III. Podróż pełna niespodzianek

5 2 0
                                    

Grieg* - Griegmore
zbreźnie** - zbruzga

***

A więc zostali, Griegmor i Tutt,
On miał mu teraz być jako brat.
Razem mieli spędzać swe czasy,
Lecz teraz biorą nogi za pasy
I przygoda przed nimi, i już wyruszają,
Lecz nie wiedzą gdzie się kierować mają.
"A więc, Tutt, tak?
Razem będziemy zwiedzać ten świat."
"Tak"
"A więc chodźmy"
Krok ledwie zrobił, sobie uświadomił,
Że kompan jego do niego przemówił.
Normalnie by go to nie zdziwiło,
Ale jego przyjaciel, to zwierzątko było.
Fakt, takie inne, dwa ogony miała
Małpka ta mała,
Ale to że mówić umiała?
"Mówić potrafisz?"
"Umiem, czy ładnie?"
"Tak, tak! Ci z góry są mili,
Tak przyzwoicie mi życie umilili.
Już się obawiałem, że bez rozmów zostane,
Jednak widze że będzie mi dane."
"Z rozmową tylko przed tobą się otwarłem,
Oni nie wiedzą, że tak potrafię."
Wziął Griegmore Totta,
Podniósł go do góry,
Bierze na barana.
Zgrana z nich para,
Cała roześmiana.
Skoro towarzyszami mają być podróży,
A przepowiednia dobrze im wróży,
Muszą się zgrać,
Ze sobą dogadać,
Poznać siebie,
Pomagać w potrzebie,
Być dla siebie jak rodzina.
A więc teraz wspólna sprawa,
Gdyż podróży cel swój mają.
"Wiesz gdzie szukać Tutt?"
"Wiem kto wie.
Udać tam musimy się.
Wiesz gdzie góra Aruama jest?
Tam portal do świata duchów miejsce ma.
Jest tam pewien duch. Roum na imię ma."
"Roum, chwileczkę, tak na liście pisało.
Czyżby to jakieś znaczenie miało?"
"W istocie. Roum był bowiem szóstym kronikarzem.
Wie gdzie jest drzewo. Wieki temu tam rezydował.
Siedział i pisał kroniki świata,
Który trwał od siedmiu dziesięćtysiącleci.
Ale ten czas nieprzerwanie leci."
"Czyli ja zająć mam jego miejsce?
I mam tyle siedzieć?"
"Historia mówi o siedmiu końcach świata.
Końce te zwane Armageniamii,
Siódma za niedługo zawitać do nas ma.
I jak do drugiej dziesięć tysięcy lat minęło,
Tak do następnego o dziesięć kolejnych więcej."
"Ale mi sie nie chce. Rozumiem sto lat, dwieście,
Ale sto razy niż to więcej?
Czy ewolucji na życie tyle potrzeba lat?"
"Teraz tak"

Szli teraz cicho, nieraz ptak tylko frunął,
Właśnie sobie uświadomił Grieg,
Że świat jego w gruzach runął.
Członkowie rodziny,
Bezpieczni z nimi,
Ale jego z familią rozdzielili.
Zobaczyć będą sie mogli za tysiąclecia.
Za wieki, a więc już w tym trzecim świecie,
Gdzie nieprzerwanie kwitnie białe kwiecie,
Gdzie życie trwa wiecznie i na dodatek,
Miejsce gdzie można ujrzeć twarze dziatek,
Tych, którzy odeszli jeszcze przed wiekami,
Tych, których nie ma dawno między nami,
Gdzie słońce najgorętsze chłodem zagrzeje
Gdy tylko będzie taka potrzeba,
Gdzie każdy człowiek do siebie się śmieje,
Gdzie każdy ma dla siebie własny skrawek nieba.

Lecz misja Griegmora na to nie dozwala.
W ofierze bowiem chodzi o to, że ktoś się oddaje,
Griegmore jest ofiarą, brzed bogami się kala,
Ale nagroda jest wielką jaką dostanie.
Sam jeszcze nie wie i nikt tego nie wie,
Co można dostać za służbę w imię Nieba.
A może nagrody za to wcale nie ma.
Być może na próżno Griegmore startuje,
Ale niechęci ledwie grosze okazuje.
Jeśli człowiekiem jest majątkowym,
Rola bez upominku żadnego odegrana
To dla niego bezsens
I rola zmarnowana.
Lecz jeśli jest człowiekiem
Ubogim na swym duchu
I jeśli ascetyzm ku sercu pełźnie
Imienia swojego nigdy nie zbreźnie**
Bo wyjdzie, że jest prawym człowiekiem
Teraz i na wieki,
W wieku i przed wiekiem.

Piosnka odrodzenia świata - Księga II: Historia jedynego ocalałego człowiekaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz