Czy warto wybaczać?

15 2 0
                                    

Jest to rozdział trochę osobisty i proszę nie oceniajcie mnie...  Będzie on na podstawie mojej historii.. Wiem, że nie wszyscy przechodzą to w ten sam sposób jak ja, ale moim zdaniem tak łatwiej będzie mi opisać ten temat...

Więc wybaczanie? Co to jest i czy warto wybaczać? Szczerze mówiąc nie mam pojęcia. Ale pomyślmy nad tym: Czy jesteśmy wstanie wybaczyć komuś krzywdę? Czy potrafimy zapomnieć?

 Ale pomyślmy nad tym: Czy jesteśmy wstanie wybaczyć komuś krzywdę? Czy potrafimy zapomnieć?

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Przyznaje się, że nie byłam stanie pisać nowych rozdziałów, tutaj jak i w "Uprowadzonej". Chce Wam wszystko wytłumaczyć i przyznać się do kłamstwa... Pytając mnie o kolejny rozdział, odpowiadałam, że to wina kursu na prawo jazdy czy nauka (klasa maturalna).  Częściowo to prawda, ale nie do końca... Tak na prawdę nie byłam w stanie pisać kolejnych rozdziałów, ponieważ straciłam kogoś bliskiego... A dokładniej przyjaciółkę, wiem wstawiłam już rozdział o przyjaźni, lecz muszę dodać parę słów... Więc tę osobę znałam 15 lat, od piaskownicy się znamy, razem chodziłyśmy do przedszkola, podstawówki, gimnazjum i liceum... Z tą różnicą, że jest ode mnie rok młodsza, wiec nigdy nie byłyśmy w jednej klasie... Ale nam to nie przeszkadzało, byłyśmy razem... oczywiście były  kłótnie i sprzeczki ale zawsze wracałyśmy do siebie.

Zacznę od początku: dwa lata temu w maju miałam 18stke... Było super, bawiłyśmy się... Było na prawdę świetnie! Lecz po imprezie zaczynało się psuć, próbowałam to naprawić, ale jednocześnie myślałam, że to przez naukę, koniec roku i dużo poprawiania. Więc to rozumiałam... Nie naciskałam. Lecz było tylko gorzej... Aż pewnego dnia jechałam z bratem do sklepu i ją widziałyśmy... Szła sobie i jak zobaczyła mnie, udawała, że mnie nie zna... Normalnie by pokiwała, najlepiej rzuciłaby się na maskę samochodu, żeby zwrócić na siebie uwagę. A teraz? Obojętność... Dla mnie jak i dla mojego brata to był szok... I tak trwało tak do końca roku szkolnego, mając nadzieję, że to tylko przez szkołę... Jednak myliłam się, gdy zaczęły się wakacje nic się nie zmieniło, pisałam do niej z pytaniem: czy coś się stało? twierdziła, że nie ma czasu... Lecz następnego dnia spotykała się z inną koleżanką... Nie, nie byłam zazdrosna, tylko rozczarowana, kiedyś potrafiłyśmy spotkać się na 5 minut by tylko się widzieć... Jesteśmy sąsiadkami więc na prawdę nie było problemu... I tak to trwało... Na prawdę brakowało mi jej, czułam się tak jakby wyrwano mi serce. Nigdy takiego czegoś nie czułam...  Chyba najgorsza była ta niewiedza, nie rozumiałam dlaczego odeszła, a byłam pewna, że nic złego nie zrobiłam... Myślałam, że nikt nigdy nie złamie mi serca, bo szczerze mówiąc, do tego czasu nigdy nie byłam zakochana, więc myślałam, że mnie to po prostu nie spotka... Myliłam się...

Ale nastąpił przełom. Po dwóch latach, po jej maturze odezwała się, zaproponowała zgodę. Byłam zaskoczona, pomimo żalu do niej pogodziłam się. Nie chciałam żyć z nią w kłótni. Ale w środku cierpiałam, wszystko to co czułam przez te dwa lata się wzmocniło. Czułam ten ból i poczucie winy. Czułam strach przed kolejnym zranieniem.

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
PomyślmyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz