Rozdział 1

6.1K 293 13
                                    

Młody hrabia leżał na idealnie białej pościeli, przykryty aksamitną kołdrą. Kosmyki granatowych włosów leżały rozrzucone na miękkiej poduszce, a niektóre zawieruszyły się gdzieś na twarzy chłopca. Nagle przewrócił się na lewy bok sprawiając, że kołdra zsuneła się gdzieś na linię bioder. Ta idealna skóra ukryta pod materiałem... Sebastian mógłby patrzeć na tę śpiącą postać godzinami, ale teraz nadszedł czas na pobudkę panicza i realizację ich codziennego planu zajęć. Lokaj podszedł do okna, by rozjaśnić pokój promieniami słońca, które teraz padały na Phantomhiv'a pod idealnym kontem. To jak zaspany podniósł rękę by osłonić oczy i przetarł nią po twarzy sprawiło, iż lokaj zawachał się z wypowiedzeniem swej codziennej formułki. Takie zwykłe, małe gesty zawsze go intrygowały. Jeszcze chwilę wpatrywał się w hrabiego, który najwyraźniej nie zamierzał się jeszcze budzić. Jedynie poruszył nogami zupełnie zsuwając z siebie kołdrę. Teraz Sebastian już nie wiedział gdzie podziać oczy. Wpatrywał się w nagie uda chłopca odsłonięte przez podwiniętą koszulę. Gdyby tak przesunął się jeszcze o milimetr... Demon skarcił się w duchu i zły na własne myśli przymknął zaczerwienione oczy, by wróciły do koloru, jaki powinien zobaczyć panicz po przebudzeniu. Ciel uchylił lekko powieki, ukazując błekitną i fioletową od znaku kontraktu źrenicę, by po chwili znów je zamknąć i wyrazić swoje oburzenie kilkoma niewyraźnymi mruknięciami. -Pora wstawać paniczu, ma pan dziś bardzo napięty grafik.- powiedział podchodząc do łóżka. -Jak zwykle Sebastianie motywujesz mnie już z samego rana...- odpowiedział zrezygnowany hrabia i usiadł na krawędzi łóżka przeczesując dłonią włosy. - Dzisiaj przygotowałem herbatę white dragon, która powinna postawić panicza szybko na nogi. Zaraz lekcje geografi i chemi, a potem spotkania z kilkoma ważnymi gośćmi...- Ciel przymknął oczy zachwycając się aromatem herbaty co nie umknęło uwadze lokaja. - A jeśli wszystko wyjdzie po naszej myśli już wieczorem będziemy mogli zakończyć sprawę, która tak trapi Jej Wysokość.- Kucnął na przeciwko chłopca i zaczął starannie odpinać guziki jego koszuli. Tak jak codzień na Phantomhiv'ie nie zrobiło to żadnego wrażenia. Czekał aż jego lokaj tak jak zwykle przebieże go w codzienny strój godny głowy rodu. Zaś Sebastian napawał się tymi momentami i wyczekiwał ich nieznośnie. Delikatnie zsunął miękki materiał z ramion  chłopca przejeżdżając rękawiczką po jego ramieniu. Ach gdyby mógł pozbyć się zbędnego materiału i poczuć to ciepło emanujące od ludzkiego ciała. Niesamowicie go to fascynowało, na tyle iż nie zwracał już większej uwagi na to co robi. Ciel jak zwykle próbował odgadnąć o czym myśli jego sługa, gdy tak nieznośnie przedłuża tą zwyczajną czynność, która dobremu kamerdynerowi zajęła by jedynie kilka chwil, a przecież nazwanie Sebastiana jedynie dobrym wydawało się hrabi poprostu śmieszne. Ich spojrzenia natrafiły na siebie i przez krótką chwilę Ciel miał wrażenie, że zaraz stanie się coś dziwnego, lecz lokaj jakby ocknął się z transu i szybko uwinął się z dalszymi częściami garderoby. -O czym myślisz Sebastianie?- wyrwało się z ust chłopca. Grymas pojawił się na ustach kamerdynera zmieniając się po chwili w kpiący uśmieszek. -O tym ,co podać ci na śniadanie paniczu.- odpowiedział wymijająco po czym wyszedł z pokoju zostawiając hrabie, który sam nie wiedział co sądzić o swoim słudze. Jakiej odpowiedzi oczekiwał? Przecież dobrze wie z kim ma do czynienia, więc czemu jego myśli tak często krążą wokół ich relacji? Korzystając z nieobecności powodu swych rozważań westchnął cicho i ruszył do jadalni. Kolejny dzień z życia hrabi Ciela Phantomhive'a można uznać za rozpoczęty.

Kontrakt [Ciel x Sebastian]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz