Rozdział 6

924 38 30
                                    

Przez dwa kolejne dni starałam się troszkę go unikać. Miałyśmy wolne, więc większość czasu przesiedziałam w pokoju. Musiałam sobie to wszystko przemyśleć i zdecydować, czy powinnam mu ulec czy lepiej zostawić to tak jak jest. Emilia uważa, że oczywiście nie powinnam z nim zawierać żadnej relacji. To jest właśnie to „powinnam", ale czy to słowo jest naprawdę odpowiednie do tej sytuacji? Teoretycznie nie mam nic do stracenia, ale z drugiej strony po co mi to. Emilia wyszła wczoraj z chłopakami na imprezę, bo po kolejnej kłótni z Patrykiem to jedyne czego chciała. Dziś siedzi od rana w cieniu przy basenie i odpoczywa po ciężkiej nocy, regenerując także siły na wycieczkę do Bangkoku, gdzie jedziemy jutro. Ja nie mając ochoty na siedzenie przy basenie, postanowiłam, że znowu posiedzę sobie w pokoju, poczytam książkę, zobaczę jakiś film. Zadzwoniłam wreszcie po długiej przerwie do rodziców i oczywiście dostałam reprymendę, że nawet nie dam znaku życia. Cóż...Ostatnio jakoś nie miałam do tego głowy. Ktoś puka. Czyżby Emila skończyła leczyć kaca i postanowiła wrócić? Pewnie nadal źle się czuje i nie ma nawet siły otworzyć drzwi.

-Oj Emilia, Emilia...Po co było tak pić – śmieję się pod nosem i idę otworzyć jej drzwi. Kiedy jednak je otwieram, stoi tam ktoś inny – Co Ty tutaj robisz?

-Przyszedłem...Bo chciałem Cię przeprosić – mówi Justin opierając się o futrynę drzwi.

-Nagle?

-Wpuść mnie Marika.

-Po co? Myślę, że nie mamy o czym rozmawiać.

-Proszę Cię – łagodnieję i wpuszczam go do środka. Siadam na łóżku, a on powoli podchodzi bliżej – Przepraszam, na tej imprezie nie powinienem był tak ostro zareagować, krzyczeć i go bić. Przyszedłem dopiero dziś, bo musiałem sobie to wszystko poukładać w głowie, co powinienem Ci powiedzieć.

-Cieszę się, że wreszcie zrozumiałeś. Masz rację, nie powinieneś tak zareagować i atakować go! On nic nie zrobił, a ja nie jestem twoją dziewczyną, żebyś tak się zachowywał – wstaję z łóżka.

-Wiem, ale co ja na to poradzę, że jak widzę Cię z nim...to coś we mnie pęka i dostaję szału! Marika, ale naprawdę nie widzisz tego, że odkąd on się tutaj pojawił to jesteś inna? – nawet on to zauważa. Niedobrze.

-Przestań. Wcale tak nie jest. Ty masz po prostu urojenia.

-Jasne! Tylko, że nie tylko ja to widzę! A Ty teraz dodatkowo kłamiesz! – ponownie zaczyna krzyczeć.

-Przeszedłeś tutaj, żeby przeprosić, czy znowu się na mnie wydzierać?

-Przepraszam. Ponoszą mnie nerwy. Naprawdę nie widzisz dla nas żadnej szansy? Marika on ma dziewczynę, ja jestem sam i to ja nigdy Cię nie skrzywdzę – łapie mnie za ramiona.

-Justin...Ty naprawdę nie potrafisz pogodzić się z odrzuceniem. Andreas miał rację...

-Znowu on!! Przestań wspominać jego imię! Nie miał racji! Potrafię, ale tak cholernie mi na Tobie zależy! Marika co mam zrobić? Zrobię wszystko! – mówi podniesionym tonem głosu, a wtedy ponownie ktoś puka.

-Skończ się wydzierać, bo pewnie inni goście hotelowi mają tego dość! – podchodzę do drzwi i ponownie je otwieram. Tym razem stoi za nimi...Andreas. Teraz jeszcze jego mi tutaj brakowało.

-Marika...Wszystko w porządku? – pyta, gdy zauważa Justina w moim pokoju.

-Już Cię przywiało?! – krzyczy Justin – Po co tutaj przyszedłeś?

-Zamknij się Justin! – uspokajam go – Myślę, że już czas, abyś stąd poszedł.

-Nie skończyliśmy jeszcze rozmawiać.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Apr 25, 2018 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

At First SightOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz