Prolog

42 4 0
                                    

*proszę abyście przeczytali trzy ostatnie zdania informacji an dole*

Madie's POV

To już dziś wyprowadzam się do Londynu. Nie chcę tu zostawać, jedyne co mnie trzyma to moja przyjaciółka Betty. Najchętniej wzięłabym ją ze sobą. Przez pewien czas mówiłam, że zostaję tutaj, ale mama nawet nie chciała o tym słyszeć. Ojciec ją zranił, a wszystko obija się o mnie. Jestem pełnoletnia i w sumie mogłabym upomnieć o tym moją rodzicielkę, ale po co się pogrążać? Mnie też zabolało, bo mój ojciec... Ahh

-Madie, znieś pudła!-krzyknęła.

-Chwila-odkrzyknęłam-Madie, znieś to, tamto-przedrzeźniałam ją pod nosem.

-Madie-upomniała mnie Betty.

-No co? Po raz setny mi to mówi, a zrozumiałam za pierwszym-wyjaśniłam.

-Wiesz, że twoja mama chcę dla was jak najlepiej-złapała mnie za ramię, kiedy zaklejałam ostatnie pudło.

-Tak, wiem, ale bez przesady. Pomożesz mi je znieść?-wskazałam na pudła.

-Jasne-wzięła jedno z nich-Mój Boże co ty tam masz?-ugięła się pod ciężarem kartonu.

-Ym... Ubrania, kosmetyki i inne pierdoły, które zaśmiecały mój pokój-uśmiechnęłam się sztucznie.

-I tyle to waży?

-No cóż.

Nie ukryję, stojąc przed samochodem dopiero teraz zdałam sobie sprawę że już tu nie wrócę. Przytulając moją przyjaciółkę uroniłam łzę tak samo jak ona. Siedząc już w środku pojazdu pomachałam ostatni raz i ruszyliśmy. To koniec. 

Starałam się zasnąć w drodze bo czekał nas cały dzień drogi. Przekręcałam się z boku na bok. W końcu głośno westchnęłam i prosto usiadłam wyjmując z kieszeni telefon. Połączyłam się bluetoothem z samochodem, a następnie włączyłam playslistę z spotify. Podśpiewywałam sobie pod nosem i usłyszałam ciche nucenie mamy. Nigdy nie lubiła muzyki której słuchałam a teraz widzę jak stuka palcami o kierownicę w rytm piosenki.

-Khym khym-udawałam kaszlenie jednocześnie wytrącając mamę z transu.

-Emm-podrapała się po karku.

-Jednak polubiłaś?-zapytałam ze zwycięskim uśmieszkiem.

-No dobra-westchnęła-Serio fajna-zaśmiałyśmy się.

W tym momencie czułam się tak jak byłam mała i wszystko było dobrze. Ostatnio tego uczucia doznałam może dziesięć, dziewięć lat temu. Atmosfera w moim domu z roku na rok coraz bardziej się pogarszała. W końcu rozwiedli się i dali sobie ze sobą spokój. Nienawidzę ojca jak nikogo innego. Szczerze to nigdy nikomu nie życzyłam jak najgorzej a jemu to mogłoby się zdarzyć wszystko. Za to jak potraktował naszą rodzinę. Sam sobie nagrabił. 

Dalej śpiewałyśmy. Kiedy minęła trzecia godzina drogi zauważyłam, że mama przysypia, ziewa i inne takie. Poczekałam jeszcze kilka minut do jakiejś stacji benzynowej gdzie zrobiłyśmy postój. Poszłam do toalety kiedy moja mama tankowała. Sprawdziłam czy wyglądam jak człowiek i wyszłam z łazienki. Moja mama właśnie płaciła za paliwo kiedy usiadłam za kierownicą. Widziałam przez szybę jej zdziwiony wzrok kiedy zobaczyła mnie na miejscu prowadzącego samochód. Otworzyła drzwi od mojej strony.

-Nie pomyliły ci się miejsca?-zapytała krzyżując ręce na klatce piersiowej.

-Widzę że jesteś śpiąca. Mam prawo jazdy więc robimy zmianę. Nie wytrzymasz więcej drogi jeśli choć chwilę nie pośpisz a nie mam zamiaru mieć wypadku-ziewnęła-Widzisz? Ja mówię prawdę a nie przynudzam. Siadaj-kiwnęłam głową na miejsce pasażera-No już-ponaglałam.

-Dzięki-uśmiechnęła się w moją stronę kładąc głowę na poduszkę a ją na szybie.

-Do usług-odwzajemniłam gest.

Po raz pierwszy zaciskam palce na kierownicy auta ojca. Taa... Tyle nam zostawił. Jak podchodziłam choćby do maski i opierałam się o nią on kazał mi się jak najszybciej odsunąć, a potem oglądał z każdej strony czy nie ma rysy. Ja się na samochodach nie znam autko ma łazdne. Mercedes, którego mi obiecano na dziewiętnaste urodziny od ojca. Wykalkulował sobie że wtedy uzbiera na nowszego. Przeginka.

Ruszyłam w dalszą drogę do nowego domu ufundowanego przez ojca. Pff... Jeśli myśli że mu wybaczę to grubo się myli. Tyle ile prezentów mi już dał przez ostatnie kilka lat tyle wywaliłam do śmietnika. Jedynie hajs zostawał bo wiem, za coś trzeba żyć. Do domu i samochodu też nic nie mam. Po kilku minutach jazdy zauważyłam że mama smacznie sobie śpi. Uśmiechnęłam się delikatnie na ten widok. Była taka spokojna. Pierwszy rok po rozwodzie była roztrzęsiona, rzucała czym popadnie no i inne tego typu zachowania. Po całym, starym domu walały się psychotrpy i zalecenia od psychologów. Gdzie się nie ruszyłam tam było pełno opakowań i świstków. 

Przejechałam kolejne pięć godzin i zobaczyłam jak mama się przebudza. Zjechałam na najbliższą stację. Po tylu godzinach na pewno będzie jej się chciało do toalety. Kierowałam się do środka. Zakupiłam tam dwie kawy i ciastko dla rodzicielki.

-Jak się spało?- zapytałam wsiadając do auta i kładąc plastikowe kubki na uchwytnikach.

-Bardzo dobrze-odpowiedziała biorąc kęs ciastka do buzi popijając kawą.

Aktualnie była godzina 14:00 a planowe dojechanie do nowego domu miałyśmy dopiero o 2:00 w nocy jeśli wszystko pójdzie po dobrej myśli. Westchnęłam na to ile jeszcze nam zostało. 

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

W końcu przychodzę do was z prologiem. Zupełnie nie mogłam się zabrać na wstawienie. Jeśli wam się spodoba nie zapomnijcie o głosach i komentarzach. Następny rozdział pojawi się niedługo. Dzisiaj chyba zacznę pisać na zapas. Jutro jadę na koncert więc nic się nie pojawi. Jeśli chcecie zrobić mi okładkę to zachęcam. Nie jestem zbyt zachwycona ze swojej pracy więc poproszę o to was! Podsyłajcie może to własnie twoja praca stanie się okładką książki!

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Aug 25, 2018 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

I hate you/love youWhere stories live. Discover now