Trudne Morderstwo

72 2 0
                                    

Kawiarnia na końcu ulicy, od kilkunastu lat jest moim stałym miejscem odpoczynku. Nazywam się Stefan Mazur, od dwudziestu pięciu lat pracuję jako detektyw i pomagam policji przy cięższych sprawach, takich jak morderstwa. Mam pięćdziesiąt lat, nigdy nie miałem żony, według mnie małżeństwo, to są same problemy. Przy morderstwach pomaga mi mój współpracownik, Władysław Grabowski. Czuprynę ma czarną jak noc, dolną część kudeł pokrywa siwa warstwa włosów. Szpiczasty nos skierowany w dół oraz gęsty, orzechowy zarost pod nosem, który świadczył o jego powadze i życiu z zasadami. Władek miał bzika na punkcie brązowego koloru. Codziennie do pracy przychodził w brązowych spodniach i brunatnym garniturze, czasami nosił wysoki, brązowy melonik. Mężczyzna nigdy nie rozstawał się ze swoją kościaną fajką, którą codziennie o poranku nabija krajanką tytoniową.

Poszedłem do kawiarni na końcu ulicy Baker Street w Londynie, umówiłem się z Władkiem na grę w karty, uwielbialiśmy spędzać wolny czas grając wspólnie w karty przy buteleczce wspaniałego wina „Cros Trimoulet". Wszedłem, wspólnik czekał już z winkiem siedząc na dębowym krześle, trzymając swe ręce na akacjowym stole, okrytym rubinowym obrusem. Podszedłem i przywitałem się, następnie usiadłem i wyciągnąwszy talię kart rozpocząłem ich tasowanie:

- W co zagramy? – zapytałem, bawiąc się kartami.

- Dzisiaj będziemy grać w „wojnę" – odpowiedział Władek, podpalając swoją fajkę.

- No dobrze – odrzekłem, kończąc przetasowywanie.

Podczas gdy rozdawałem karty, podszedł do nas mężczyzna elegancko ubrany, z wyraźnym, czarnym tatuażem na lewej dłoni, który przypominał postać smoka. Chłopak trzymał w prawej dłoni notes z niewielkim ołówkiem:

- Panowie coś sobie życzą? – zapytał, przygotowując się do notowania.

- Dla mnie szklaneczka wody – powiedziałem, kilkakrotnie odkrztuszając resztki plwociny, wypluwając ją do grubej, bawełnianej chusty.

- Ja podziękuję, ale możesz przynieść szklankę i dwie gazety, po skończeniu partyjki w grze karcianej, chętnie zerknę na nowe wiadomości popijając przy tym znakomitym winem – odrzekł wspólnik, wymachując rękoma na lewo i prawo.

- Dobrze... Dziękuję – dodał kelner, odchodząc.

Chwilę później

- Ha... Wygrałem – rzekłem z lekko podniesionym głosikiem, ochładzając gardło, łykiem zimnej wody.

- Brawo, tym razem udało Ci się mnie pokonać – odrzekł grubym głosem, głaszcząc swojego zarośniętego wąsa.

*

Wzięliśmy gazety i przekładając kartki, szukaliśmy nowinek a tym samym poszukiwaliśmy czegoś ciekawego do pracy.

- Patrz, na dole jest napisane, że okradziono piekarnię, sprawcy uciekli, co o tym myślisz Władek? – zapytałem.

– To nie jest przestępstwo godne naszego doświadczenia... Spójrz lepiej na kolejną stronicę. Wczoraj zamordowano młodą kobietę, w jej mieszkaniu nie znaleziono żadnego śladu włamania, a sprawca lub sprawcy nie pozostawili po sobie nawet odcisków butów – powiedział, popijając szklaneczką Trimoulet'a.

- Gliniarze mogli przeoczyć jakiś szczegół, policja nie nadaje się do badania spraw z zabójstwami, oni są dobrzy do łapania tych łajdaków. Morderstwa niech zostawią specjalistom, doświadczonym detektywom – odrzekłem, podnosząc tonację głosu.

- Masz rację Stefan, jutro pójdziemy na posterunek policji. Zobaczymy czy policja w ogóle znalazła coś ciekawego w mieszkaniu lub przy zwłokach – odrzekł, chowając swoją wypaloną fajkę do głębokiej kieszonki w garniturze.

Trudne MorderstwoWhere stories live. Discover now