Pierwsze wrażenie

77 3 0
                                    

    Julianna szybkim krokiem minęła kolejną latarnię. Nie patrzyła się nigdzie indziej niż przed siebie. Tak,jakby gdzieś się śpieszyła,albo wiedziała że ktoś ją śledzi. W końcu przekroczyła bramę prowadzącą do parku Monceau. Chwilę spacerowała,po czym przysiadła na ławeczce i zamyślona patrzyła się w dal. Kilka metrów dalej stał Adam i również się wpatrywał,ale w nią. Widywał ją już wcześniej,znał jej ojczyma,ale na nią samą nigdy specjalnej uwagi nie zwracał. Podszedł do niej,tym razem powoli i leniwie i usiadł obok. Kobieta zaskoczona odwróciła głowę w jego stronę i na chwilę oniemiała. Siedział obok niej sam Adam Mickiewicz.

-P-p-p... Pan Adam Mickiewicz?-Zrobiła się blada jak ściana.

 Adam uważnie się jej przyjrzał. Zmieniła się bardzo,odkąd pierwszy raz ją zobaczył. Różnica wieku między nimi wynosiła ponad 11 lat. Była dzieckiem a potem nastolatką o urodzie średniej. To,co jednak się nie zmieniło to jej brązowe oczy. Zawsze go,jak i wszystkich w otoczeniu szczególnie hipnotyzowały. Widocznie miała je po matce. Wyrosła jednak na całkiem urodziwą kobietę. Nie udało mu się jednak poznać wcześniej jej charakteru. 

-Owszem.-Odpowiedział nonszalancko.-Pani...

-Tak w zasadzie to panna. Nie mam męża.

-A więc panna Słowacka? Zgadza się?

-Tak,zgadza się.

  Zapanowała krępująca cisza.

-A więc... Co pana do mnie sprowadza?

 Nie wiedział do końca,co powiedzieć. Jakoś go przyciągała. Od czego by tu...

-Słyszałem,że jesteś poetką.-Rzucił szybko. Udało się,może rozmowa się rozwinie.

-Tak!-Rozpromieniła się Julianna. Zaczęła grzebać w torbie w poszukiwaniu kartek,na których był zapisany jeden z jej wierszy. Jak mu się spodoba,to da mu do poczytania "Balladynę".-Proszę.

 Mickiewicz wziął od niej kartki. Śledził tekst,ale mina coraz bardziej mu rzedła. Słowacka patrzyła się na niego z niepokojem. "Nie podoba mu się"-myślała. On to jednak zauważył i zmienił minę.

-I jak...?

-Em... Twoje wiersze są śliczne Julianno.-Uśmiechnął się Mickiewicz. 

-Naprawdę?!

-Naturalnie.-Adam delikatnie zmrużył oczy.

-Dziękuję!-Już chciała mu się rzucić na ramiona,ale opanowała się.-M-muszę wracać. Do widzenia-odeszła uśmiechnięta od ucha do ucha.

 Adam westchnął. 


Słowackiewicz-Życie często dziwne bywaWhere stories live. Discover now