Kolejny dzień zaczął się jak zwykle. Pobudka, szybkie śniadanie i bieg na recepcję. Przyjmowanie nowych gości i załatwianie wszystkich formalności. Dzień jak co dzień, ale nie potrafię się dzisiaj wyjątkowo skupić. Pomyliłam klucze do pokoi dla gości, którzy mieli pretensje za złą obsługę, źle uzupełniłam dokumenty przez co Emilia musiała je poprawiać. Jestem niewyspana, zła i zmęczona. Jedyne o czym teraz marzę to pójść i wreszcie się wyspać.
-Marika ja muszę na chwilę wyjść do pokoju, ogarniesz tutaj chwilę? – pyta mnie Emilia, gdy siedzę oparta na krześle z zamkniętymi oczami – Marika?
-Słyszę. Ogarnę, idź.
-No ja mam nadzieję. Dziewczyno może pogadaj z szefem i poproś o dzień wolnego, bo nie dajesz rady.
-Nic mi nie jest. Dzisiaj położę się spać wcześniej. Jestem tylko zmęczona.
-Jasne...Postaram się wrócić jak najszybciej – opuszcza recepcję i zostawia mnie. Muszę podkręcić sobie radio, żeby nie zasnąć. Naprawdę, gdyby ktoś tylko dał mi tutaj poduszkę to zasnęłabym od razu. Po powrocie muszę także zrobić sobie badania, bo moje samopoczucie trochę mnie przeraża.
-Przepraszam – słyszę nagle czyjś głos przez co odwracam się na krześle.
-Tak?
-Mieliśmy do 11 opuścić pokój i chcielibyśmy zostawić gdzieś bagaże – oznajmiają goście hotelowi.
-Oczywiście. Już Państwa zaprowadzam – wstaję i podchodzę do kasetki z kluczami, aby wyjąć klucz z pomieszczenia z walizkami dla gości, którzy wyjeżdżają – Proszę za mną – pokazuję im drogę i prowadzę do tego pomieszczenia. Otwieram drzwi, a oni zostawiają w nim walizki.
-Przed samym wyjazdem będzie można je odebrać czy konieczne jest, aby zrobić to wcześniej?
-Nie ma takiej potrzeby. Przed wyjazdem z hotelu proszę podejść do recepcji – odpowiadam im.
-Dziękujemy.
-Proszę bardzo – zamykam drzwi na klucz i wracam do recepcji. Kiedy wchodzę za ladę dostrzegam siedzącego na moim krześle tyłem do mnie...Andreasa. Serce podchodzi mi do gardła. Uspokój się dziewczyno. Co on tutaj w ogóle robi? Co on sobie wyobraża? – Przepraszam bardzo, ale goście mają tutaj zakaz wstępu – przechodzę obok niego i staję nad nim.
-Tak? Było otwarte to postanowiłem sobie usiąść – uśmiecha się szeroko.
-Ja mówię poważnie. Co Ty tutaj robisz? Dobrze wiesz, że nie możesz tutaj wchodzić. Jak w ogóle śmiałeś? – wymachuję rękami nad nim.
-Cóż...Po prostu zrobiłem krok i wszedłem – śmieje się.
-Proszę Cię, wyjdź stąd zanim zobaczy Cię mój szef – próbuję mówić stanowczym tonem.
-Oj przestań panikować – bierze do ręki książkę z danymi gości i zaczyna oglądać.
-Nie ruszaj tego – wyrywam mu, a wtedy on łapie mnie w talii i sadza sobie na kolanach.
-Zdecydowanie wolę trzymać Ciebie – wyrywam mu się i szybko wstaję.
-Oszalałeś? Co Ty sobie w ogóle wyobrażasz? Przestań tak się wreszcie zachowywać! O co Ci chodzi? – pytam oddalając się od niego i opieram o biurko.
-O nic, o co ma mi chodzić? Nie denerwuj się tak.
-Dlaczego znowu tutaj przyszedłeś? Gdzie jest twoja dziewczyna? – pytam go.
-Naprawdę to Cię tak interesuje? – wstaje z krzesła i idzie w moją stronę – Gdzie jest ona? To jest dla Ciebie takie ważne? – przybliża się coraz bardziej – Bo ja myślę, że jednak nie – opiera ręce o biurko po moich obu stronach. Serce bije mi coraz szybciej, powinnam go wyrzucić odepchnąć, ale nie potrafię się ruszyć. Jakby mnie sparaliżowało – Tak naprawdę interesuje Cię, dlaczego tak bardzo jestem nachalny w stosunku do Ciebie – śmieje się patrząc mi głęboko w oczy – Właśnie teraz widzę co się z Tobą dzieje, udajesz, że Cię denerwuje, ale prawda chyba jest inna, mam rację? – pochyla niżej do mojego ucha i kładzie dłoń na mojej, która leżała obok – To ja kto jest Marika? Nadal chcesz wiedzieć, gdzie jest Olga? – szepta mi do ucha, a moje tętno wzrasta chyba maksymalnie. Zapach jego perfum staje się coraz intensywniejszy, gdy jest praktycznie między nami niewielka odległość.
CZYTASZ
At First Sight
FanficMarika i Emilia to młode studentki, które dostały szansę odbycia praktyk studenckich w jednym z hoteli w Tajlandii. Wszystko układa się po ich myśli, jest dokładnie tak jak zaplanowały. Pracują, zwiedzają i imprezują. Kiedy w hotelu pojawia się sław...