Mały teatrzyk.
Pełny ludzików.
Jeden krawczyk.
Dużo gwoździków.
Zimno przeszywa.
Twe dłonie i serce.
Już nic nie zrywa.
Nic i nikt więcej.
Pełno sznureczków.
Dużo laleczek.
Mały teatrzyk.
I ja w nim siedzę.
Ty też tu jesteś.
I biegasz, i skaczesz.
Jak wszystkie inne.
Laleczki małe.
Biegasz i skaczesz.
Skaczesz i biegasz.
A twoje serduszko.
Powoli umiera.
Zrywa krawczyk.
Sznureczków kilka.
Na ziemie upadło.
Nawet echo zamilkło.
I siedzi krawczyk.
I siedzę ja.
Stuk puk.
Puk stuk.
Do trumny Cię pcha.
Przybija gwoździki.
Kopie dół.
Twoja trumienka.
Już leży tu.
Zimne jest twoje.
Martwe już ciałko.
Zimna twarzyczka.
Zimne twe dłonie.
Zimne twe serce.
W trumnie ukryte.
Na lata wieczne.
I siedzi krawczyk.
I siedzę ja.
I kilka laleczek.
Dookoła nas.
I biegają, i skaczą.
Skaczą i biegają.
Jak im tylko sznureczki.
Odpowiednie drgają.
Mały teatrzyk.
Bardzo okrutny.
Choć czasem może.
Jest tutaj uśmiech.
Może i światło.
Nadzieję mi niesie.
Że to przedstawienie.
Zakończy wreszcie się.
YOU ARE READING
Wiersze Nieznajomej
PoetryNieznajoma dziewczynka. Na kamieniu siedzi. Coś w zeszycie bagrze i kreśli. Myśli i myśli. Słów odpowiednich szuka. Ty patrzysz i patrzysz. Na niską nieznajomą. I niech nie zmyli Cię. Wzrok bez wyroku. Niech nie zmylą cię. Te drobne uśmiechy. Patrz...