2.05.2018

3 2 0
                                    

Prawie cały dzień w łóżku

Zero chęci do zrobienia czegokolwiek.
Nic tylko się ryczeć chce. Słabo to brzmi i jest dość żałosne, ale właśnie tak dzisiaj jest.

Ogólny wkurw na ludzi jak mało kiedy.

Po 4 razie przestałam liczyć ile razy dzisiaj płakałam.

Czekam z utęsknieniem na burzę tak silną, że nie będzie jak się z domu jutro ruszyć. Przynajmniej będę miała wymókę dlaczego nie wychodzę do ludzi.

Nie czuję się ostatnio sobą.

Perspektywa wrócenia do szkoły też nie jest jakoś zachęcająca. Tak szczerze to mi niedobrze jak o niej pomyślę. Już chyba 2 albo 3 razy ludzie z klasy widzieli jak ryczę i nie zamierzam dawać im tej szansy zobaczenia tego jeszcze raz.

Kruszę się wewnętrznie, kawałek po kawałeczku.

Boję się, że ludzie zobaczą moment gdy rozsypię się całkowicie.

I boję się, że to nastąpi niedługo.

A gdy to się już stanie nie będę w stanie się podnieść.

I w taki sposób ludzie mnie zostawią aż spełni się jeden z najgorszych scenariuszy...

Nie zdziwiło by mnie to, bo już tracę z nimi kontakt. Tylko to po prostu cholernie by zabolało. Bardziej niż boli teraz.

Nie wiem nawet dlaczego to wszystko się dzieje.

Nie mam siły żeby wstać.
Nie mam siły żeby zrobić cokolwiek.
Nie mam siły mówić do ludzi.
Nie mam siły patrzeć ani na nich ani na siebie.

Ludziom się nagle życie układa, a moje z niewyjaśnionych do końca powodów zaczyna się rujnować.

Gdzie się podział mój entuzjazm?

Czuję cholerną samotność
Brak motywacji
Frustracje
Niedługo to się zamieni też w desperacje (jeśli to już nie nastąpiło).

Krzyczę
Ale nikt tego nie słyszy

Nie chcę tak żyć. Chcę żeby było jak dawniej. Ciągły uśmiech na twarzy, wiara w siebie, nie przejmowanie się własnym wyglądem.

Mam nadzieje, że wasze życie właśnie takie jest- kolorowe i pełne nadzieji.

~Neila

(Trzymajcie kciuki żebym naprawdę w końcu poszła wcześniej spać)

Na Granicy Świadomości Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz