W końcu zaraz będziemy już na miejscu. Cały lot był bardzo męczący, oglądałam sobie filmy wraz z mamą ale później zasnęła, więc musiałam sama dokończyć. Podczas lotu założyłam sobie BikDoga na którym ludzie nagrywają filmiki lipsync oraz prawie straciłam dni na snapie bo już miałam klepsydry.
Ale wreszcie wylądowaliśmy. Bernard czekał na nas na lotnisku wraz z ich dziećmi, jak przyjechaliśmy do domu to zrobiliśmy małą imprezkę na którą została zaproszona Poly z jej rodzicami, było fajnie. Nawet zostali u nas na noc i zrobiliśmy nockę filmową. Na drugi dzień Poly zapoznała mnie z jej koleżankami Julią i Emily, z którymi najprawdopodobniej będę chodziła do tego samego liceum. Pokazały mi trochę mojej dzielnicy i stwierdziłyśmy, że pojedziemy na zakupy do galerii. Byłyśmy w tylu sklepach, że aż mnie nogi bolały więc poszłyśmy sobie na kawę i wtedy się to stało... jakiś chłopak potknął się i oblał mnie kawą, byłam bardzo zła
- Of all the nerve! - krzyknęłam.
- I'm sorry - powiedział spłoszonym głosem.
- Ku*wa co ja teraz zrobię? - zapytałam się dziewczyn.
- Oo mówisz po polsku! - powiedział.
- Nie słychać ? - zapytałam z sarkazmem.
- Dobra jeszcze raz ciebie przepraszam i mam nadzieje, że kiedyś na siebie jeszcze wpadniemy. - powiedział i poszedł.Jak mam być szczera to był bardzo przystojny, na szczęście dziewczyny odrazu wiedziały kto to i podały mi jego snapa. Ale niestety byłam cała oblana kawą więc musiałam pojechać do domu. Jak weszłam to nikogo nie było ale dostałam już klucze od Bernarda, więc nie musiałam po nikogo dzwonić. Na blacie leżała jakaś żółta karteczka na której pisało „Mia jestem w pracy, a Bernard z dziećmi pojechał na ranczo do jego mamy. Pieniądze masz na biurku u ciebie w pokoju i proszę nie dzwoń do mnie bo będę miała wywiad na żywo. Kocham Cię. P.S. Jak chcesz to możesz zaprosić do nas Poly na noc." Zadzwoniłam po Poly i przyjechała po 10 min i nagle przyszło mi powiadomienie „Alex dodał cie do znajomych".
Alex pisze ....
Alex: Do we know each other?
Ja: To ja ta dziewczyna którą oblałeś dzisiaj kawą.
Alex: Oooo, siema. Przepraszam cie jeszcze raz za to.
Ja: Nie No luźno. Co robisz?
Alex: A leżę sobie a ty?
Ja: Przeglądam sobie BikDoga.
Alex: Okejj. A mogę o coś zapytać?
Ja: Jasne pytaj śmiało!
Alex: Chciałabyś się umówić na jakieś wyjście czy coś żeby lepiej się poznać? Bo wydaje mi się, że jesteś tutaj nowa.
Ja: Sorka ale na ten moment nie mam ochoty. I tak dopiero się tutaj wprowadziłam.
Alex: No ok ://- Chciałabym strasznie się z nim umówić ale cały czas myśle o tacie. - powiedziałam ze łzami w oczach.
- Mia nie możesz cały czas żyć przeszłością, musisz iść dalej wiem, że jest ciężko ale masz od tego mnie. Pamiętaj o tym.
- Dziękuje Ci Poly, narazie nie mam ochoty na spotkania z jakimiś chłopakami, których praktycznie nie znam.
-No okej jak uważasz.
Rozmawiałyśmy z Poly całą noc, a później położyłyśmy się spać i tak minął mój pierwszy dzień w LA. Obudziła nas moja mama słuchając głośno muzyki, zrobiła nam pancakes na śniadanie i czarną herbatkę. Po zjedzeniu zaczęłyśmy się szykować i pojechałyśmy do szkoły zawieść moje dokumenty, a później na plaże. Było super, przy szkole zgarnęłyśmy Julie wraz z Emily i spędziłyśmy razem cały kolejny dzień. Pod wieczór jak wróciłam do domu to ...
Alex pisze...
Alex: Hejka jak się czujesz ?
Ja: A super a ty ?
Alex: Źle :/
Ja: Dlaczego?
Alex: Bo nigdzie dzisiaj ciebie nie spotkałem.
Ja: Ojjj tam gadasz
Alex: Noo serio, nalegam na spotkanie! Jutro 15.00 kawiarnia w której cie oblałem kawą!!
Ja: Ajj no dobra niech ci już będzie.
Alex: To do jutra, dobranoc.
Ja: Dobranoc.Nie mogłam wytrzymać i zadzwoniłam do Poly
- Haloo Poly
- No haloo - odpowiedziała zaspanym głosem
- Sorka, że cie obudziłam ale umówiłam się z Alexem!
- Cooo jak to ?
- Noo napisał przed chwila, że nalega na spotkanie.
- I co kiedy się z nim spotykasz?
- Jutro o 15:00 w kawiarnii.
- Dobra to wpadnę do ciebie o 12:00 i pomogę Ci się ładnie ubrać. A teraz lecę spać dobranoc.
- Okej. Dobranoc.Nie mogłam się doczekać jutrzejszego dnia, aż z wrażenia nie mogłam zasnąć...