Piękny wschód słońca obudził mieszkańców Mewni. Właśnie wychodzili do pracy, gdy z zamku usłyszeli wybuch. Przerażeni spojrzeli w stronę hałasu, niewielkim jednak zdziwieniem się wykazali, gdy zobaczyli dym z pokoju księżniczki. Jakby nieprzejęci wrócili do obowiązków.
- Star! Co ty znowu wyprawiasz w tak wczesnych godzinach! - krzyknęła matka blondynki wkraczając do jej sypialni.
- J-ja... yhh testowałam nowe zaklęcie - przyznała się Star. Wiedziała, że kłamanie matce nie popłaca.
- Córeczko - westchneła Moon chwytając się za czoło.
- Wiem, wiem jestem przyszłą królową i nieprzystaje mi zachowywać się w "ten" sposób - zrobiła cudzysłów w powietrzu i wyrecytowała regułkę, którą jej powtarza często, gdy tylko coś nabroi.
- Więc... jaką mam karę? - zapytała wyszczerzając białe zęby.
- Myślę, że zwykły zakaz wychodzenia nie nauczy Cię niczego, więc muszę się zastanowić.
Star zrobiła wielkie oczy. Jej mama zawsze nakładała jej lekkie kary jak zakaz wychodzenia z domu lub zabranie komórki na tydzień. Zastanowienie się nad karą nie było dobrym znakiem. Nastolatka przeczuwała coś złego.
- Proszę, abyś zeszła na śniadanie za kwadrans, a ja przedyskutuje pewne kwestie z twoim ojcem - oznajmiła królowa.
- Okej? - raczej zapytała Star.
Kobieta wyszła. Blondynka jednak się nie ruszyła z miejsca. Oszołomiona upadła na podłogę, szybko jednak z niej wstając i panikując.
- Nie! Nie! Nie! - chwyciła się za głowę. Dobiegła do magicznego lustra i wykręciła numer swojej przyjaciółki. Końska głowa odebrała lekko zaspanym głosem.
- Hej laska! Co tam u ciebie? - wysiliła się na słaby uśmiech, następnie ziewając.
- Ja... nie wiem? Próbowałam nowego zaklęcia na teleportacje pizzy i cały mój pokój wybuchł. Moja mama się wkurzyła i za piętnaście... no może już dziesięć minut mam zejść na śniadanie i oni powiedzą mi co postanowili - chaotycznie odpowiedziała Star. - Myślisz że trafię do...
- Nie mów tego! Nie trafisz do... - końska głowa przełkneła głośno ślinę.-Poprawczaka świętej Olgi! - krzykneły razem.
-AAAA! Ja nie chce, mam całe życie przed sobą - zaczęła płakać blondynka.
- Emm... może nie panikujmy? Będzie dobrze, ale teraz idź i porozmawiaj z nimi -zachęcała przyjaciółkę. Star jedynie kiwneła głową i powoli skierowała się do jadalni. - Powodzenia! - dodała blondynce otuchy przed rozłączeniem.
Księżniczka przeskakiwała co drugi schodek, aby jak najszybciej znaleźć się u boku rodziców i usłyszeć ich decyzję. W końcu został jej do przejścia tylko korytarz. W tym momencie nie zadawał się jej mieć końca. Straże ukłonili się dziewczynie i otworzyli wielkie drzwi. Star uśmiechnęła się lekko do nich. Zobaczyła, że jej rodzice zacięcie rozmawiają, lecz ucichli tylko, gdy się zjawiła.
- Dzień Dobry - powiedziała z udawanym uśmiechem. Szybkim korkiem skierowała się na swoje miejsce pomiędzy rodzicami. Kątem oka widziała, że jej tata miał skwaszoną minę.
- Więc... - zaczęła matka.
- Nie wysyłajcie mnie do poprawczaka świętej Olgi!!! - nie wytrzymała napięcia królewna i wręcz upadła do stóp królowej, ponieważ widziała, że to do niej należeć będzie ostatnie słowo.
- Ale kochanie my Cię tam nie wysyłamy - powiedziała Moon.
- Co? Czyli jednak zabieracie mi telefon? - Star uniosła jedną brew.
- Też nie - zaśmiał się król.
- Czyli co mi zrobicie? - księżniczka się zniecierpliwiła.- Nauczysz się odpowiedzialność od ziemian. Udasz się na Ziemię.
- Yyy mam jedno pytanie... Co to ziemia? - Star prychneła śmiechem.
❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤
No więc mamy pierwszy rozdział! Podoba wam się? Zostawcie komentarz i gwiazdkę to będziecie mieli moje uwielbienie po wieczne czasy! Haha
Następny rozdział już będzie z perspektywy Star.
CZYTASZ
Bad Liar
FanfictionStar to z natury buntowniczka. Mówisz jedno ona robi drugie, dlatego król i królowa Mewni, którzy są zarazem jej rodzicami postanawiają nauczyć ją odpowiedzialności. Wysyłają ją na Ziemię. Miejsce to drastycznie różni się od wygody do której przyzwy...