Wszystko zaczęło się na lekcji języka Polskiego, kiedy w progu klasy stanęło dwoje nieznajomych nam dzieci. Pani wytłumaczyła, że jest to Ela i Wojtek, i że będą chodzić z nami do klasy. Wszyscy się bardzo zdziwili, ponieważ nikt nie zapowiadał, że będziemy mieć nowych kolegów w klasie. Ela była dosyć zadziorna, miała ciemne włosy, a piegi na jej nosie dodawały jej uroku. Wojtek jednak był bardzo spokojny, można powiedzieć, że był przeciwieństwem Eli. Miał jasne włosy i okulary na nosie. Pani powiedziała rodzeństwu, żeby usiadło z nami. Ela wybrała nasz rząd, a Wojtek rząd w pierwszej ławce.
- Podejrzana jest ta nowa dziewczynka. - Nagle odezwała się Karolina. - Starajmy się ją zaakceptować. - Postaram się.
Karolina była moją przyjaciółką, dlatego wiedziałam, że nie zabardzo lubi nowych. Wiktoria za to była ucieszona, że w końcu będzie w klasie jakaś dziewczyna, która będzie miała charakter podobny do jej charakteru. - Możecie się już spakować. - Powiedziała Pani Ewa, po czym zapanował w klasie harmider. Zadzwonił dzwonek, a wszystkie dziewczyny i chłopcy momentalnie zajęli się nowymi. Panie zrobiły specjalny apel, na którym powitali Elę i Wojtka. Rodzeństwo zarumieniło się. Nasza szkoła mieściła się w małej miejscowości o nazwie Książenice. Było tu bardzo ładnie. Wszędzie rosły już bzy i magnolie. Na trzeciej przerwie Pani Bożena, nauczycielka od matematyki zabrała nas na podwórko. Nagle podbiegła do mnie Ela. - Cześć, ty jesteś Zosia, tak? - Zapytała niepewnie. - Tak, a co? - Nic, chciałam się zaprzyjaźnić. Zaczęliśmy rozmowę z Elą, zaprzyjaźniłyśmy się. Po kilku minutach rozmowy Ela ucichła. - Zosia, bo ja mam sprawę. - Jaką? - No bo ja mam moc. Mogę poruszać przedmiotami nie dotykając ich. - Powaga?! - Zapytałam zaciekawiona. - Cicho, nie chcę aby ktoś się dowiedział! - Uciszała mnie. Ela znowu ucichła i się mocno skupiła. Nagle moja butelka wody zaczęła lewitować i przeleciała aż pod szkolny mur. - Mój brat też ją ma. Tylko cicho. - Dobrze. Zaczęła się kolejna lekcja. Dalej myślałam jak Ela poruszała moją butelką i miałam nadzieję, że nikt tego nie widział, lecz myliłam się. Widziała to jedna osoba. - Jak mogłaś?! - Na przerwie podbiegła do mnie rozwścieczona Ela. - O co chodzi? Co? - Jak mogłaś rozpowiedzieć, że mam moc! Patrz na gazetkę! " Nowa uczennica posiada moc, dowody tylko u mnie! ". - Ja nic nie wiem o żadnej gazetce! Przez chwilę byłam przestraszona , kto mógł zrobić taką rzecz, jednak przypomniało mi się, że niedaleko był Leon, w dodatku miał telefon, więc mógł zrobić zdjęcie. Podeszliśmy do niego i zapytaliśmy, przyznał się. - Musimy coś zrobić! - Rzekłam. - Dobrze, ale co? - Powiemy wszystkim to...- Zaczęłam szeptać. - Ej Ela, to prawda że masz moc? - Zapytał Kamil. - Nie! Ten matoł Leon dał się nabrać! Tak naprawdę robiliśmy to na sznurku! - Powiedziałyśmy.
Takim sposobem uratowałyśmy tajemnicę Eli nic nikomu się nie stało, wszyscy żyli długo i szczęśliwi, przynajmniej aż do czasu sprawdzianu z matematyki.