[T-I] - twoje imię
[I-T-P] - imię twojej przyjaciółki
[I-T-T] - imię twojego taty
[I-T-M] - imię twojej mamy
Loki Laufeyson👑:
-Witam wszystkich na pokazie mojej nowej kolekcji! - oznajmiła twoja przyjaciółka otwierając pokaz mody.
Byłaś przyzwyczajona do jej gatki, ponieważ co pokaz mówi to samo, dlatego jej nie słuchałaś. Szybko wygładziłaś fałdy na swojej kreacji i gdy [I-T-P] skończyła mówić, wyszłaś na wybieg...
~*~
Miałaś właśnie prezentować gwiazdę wieczoru - piękną niebieską suknie balową (zdjęcie w mediach) - gdy na wybiegu z nikąd pojawił się dość dziwnie wyglądający mężczyzna z berłem w dłoni. Patrzyłaś w tamtą stronę nie wiedząc co zrobić. Z jednej strony mogłaś uciekać, ale z drugiej... Po co miałaś narażać się na złamanie nogi, skoro można było zobaczyć dość niecodzienny widok. Fajnie, by było być w telewizji... Zamyśliłaś się.
-Na kolana! Nędzni śmiertelnicy! - krzyknął dziwnie ubrany mężczyzna, wyrywając cię z zamyślenia.
Kilka osób uklękło, gołym okiem było widać, że się boją. Jednak większa liczba ludzi - w tym ty - wybuchnęła śmiechem.
-Na kolana! - powtórzył mężczyzna uderzając swoim berłem w drewniane podłoże.
Wszystkie zgromadzone osoby uklękły - wyglądało to tak jakby jakaś niewidzialna siła pchała ich ku ziemi. Twoje kolana również spotkały się z podłożem, ale nie na długo. Szybko wstałaś i wyprostowałaś się piorunując mężczyznę wzrokiem.
-Tak lepiej. - powiedział facet z dzidą widocznie cię nie zauważając. - Wy ludzie jesteście stworzeni do posłuszeństwa... - ciągnął. Prychnęłaś. - Ale chyba nie wszyscy. - urwał tak nagle, że mogłoby się zdawać, że zaraz kogoś zaatakuje, ale on jakby nigdy nic odwrócił się w twoją stronę i zmierzył cię pogardliwym spojrzeniem. Staliście tak chwilę zabijając się wzrokiem, gdy mężczyzna znowu przemówił. - Czy ty wiesz kim ja jestem? - spytał niepotrzebnie, bo gdy tylko chciałaś mu odpowiedzieć, przedstawił się. - Jam jest Loki, syn Odyna i Friggi. Bóg kłamstw i prawowity władca Asgardu. A ty kim jesteś, że mi się stawiasz Midgardko?
-Jam jest [T-I] córka [I-T-T] i [I-T-M] mieszkanka Nowego Jorku. - ledwo skończyłaś mówić, a znikąd pojawili się Avengersi i zajęli się Lokim.
Bucky Barnes🔫:-Za Tobą! - krzyknął blondwłosy mężczyzna i rzucił w twoją stronę tarczę.
Szybko się uchyliłaś, by nie dostać bronią w twarz. Jednak twój niedoszły morderca nie zdążył nawet kiwnąć palcem, a już tarcza uderzyła go prosto w brzuch.
-Dzięki, Steve! - odkrzyknęłaś, biorąc frisbi do ręki i skacząc z budynku.
Wylądowałaś z wdziękiem na dachu żółtej taksówki. Kto, by się spodziewał, że snajper wojskowy umie takie rzeczy? Nikt. Jednak ty w tajemnicy przed przełożonymi ćwiczyłaś różne ciosy i chwyty. Dzięki temu z każdej strzelaniny wychodziłaś bez szwanku. Na początku robiłaś to wszystko dla zabawy, ale z czasem dyrektor T.A.R.C.Z.Y. - Nick Fury - dowiedział się o twoich nocnych treningach i mianował cię podwójnym agentem. Twoje zadanie polegało na tym, że ty donosisz o wszystkich wojskowych sprawach Fury'emu, a w zamian poznajesz Avengersów i walczysz u ich boku. Wracając. Skoczyłaś z dachu i wylądowałaś na samochodzie. Podałaś tarcze Kapitanowi i miałaś już schodzić na ulicę, gdy tuż obok twojej twarzy przeleciał pocisk. Szybko spojrzałaś w stronę, z której dobiegł strzał. Twoim oczom ukazał się zamaskowany brązowowłosy mężczyzna.