Rozejrzałem się po pomieszczeniu nic nie zobaczyłem nic niezwykłego. Już chciałem się kłaść kiedy nagle usłyszałem jakiś trzask w pokoju wspólnym. Jak poparzony zerwałem się z łóżka i poleciałem w tamtym kierunku. Nie zobaczyłem nic, więc usiadłem zmęczony przed kominkiem. Ogień palił się bardzo mocno, zamknąłem oczy. Chwilkę tak siedziałem, a potem zdałem sobie sprawę że to dziwne że w kominku pomimo tak późnej pory pali się ogień. Gdy tylko to pomyślałem usłyszałem trzask drzwi chyba od dormitoriów dziewczyn. Schowałem się za fotelem, kiedy nieznajomy zbiegł po schodach rzucił zaklęcie na kominek niestety zobaczyłem tylko przemykającą do drzwi postać. Z postury wydawało mi się ze to raczej mężczyzna i że chyba coś trzyma, jakby jakieś pudełko albo skrzynkę. Wtedy zrobiło się bardzo ciemno i tylko księżyc oświetlał delikatnie pomieszczenie. Przez chwilę siedziałem osłupiały nie wiedząc co zrobić, potem sam wybiegłem na korytarz. Pomyślałem że bieganie po szkole w nocy w samej piżamie to nie jest dobry pomysł ale chciałem wiedzieć kto o północy biega po Hogwarcie w dodatku wbiega po damskich dormitoriów. Zrobiłem tylko kilka kroków kiedy nagle poczułem straszny ból z tyłu głowy, a potem głos Julka.
-Jack, Jack wstawaj
-C...co co się stało?
-Spadłeś z łóżka
-Spa-spałem z łóżka-powtórzyłem nie dowierzając, czy naprawdę to co się wydarzyło wczorajszej nocy tylko mi się przyśniło
-Tak, a teraz szybko jakaś drama u dziewczyn-powiedział Alladyn który właśnie szedł do pokoju
-Szybko się ubrałem i wybiegłem z dormitorium.
Dziewczyny były w każdej części pokoju wspólnego w piżamach i kapciach a niektóre z wałkami na głowie. Wszystkie wyglądały na przestraszone i zmartwione biegały, krzyczały i zaglądały we wszystkie kąty. Po chwili z dormitoriów wyszła Meg, była ubrana całkowicie normalnie. Rozejrzała się i przewróciła oczami po czym podeszła do nas
-Hej-powiedziała jak zwykle flegmatycznie
-Cześć co im się stało-zapytałem i wskazałem na dziewczyny biegające wciąż po pokoju
-W nocy ktoś włamał się do naszych dormitoriów i pozabierał jakieś rzeczy
-A ty
-A ja nie wypakowałam kufra w nocy tylko miałem go pod łóżkiem i złodziej albo tego nie widział albo bał się ,że się obudzę
-Aha
-Zostawił nam kartkę ze spisem rzeczy które pozabierał i napisał ,,Miłej zabawy". Tylko ja, Tiana i Astrid mamy wszystko bo one też się nie rozpakowały
-Ale czemu one nie są przebrane
-Bo bardziej martwią się o rzeczy które im zginęły
-To ja może skocze po profesora Snapa-powiedziałem i jak strzała wyleciałem na hol
-Luju co tam się odwala-powiedziałem kiedy byłem już na korytarzu po czym szybko ruszyłem przed siebie aby znaleźć kogoś kto to ogarnie.
Szedłem bardzo szybko prawie biegnąc. Rzucając co jakiś czas "hej" do niektórych mijanych na drodze osób.Już chciałem skręcać w stronę klasy eliksirów gdzie miałem nadzieję znaleźć profesora, kiedy nagle coś albo raczej ktoś na mnie wpadł. Zobaczyłem tylko sieć czarnych włosów i krawat Gryffindoru a potem czułam tylko jak lecę w dół schodami zatrzymaliśmy się kilka stopni przed drzwiami do klasy.
