Tak, jednym z haczyków OASIS jest to, że nadal jest to tylko gra. Trudno winić wirtualny świat, za to iż nie przypomina prawdziwego życia. Mimo to większość poznanych przeze mnie graczy wciąż zaciekle chce odnaleźć tą jedyną przyjemność życia. Ja natomiast chcę wygrać wyścig, zdobyć klucz, odnaleźć kolejne i wreszcie stać się super avatarem. Wsiadam do mojej starej, ale zaufanej bryki. Gdy tylko fajerwerka ze Statuy Wolności wybuchnie nad moją głową - ruszę najszybciej jak się tyljo da. Dzisiaj, albo starcę wszystko, albo wygram OASIS. Skupiam się na świeżo wzniesionym moście. Po drugiej stronie czeka mnie upragniona nagroda. Dźwięk motocyklu, ktory staje po mojej prawej staje się być brzeczącym owadem przy uchu. Czyżby kolejny podwładny z klanu? Nie zgadnę... LOL? Odwracam się w stronę dziewczyny w kasku. Gdzieś już widziałem ten kask... pojazd... ją...
Huk rozlega się, a zielone iskry tańczą na łuku. To mój czas. Naciskam gaz. Mijam wszystkich tych zaciekłych użytkowników, ktorzy tak jak ja mkną po klucz. Nie mija dużo czasu, a moim oczom ukazuje się T-Rex, ha to pestka! Dodaję mocy, zbieram monety... I dostrzegam ten skafander... ten motocykl.- Spójrz. - mowię przez komunikator do swojego przyjaciela.
- Drogi sprzęt. - śmieje sie.
- Nie chodzi o pojazd! - warczę - To ona! Na pewno! Ogladałem wszystkie jej poradniki na Twichu. Art3mis.
Nie spuszczam jej z oczu, na horyzoncie pojawiają się przeróżne istoty oraz kule. Wiszą na srebrzystych łańcuchach wylogowując wielu nieszczęsnikow. Coż, mógłbym być na ich miejscu, ale jestem zbyt cwany. Pożeram kolejne monety, do czasu gdy wielkie łapska King Konga nie rozrywają mostku. Brama zostaje dobre dwadziescia metrów po za moim zasięgiem. Bylo tak blisko, lecz kiedys mi sie uda. Odwracam się. Art3mis jedzie wprost na potwora.
- Czekaj! - krzyczę wymachujac rekoma - Nie przeskoczysz! Zatrzymaj się!
Moje ostrzeżenia idą na marnę.
Może uzna mnie za świra, ale nie pozwolę mojej idolce się wyzerować. Chwytam ją w ostatniej chwili za ramię, w efekcie dziewczyna leci wprost na mnie. Oboje wpatrujemy się w pognieciony motocykl.- Lubiłam go. - rzuca i wymownie ściąga kask.
Lepiej mieć przez chwilę głupi pojazd, a potem stracić wirtualne życie? Co za nonsens. Gryzę się w język. Podnosi się ze mnie do pionu i uprasza o kask. Podaje go jej, sam wstając. Nasz wzrok przez krótką chwilę przetwarza obecną sytyuację, a po chwili znów wpatrujemy się w siebie.
OASIS to daje więcej szczęścia niż prawdziwe życie. Teoretycznie w grze nie można się zakochać? Bo niby jak? A jednak łamię zasady, bo widzę w Art3mis człowieka. W jej oczach... gestach... głosie... Kiedyś zdradzę jej, że nazywam się Wade i mieszkam z ciotką Alice i jej nowym partnerem - Rickiem. I, że nieraz dostałem po twarzy za byle co... że moi rodzice nie doczekali tych czasów... że jestem młody... że mieszkam w przyczepie na stosie innych przyczep...
To da mi prawdziwą wolność. Powtarzam jak mantrę to jedno przeniesione z rzeczywistości do wirtualnego świata zdanie.
Do zobaczenia w OASIS.
CZYTASZ
Początek (Ready player one)
FanfictionGdy gracz Parzival dostrzega Art3mis w OASIS i wszystko zmienia się o 180 stopni. Zainspirowana filmem Ready player one, postanowiłam napisać oneshoota o graczu Parzivalu z OASIS. Zobacz więcej, nie mów nic. Grafika nie należy do mnie, ale jest pla...