21 sierpnia
Dzień, jak dzień. Ale dzisiaj są moje urodziny. Nic zwykłego. Pewnie znowu dostanę książki, słodycze i tak dalej...
- Wszystkiego Najlepszego! - rodzice weszli do mojego pokoju.
- Proszę, to dla Ciebie prezent - powiedziała mama.
- Wow! Naprawdę to jest dla mnie?..?
- Tak. Ale to nie wszystko.Po chwili wyjechaliśmy z domu i rodzice nie chcieli mi zdradzić gdzie dokładnie jedziemy.
Po paru minutach dojechaliśmy do stadniny, która nazywa się Grand. Regularnie tu przyjeżdżam, aby pojeździć na koniu.
- Czemu tutaj przyjechaliśmy?
- Po prezent - powiedział tata.
- Nie mogę się doczekać, kiedy zobaczę swój prezent urodzinowy!Kiedy wysiedliśmy z samochodu, podeszła do nas właścicielka tej stadniny - pani Agata. Przywitała nas, złożyła mi życzenia i weszliśmy do stajni. Było tam mnóstwo koni, ale jeden był chyba nowy.
- Jak ma na imię ten nowy koń? - spytałam.
- Jeszcze nie ma imienia - powiedziała właścicielka.
- Jak to? Dlaczego?
- Bo to jest twój własny koń i ty musisz jej dać imię! - odpowiedział tata radosnym głosem.
- Wow! Wow! Wow! Naprawdę jest mój?! Och dziękuję, dziękuję! To jest najlepszy prezent świata!
- No to jak ją nazwiesz? - spytała mama.
- To jest klacz? Wow! To musi być naprawdę wyjątkowe imię... może.. Linda! Tak! Linda - to jest piękne imię.
- Dobry wybór - stwierdziła pani Agata.
- Proszę - mama dała mi karteczkę. - tu jest zapisana data urodzenia Linda, jak rasa i tak dalej..
- Och dziękuję, dziękuję!Następnie rodzice pojechali do domu, a ja zostałam w stajni, aby osiodłać konia i się na nim przejechać.
Hejka!
Mam nadzieję, że książka Wam się podoba. Następna część już niedługo! Piszcie w komentarzach i gwiazdkujcie. Życzę Wam miłego czytania i dobrych pomysłów podczas pisania książki!