I

670 78 15
                                    

  Otworzył swoje zmęczone oczy. Kolejny poranek za sobą a kolejna noc w ciągu życia. Dzisiaj jest ten znienawidzony dzień przez wampira, w którym poznał blondwłosego.
Otworzył zamknięcie trumny i przeciągnął się. Nie chciał wychodzić z jego "łóżka", musiałby przeżyć kolejny dzień z nadzieją, że Tony przyjedzie do niego i mu wszystko wytłumaczy.

Poszedł do łazienki, by się odświeżyć. Nic tak na niego nie działa, jak zimna woda. Podszedł do lustra, lecz nie widział swojego odbicia. Przypomniał sobie sytuację, gdy niebieskooki podał mu rękę, by udowodnić mu swoje przyjazne stosunki a ten zauważył, że ma odbicia.

Po policzku Rudolpha spłynęła łza. Cały czas go pamiętał, nie było dnia ani nocy by tak nie było.

Osunął się o drzwi i schował swoją twarz w dłonie. Chciał zobaczyć chłopaka, miał w planach nawet wybrać się do niego, lecz od razu zrezygnował z tego pomysłu. Musiał opiekować się swoją rodziną poza tym był następcą klanu. Nawet nie wiedział, gdzie on mieszkał. Prychnął na swoją nieporadność.

Wyszedł ze swojego pokoju. Nadal mieszkali w zamku małżeństwa. Jakoś się z nimi dogadywali z resztą, nie wchodzili sobie w drogę. Wszyscy już wstali, krzątali się po komnatach budynku, ponieważ za dwa dni miały być urodziny wampira. Wszytko, musiało być idealne, w końcu w tym dniu ceremonialnie przejmie dowództwo nad klanem.

Wiedzieli jakie dni przechodzi chłopak, nie poruszali tej sprawy, to by było zbyt dołujące dla niego. Tony był jego jedynym przyjacielem, któremu tak szybko zaufał, powierzył mu swoje niebijące już serce. A ten go porzucił.

Usłyszał krzyk, więc szybko poleciał w jego kierunku.

-Co się stało ?

-Nic synku, po prostu upuściłam wazon.

-Myślałem, że coś się stało.

-Przecież i tak bym nieumarła, bo już nie żyje.-zaśmiała się kobieta. Chłopak również podniósł kąciki ust.-A właśnie miałam do ciebie iść.-podała u strój okazjonalny, specjalnie szyty na miarę i na tę okazję.-Załóż to, proszę.

-Dobrze...-westchnął.- Pójdę polatać, wrócę za jakieś dwie, trzy godziny.

-Uważaj na siebie.

Wyleciał przez otwarte drzwi balkonowe i wzniósł się do chmur. "Położył się" w powietrzu i zamknął oczy. Przedstawił mu się obraz Toniego. Prychnął i szybko zleciał na dach. Podkulił kolana do swojej twarzy i zakrył ją ramionami.

Dzięki swojemu wrażliwemu słuchowi usłyszał warkot silnika około stu metrów od zamku. Zainteresował się, rzadko ktoś przyjeżdżał w te rejony. Rzadko mówiąc, raz na dwa lata i to tylko o spytanie o drogę. Uważnie obserwował samochód. Po chwili zatrzymał się na parkingu. Wysiadł z niego jakiś wysoki facet, a drugi czekał jeszcze w środku, zgadywał, że jest z nimi jeszcze jakaś kobieta, ale nie mógł sobie dać ręki uciąć.

Po dłuższej chwili drugi chłopak wysiadł z samochodu. Zobaczył te blond włosy, piegi, i te jakże piękne niebieskie oczy, które tak znienawidził.

-Ttony ?

Następnym razemOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz