SMMC #fourty three.

5.1K 187 7
                                    

SELENA

— Nagranie z dnia 17 lipca 2017 roku. Jest z nami Selena Maddison Marie Collins. Oskarżona o napad na budynek szkoły Eastwood High w Londynie, o posiadanie nielegalnej broni, o sterroryzowanie całej społeczności szkolnej oraz uszkodzenie cielesne jednego z uczniów, Stevensona Richarda Jacksona. Masz prawo zachować milczenie, ponieważ wszystko, co powiesz może być i będzie użyte przeciwko tobie. Czy rozumiesz w jakiej znajdujesz się obecnie sytuacji, panno Collins?

— Tak jest szeryfie — odpowiadam, machając radośnie do kamery przede mną. — To trochę jak wywiad, czuję się niczym gwiazda filmowa zaproszona na talk show. Bardzo chętnie odpowiem na każde pańskie pytanie.

Pare godzin wcześniej

— Jackson, wstajesz i wychodzisz przed kabinę z podniesionymi rękami. Reszta zostaje w środku i nie waży się ruszać, zrozumiano? — Wciąż siedzę na murku oddzielającym toalety i patrzę z góry na ich bezmózgie łby. Rachel szlocha i kiwa w kółko głową, zgadzając się z każdym słowem wychodzącym z moich ust. Steve powoli się podnosi i otwiera delikatnie drzwi. Wychodzi przed swoich przyjaciół.

— Grzeczny chłopiec. — Zeskakuję na dół i popycham go pistoletem, by ruszył do przodu. Sadzam go na czerwonej sofie, barykadującej drzwi.

— Collins, to nie jest tego warte. Zrobię wszystko co chcesz, ale jeśli mój ojciec... — Przerywam mu.

— Wyręczyłeś mnie. Dziękuję. O twojego ojca właśnie mi chodzi. Zadzwoń do niego i każ mu tu przyjść. Będziemy rozmawiać. Przez zamknięte drzwi oczywiście. Możesz zdradzić mu nasz mały sekret. Jeśli weźmie broń i będzie próbował strzelać, ty wyjedziesz stąd w czarnym worku, zrozumiano? — Chłopak kiwa głową. — Dobrze, skoro to sobie wyjaśniliśmy, dzwoń do tatusia.

HARRY

— T...tato? — Ponownie zaczynam się trząść.

— Mój złoty chłopiec. — Zamyka mnie w szczelnym uścisku. Jakby bał się, że zaraz rozpłynę się w powietrzu. Dałabym wiele, aby tak się stało.

— Spanikowałem — rzucam pierwszą myśl, która przychodzi mi do głowy. — Przepraszam. Nie chciałem — wyznaję, na co ten posyła mi ciepły uśmiech, po czym kładzie swoją dłoń na mojej i znaczyła kręcić kciukiem kółka na zewnętrznej stronie mojej dłoni. Leżę z głową na jego kolanach.

Spoglądam na niego. Te same zielone tęczówki. Ten sam dziarski uśmiech.
Ten sam głośny, rozrywkowy mężczyzna, którego pamiętam z moich pierwszych wspomnień. Potrafił być narwany i skłonny do najgorszych zbrodni, jak i śpiewać i tańczyć do samego rana - sprawić, by słyszano go na drugim końcu miasta.
Pewnie dlatego rozeszli się z mamą. Rodzicielka nie rozumiała jego stylu życia. Nie pasowali do siebie.
Ona była bardziej poukładana, poważna. Jej priorytetem była kontrola. Ojca - jej utrata.

Pomimo wszystko, w stosunku do mnie była wręcz idealna. Czasem aż zbyt idealna. Wiedziałem, że to tylko pozory. Okazywała mi uczucia. Czasami. Wtedy kiedy jej pasowało. Ale był to jedyny rodzaj miłości, który znałem.

— Kładła mnie spać, gdy byłem mały.

— Czytała Ci bajki, gdy ja rozwalałem mózgi bardzo złym ludziom. Selena też jest zła, synu. Jej ojciec jest zły. Muszą zginąć. Przez nich nasza rodzina cierpi, ty cierpisz Haroldzie. Zawsze potrafiłeś kontrolować swoje emocje, ale przez nią zaczynałeś się zatracać. Dobrze, że znalazłem się w odpowiednim miejscu i czasie. Inaczej omotałaby sobie ciebie wokół palca. Jak Camille.

HELD CAPTIVE // S.G and H.S // COMPLETED Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz