Prolog

124 15 2
                                    


Minęło parę lat od wybuchu robota i zniszczenia domu. Edd, Matt i Tom postanowili odbudować swoje stare miejsce zamieszkania. Głównym powodem dlaczego chcieli to zrobić były wspomnienia z nim związane. Całej trójce żyło się spokojnie, nie zaprzątali sobie niczym głów, powoli zaczęli wracać do dawnej "normalności". Tom od dłuższego czasu wydawał się często nieobecny fizycznie jak i psychicznie. Mowa tu o okresie półtora roku, ale przyjaciele Toma już się do tego przyzwyczaili, dlatego przestali zwracać na to jakąkolwiek uwagę. Pewnego dnia szatyn postanowił wybrać się do sklepu. Przekonał go do tego Edd, wieloma wspaniałymi argumentami. Jednak najbardziej przekonała go wiadomość o przecenie na harpuny oraz wódkę. Chłopak już od dłuższego czasu miał bzika na punkcie ,,nadchodzącego niebezpieczeństwa", przez co starał się jak najlepiej na to przygotować. Koledzy żartowali sobie z niego, że to jego kolejna pijacka głupota.

Chłopak wychodząc z domu wziął swoją granatową bluzę oraz portfel. Gdy otworzył drzwi i miał już wychodzić, ostatni raz spojrzał na swoich przyjaciół. Od dłuższego czasu męczyły go nieprzyjemne, ponure myśli. Westchnął ciężko wychodząc z domu. Zamknął za sobą drzwi, głośno nimi trzaskając. Nie chciał pokazać swoim zachowaniem, że jest śmiertelnie obrażony na swoich kompanów. On po prostu przywykł do trzaskania drzwiami, przez co weszło mu to w zwyczaj. Często otrzymywał za to od bruneta reprymendy, a jedynym wytłumaczeniem Toma, był przeciąg. Przeciąg, którego nigdy nie było. 

Kiedy by się tak dłużej zastanowić to bezoki właśnie dostał szansę od losu, aby mógł na spokojnie pomyśleć nad wszystkimi dręczącymi go myślami. Gdy zakupił już wszystko z listy dostanej od przyjaciela, postanowił jak najszybciej wrócić do domu. Czuł się obserwowany, a jego przeczucie katastrofy, nieszczególnie ułatwiało mu czyste myślenie. Niespodziewanie ogarnęło go uczucie osamotnienia, bezradności, zwątpienia. To wszystko zaczęło poważnie martwić bezokiego. Postanowił, że od razu po przekroczeniu progu podzieli się swoimi obawami wraz z przyjaciółmi. Miał nadzieję, że tym razem go posłuchają. Natychmiastowo po wbiegnięciu do mieszkania został ogłuszony.
Nie widział nic ani nie słyszał nic. Szatyn nie spodziewał się ataku we własnym domu. Stał się on o wiele bezpieczniejszy, od kiedy Tord postanowił ich zostawić. Tom czuł jedynie tępy ból w tylnych okolicach głowy. Czuł się tak, jakby wszystko go od siebie odcięło. Jakby nie był częścią wydarzeń, a jedynie ich obserwatorem, kukłą nie mającą nic do powiedzenia, sterowaną przez innych.

Bezoki pamiętał jedynie urywki swojej "podróży". Swoich nieprzytomnych przyjaciół związanych linami oraz żołnierzy ciągnących ich do minivana. Następnie do helikoptera. Niestety nie mógł dostrzec twarzy oprawców, ponieważ posiadali czerwone maski, zakrywające jej dolną część. Ich mundury składały się z granatowych płaszczy, czerwonych golfów, ciemno brązowych, długich wojskowych spodni i czarnych butów sięgających do połowy łydek. Pamiętał to niezbyt dokładnie, ponieważ obraz wydawał się Tomowi rozmazany. Jednak zdołał zapamiętać takie drobne elementy.

***

W pomieszczeniu stał brunet, któremu włosy sięgały do ramion. Posiadał lekko opaloną karnację oraz niebieskie oczy. Ubrany był w mundur. Dokładnie taki sam, jaki mieli porywacze Toma, Matta i Edda. Z jedną różnicą, na jego klatce piersiowej była przyczepiona srebrna plakietka z napisanym, na niej prawdopodobnie imieniem jej posiadacza. Patryck. Obok chłopaka stała dziewczyna niższa od niego o niecałe pięć centymetrów. Na sobie miała czerwoną koszulę w kratę, czarny podkoszulek, tego samego koloru poszarpane jeansy. Na rękach miała, również czarne rękawiczki bez palców. Paznokcie pomalowane były na krwisto czerwony. Przejdźmy może teraz do twarzy, była ona blada. Pod ciemno brązowymi prawie, że czarnymi oczami, można zauważyć wory umiejętnie ukryte pod sporą warstwą makijażu. Długie, gęste rzęsy dziewczyny były delikatnie podkreślone tuszem, a na powiekach widniał czarny cień. Pełne, malinowe usta dziewczyny zostały delikatnie przykryte czarną pomadką. Włosy miała czerwone z czarną grzywką lekko opadającą na prawe oko, jednak nie zasłaniając go całkowicie.
-I co mam im powiedzieć?- zapytał brunet patrząc na porwaną trójkę.
-Nie wiem. Wymyśl coś, w końcu jesteś prawą ręką Lidera.
Czerwonowłosa oderwała swój wzrok od telefonu, w który przez cały czas była wpatrzona. Spojrzała na chłopaka z kpiną, podnosząc jedną brew do góry. Ten spiorunował ją, za jej zachowanie, wzrokiem.
-Gdyby to było takie proste. Masz w bazie danych wszystkie informacje na ich temat?- zapytał bezsilnie niebieskooki. Dziewczyna zawahała się chwilę, zwlekając z odpowiedzią.
-Tak, ale niezupełnie...
-Co masz na myśli?- Patryck zmarszczył brwi.
-Mam informacje na temat tej dwójki,- wskazała głową na bruneta i rudzielca- ale brak mi informacji na jego temat- czerwonowłosa tym razem wskazała na szatyna.- Nie mogę go znaleźć na ani jednej stronie internetowej czy portalach społecznościowych. To jest dość niespotykane, ponieważ w dzisiejszym świecie nie da się praktycznie funkcjonować bez internetu.
-A jednak on może.
-A jednak on może- dziewczyna mruknęła cicho pod nosem, spoglądając na bezokiego z zaciekawieniem.- To jest niezwykłe, że nie ma tam nic, ale zastanawiałam się... Myślę, a raczej jestem pewna, że może to być zasługa Lidera.
Brunet spojrzał na dziewczynę wiedząc, że jest to jedyne racjonalne wyjaśnienie.
-Chyba się budzą- powiedziała, głośniej niż zazwyczaj, dziewczyna.
-Masz jakieś pytania, które mam zadać, abyś mogła uzupełnić informacje w bazie danych?
Czarnooka pokręciła przecząco głową. Brunet westchnął cicho czekając na rozwój sytuacji.

***

Gdy Tom otworzył leniwie, swoje oczy, natychmiastowo oślepiło go białe światło, a zewsząd słyszał szumy. Chwilę zajęło mu powrócenie do normalnego stanu. Rozejrzał się po pokoju próbując ustalić, gdzie się znajduje. Na samym początku miał parę sugestii co do miejsca ich pobytu, lecz żadna z nich nie pasowała do tego jak naprawdę wyglądało to miejsce. Pokój być może nie należał do tych największych, aczkolwiek do najmniejszych również nie należał. Przed szatynem, w ścianę było wbudowane wielkie lustro weneckie, zajmujące praktycznie całą ścianę. Prawie. Z prawej strony owego lustra znajdowały się metalowe drzwi, bez klamki czy jakiegokolwiek uchwytu, za który można by było chwycić i je otworzyć. Mniej więcej dwa metry od ściany, stał stół, który również został zrobiony z metalu. Chłopaka przywiązano do krzesła, które, o dziwo, nie było zrobione z metalu, a z drewna. Kiedy bezoki odwrócił swoją głowę w prawą stronę, ujrzał swoich, nieprzytomnych przyjaciół. 
-Matt?- chłopak przyjrzał się twarzy rudzielca, niestety ten jeszcze się nie obudził. Tom starał się go szturchnąć, ale miał ograniczone ruchy. Po dość krótkim czasie dzięki zaciętości szatyna, udało mu się obudzić rudzielca.
-G-gdzie my jesteśmy?- odezwał się niepewnie, Matt.
-Sam chciałbym to wiedzieć- bezoki westchnął bezsilnie.- Lepiej sprawdź co z Eddem, zamiast zadawać mi pytania, na które nie znam odpowiedzi.
-Chyba się budzi.
Brunet zmarszczył swój nos oraz zaczął mamrotać coś niezrozumiałego. Chłopak uchylił lekko oczy, ale przez nagły napływ światła, zamknął je natychmiastowo.
-Wreszcie wróciłeś do żywych, a już zaczynałem się martwić. Zanim zapytasz mnie gdzie jesteśmy to ja odpowiem ci na to pytanie. Za cholerę nie wiem.
Tom wyszczerzył się próbując uspokoić tym poważnie zmartwionego przyjaciela. Edd miał zamiar coś powiedzieć, ale drzwi otworzyły się. Do pomieszczenia wszedł brunet, dokładnie ten sam, który obserwował ich zza weneckiej szyby. Rozłożył ręce na boki oraz uśmiechnął się delikatnie.
-Witamy w Czerwonej Armii!

___________
Dodawanie postaci wciąż jest dostępne. Formularz zgłoszeniowy jest w rozdziale ,,Formularzyk" w ,,Gupotki Autorki" ;3
Im więcej postaci tym szybciej rozdział.

Siedem Armii  |Eddsworld|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz