1.05.2018

4 2 0
                                    

,,Pójdę dzisiaj wcześnie spać"
Czyli jedno z najczęstszych kłamstw, które wmawiam sobie niemal codziennie.

Sen mimo wszystko jest dla mnie w jakiś sposób stratą czasu, ale pasowałoby się w końcu wyspać, co nie?

Wory pod oczami i bycie nieprzytomną w ciągu dnia robi się już trochę męczące...
Nawet bardzo męczące...
W cholerę męczące

I pomimo tego, że w dzień wszystko jest w miarę ,,ok" to w nocy zaczyna się niezła plątanina myśli.

Coś między nienawiścią do samej siebie (pod względem wyglądu i charakteru), brakiem chęci do czegokolwiek, strachem, ogólnym rozbiciem emocjonalnym i jeszcze paroma innymi rzeczami.

Zależy od sytuacji.

W końcu z tego wszystkiego jest się tak złym, że łzy same zaczynają cieknąć po policzkach.

Nie wiem jak wy, ale ja mam wtedy ochotę też krzyczeć.

Ale nie mogę...

Przecież gdybym to zrobiła już dawno wysłaliby mnie w do psychologa czy psychiatry, a ja nie mam jakoś ochoty rozmawiać z żadnym z nich.

Kończy się na zakrywać sobie ust i walczeniu o to, żeby żaden dźwięk się z nich nie wydostał.

A łzy spływają jeszcze bardziej

W taki oto sposób poszłam spać około 3.40

Więc w sumie nie pierwszego maja, a drugiego

Teraz gdy się obudziłam przygnębienie trwa nadal, a chęci do zrobienia czegokolwiek są prawie tak samo nikie jak w nocy.

Ale trzeba się zmusić żeby zrobić cokolwiek (choć jeśli mam być szczera to mam ochotę ryczeć nadal).

Mam nadzieję, że u was jest lepiej.

~Neila
(Nie ważne czy mam tak na imię czy nie. Po prostu mi tak mówicie. Z góry dziękuję)

Na Granicy Świadomości Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz