązywać mężczyznę.

HARRY

Leżę i wpatruję się w sufit... sam nie wiem jak długo. Chcę wierzyć, że było to tylko pare godzin, ale równie dobrze mogły to być dni... a nawet tydzień. Wiem, że jest to niewłaściwe, ale to jest tym, co mi służy. Zawsze, gdy ojciec przyjeżdża, przejmuje stery, a mi daje odpocząć. Zdaje sobie sprawę, że zażywam. Ale mówił, że w moim wieku robił dokładnie to samo. Według niego muszę uczyć się dbać o siebie. To jest jedna z jego metod nauczenia mnie tego najwyraźniej. Z zamyśleń wyrywa mnie ciche pukanie do drzwi.

— Proszę. — Odpowiadam, jak najgłośniej umiem. Nie ruszam się z miejsca. W moich uszach dudni. Wszelkie dźwięki są dla mnie zbyt głośne. Nawet te najcichsze.

— Dobry wieczór, jak się Pan czuje? — Emma powoli podchodzi do mojego łóżka, kładzie tacę z jedzeniem na stoliku nocnym. Jej twarz, z lekka pomarszczona, jest blada. Ale mimo tego, ma swojego rodzaju blask... teraz jakby bardziej przygaszony.

— Ja się czuję w porządku. Ale ty, Emmo... Nie wyglądasz najlepiej.

— Panie Styles... znałam Pana od dziecka. Nie mogę na to pozwolić. Powtórzę się, bo nie jest to pierwsza taka sytuacja.

— Emmo... Proszę wyjdź. — Czuję, jak krew zaczyna się we mnie gotować. Moje mięśnie się napinają. Adrenalina powraca.

— Nie, Haroldzie. Wiesz, że nie bierzesz tych leków dobrowolnie. Wiesz, że to nie ja dorzucam Ci ich do jedzenia czy picia. Wiesz, że to dzieje się tylko, gdy Edward tutaj jest. Jesteś inteligentnym, już teraz, mężczyzną. Ale już jako dziecko patrzyłeś na świat z innej perspektywy. Zaskakująco dojrzałej, jak na twój młody wiek. Zastanów się nad tym. Odbierz z powrotem swoją kontrole. Ostatnio ktoś, wydaje mi się, że całkiem dla Ciebie ważny, starał się zwrócić Twoją uwagę... Za wszelką cenę. Jest obecnie w areszcie. Płaci, za to co nawyczyniała. Nie słusznie. Radzę zacząć się zbierać, słuchając dziennika. Panna Collins leci tam dwadzieścia cztery na siedem, Harry. Potrzebuje cię.

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
HELD CAPTIVE // S.G and H.S // COMPLETED Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz