-Co ty tu do diabła robisz?
Fuknęłam zirytowana i trochę zaniepokojona w stronę blondyna. Jego niechlujnie długa grzywka przysłaniała mu oczy ale nie musiałam ich widzieć, by wiedzieć że jest zalany. Widać to wyraźnie dzięki jego postawie, głupkowatemu uśmiechowi i sposobie w jaki mówił.
-Heeej... no-o co ... tak będziesz mnie-e teraz witać kochanie?
-Zjeżdżaj stąd.
-Nie zaprosisz mnie do siebie?
Oh no jasne.. A potem dam ci swój portfel i nóż oraz powiem Ci gdzie ukryć moje zwłoki żeby nikt ich nie zauważył. Oczywiste.
-Nie.
-A-ale kochaniee...
Podbiegłam szybko do swoich drzwi i otworzyłam zamek, zdarzyłam nawet nacisnąć na klamkę i uchylić minimalnie drzwi ale długa ręka ćwoka nagle odgrodziła mnie od kochanego, śmierdzącego i zawalonego rupieciami wnętrza mieszkania. Wzdrygnęłam się a dreszcz przeszedł mi wzdłuż kręgosłupa. Przełknęłam ślinę i biorąc głęboki oddech zebrałam w sobie całą nienawiść na jaka było mnie stać i na niego spojrzałam minimalnie podnosząc twarz. Chyba lepiej było gdy nie widziałam jego całej twarzy. Gęsta siatka naczynek i krwawych nitek przecinających jego żółte białka to pierwsze co zauważyłam. Potem zwróciłam uwagę na zmatowiały, jakby zmyty kolor jego, niegdyś, elektryzujących piwnych oczu. Na sam koniec zostawiłam sobie wyraźnie cienie pod i nad oczami. Przez cały dzień musiał ćpać albo pić. Zważywszy na jego stan, nie wykluczone że robił to i to, w różnej kolejności... może nawet na raz. Niepokój wzrastał we mnie z każdą chwilą, podczas kiedy on nawet nie drgnął wciąż się we mnie wpatrując. W końcu zrobił mały krok w moim kierunku, dzieliły nas już tylko centymetry. Nie drgnęłam nawet milimetr, może ze strachu, może dlatego że to nie miało znaczenia, że to by mi i tak nie pomogło, a może dlatego że nie chciałam.
-Nie drocz się ze mną...-wymruczał nachylając się w moim kierunku. Zauważyłam że miał zamiar zrobić kolejny krok więc się cofnęłam. Spojrzałam ponownie w jego twarz i pokręciłam głową z rezygnacją.
-Nie mam już siły. Odejdź. - stwierdziłam, sucho wypowiadając każde słowo. Spokój z jakim to powiedziałam nie pasował do tego co działo się w mojej głowie. Ból, to właśnie czułam.. Dlaczego? Widok zmizerniałego chłopca leżącego na samym dnie powinien napawać mnie dumą że już jestem ponad to, że już się tak nie daję, że nabrałam odwagi żeby z tym skończyć. A jednak tak nie jest. Jednak szkoda mi tego chłopca, bo nie zawsze taki był. Był mój, tylko mój. No... mi się zdawało że "tylko mój"..
-No proszę Cię... - zachowywał się jak małe dziecko co nie pasowało do jego postawy- powspominamy stare lata.- Dość tego, dłużej tego nie wytrzymam, to musi się skończyć.
-NIE. -podniosłam głos i zrobiłam dwa kroki dzielące mnie od drzwi, szybko złapałam za klamkę, otworzyłam je, wsunęłam się do środka i w momencie kiedy je zamykałam usłyszałam tylko jego ostatnie marudne słowa:
-Inna by mi dała...
_____________________________________________
Wieczór spędziłam sama, jak każdy inny, z butelką piwa i ołówkiem szkicując coś dla zrelaksowania umysłu.
Nie pierwszy raz pchał się tam gdzie Go nie chcą i nie pierwszy raz dostał kosza ale to nie jest dla mnie takie zwyczajne. Każde NIE dla niego to walka z milionem TAK w mojej głowie.
Kolejne godziny przy zeszycie zaowocowały dwoma myślami:
1. Potrzebuje przyjaciół.
2. Potrzebuję więcej piwa.
Dzięki Bogu, przynajmniej jeden z planów jestem w stanie wykonać.
________________________________________________
Kolejny poranek, kolejny dzień.
Wychodząc z telefonem w ręce i słuchawkami w uszach z mieszkania myślałam o moich wczorajszych postanowieniach. Mam plan. Będę miła dla każdego kto wejdzie do zakładu i zdobędę znajomych. Co prawda w zakładzie też mam znajomych, na ulicy i sąsiadów też. Ale brakuje mi kogoś nowego, kogoś kto nic o mnie nie wie, ale chce się dowiedzieć. Potrzebuję świeżego początku. Nowej historii, niczym nie związanej ze starą.
Uśmiecham się maszerując przez ulicę i kiwając głową w rytm muzyki kiedy nagły przebłysk rozświetla mi umysł i staję jak wryta na chodniku.
-Miałam kupić więcej piwa!- warknęłam sama do siebie.
-Nie wypada księżniczce..- męski głos zaskoczył mnie co rozdrażniło mnie jeszcze bardziej
-Z tego co wiem księżniczkom wolno wszystko..- warknęłam odwracając się do wysokiego kruczowłosego młodego mężczyzny... z zadziwiająco niebieskimi oczami.
&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&
Wiem że dawno nie publikowałam. 10 miesięcy to jednak trochę czasu. Wiele się działo i musiałam wybierać. Nie jestem dobra w podejmowaniu decyzji ale jakoś tu znów trafiłam i dostałam weny. Opublikowałam właśnie część szkicu sprzed miesięcy wzbogacony o parę akapitów. Mam nadzieję że jeszcze ktoś chce to czytać. Proszę o uwagi i opinie :D
Dziękuję za uwagę i zmarnowany czas ;p
CZYTASZ
Bad, bad girl
RomanceStaczam się, zamykam w swoim świecie. Ludzie mnie otaczają i myślą że należę do ich świata.