-Sorki-powiedziałem starając się uśmiechnąć ale ból który czułem po upadku znacznie mi to utrudnił
-Nie to ja przepraszam- pisnęła czarnowłosa patrząc w ziemię-powinnam bardziej uważać
-Bardzo się obiłaś-zapytałem podając jej rękę
Dopiero wtedy spojrzała w moją stronę a w jej oczach pojawił się strach i zrobiła się czerwona
-Tak...yyy to znaczy nie wszystko w porządku-odpowiedziała i chwyciła delikatnie moją rękę jakby się bała
-Nie chcesz żebym zaprowadził cię do skrzydła szpitalnego
-Nie nie wszystko dobrze-powiedział próbując wstać jednak nie zrobiła kroku a straciła równowagę i prawię upadła w ostatniej chwili łapiąc się poręczy
-Mulan prawda-dziewczyna kiwnęła twierdząco głową-wolałbym żeby pani Pomfrey cię obejrzała usiądź i poczekaj na mnie minutkę-powiedziałem a dziewczyna przytaknęła i wszedłem do klasy
-Panie profesorze
-A Frost o co chodzi
Wziąłem głęboki oddech i opowiedziałem mu całą historię z dziewczynami a on w stał nic nie powiedział i wyszedł szybkim krokiem z sali. Najprawdopodobniej poszedł do naszego pokoju ale nie poszedłem za nim tylko znów pomogłem wstać Mulan i chwyciłem ją pod ramię a ona zrobiła się cała czerwona
-Wiem że to może być dla ciebie trochę nie komfortowe ale sama nie dasz rady dojść do skrzydła szpitalnego-dziewczyna znów skinęła głową.
Miałem wrażenie że dziewczyna się mnie boi ale nie wiedziałem dlaczego dalszą drogę również postanowiłem milczeć co nie jest łatwe bo jestem straszną gadułą.Dziewczyna szla bardzo wolno i traciłem cierpliwość na początku starałem się jednak uspokoić i znosić spokojnie jej powolne chodzenie, jednak kiedy minęło 20 minut a do skrzydła szpitalnego był jeszcze kawał drogi a ja byłem głodny bo właśnie omijało mnie śniadanie zdenerwowałam się i krzyknąłem
-Jezu kobieto w tam tempie to tam do jutra nie dojdziemy wezmę cię na ręce będzie szybciej-dziewczyna spojrzała na mnie jak zbity pies a potem zemdlała-no pięknie-powiedziałem
Bolało mnie co prawda wszystko ale mimo tego wziąłem ją na ręce nie mogłem jej przecież zostawić nie przytomniej na środku korytarza. Tak jak sądziłem poszło dużo sprawniej, ale oczywiście genialny ja uderzyłem jej torbą o drzwi i rozbiłem jej jakąś fiolkę i czerwony płyn wylał mi się na spodnie i szatę. W końcu dotarłem do skrzydła szpitalnego była 7:45, tam praktyczne w przejściu napadła mnie pani Pomfrey i kazał mi natychmiast położyć ją na łóżku. Opowiedziałem jej całą historię wypadku Mulan. Ona tylko pokiwała głową obajrzała czy mnie przypadkiem nic nie dolega ale dała mi tylko jakiś paskudny, bordowy, gęsty płyn i pozwoliła mi iść. Oczywiście nie był bym sobą gdybym nie strącił łokciem z szafki nocnej tej mazi i ubrudził nią sobie całej szaty oraz koszuli. Cicho zakląłem i ruszyłem w stronę wyjścia, w drzwiach pani Pomfrey kazała mi poinformować o zdarzeniu panią McGonagall, ale byłem tak wściekły że tylko coś jej odburknąłem i wyszedłem.
Biegłem bo chciałem zdążyć choć na resztkę śniadania. Pod Wielką Salą byłem kilka chwil potem,uspokoiłem trochę oddech i wszedłem do środka. Gdy tylko otworzyłem drzwi oczy wszystkich zwróciły się w moją stronę. Bylem wściekły właściwie nie wiem czemu, po prostu byłem i już. Myślę że to może mieć coś wspólnego z tym że moje ubranie było w szkarłatnej mazi. Podszedłem do stołu nauczycieli do profesor McGonagall
-Frost co się stało i jak ty wyglądasz
-Pani profesor Mulan...ona...ona jest -nagle poczułem że brakuje mi powietrza i wylądowałem na posadzce.
CZYTASZ
Disney w Hogwarcie
FanfictionPrzygody Jacka, Meridy, Roszpunki i Czkawki oraz ich przyjaciół w świecie czarów, chcesz wiedzieć jak sobie w nim poradzą?, jakie będą mieć kłopoty?, kto się zakocha? i czy niedokończone sprawy wcześniejszych lat nie przeszkodzą im w zakończeniu teg...