11. Kim jesteś?

127 6 4
                                    

UWAGA! KOMENTARZE MOGĄ NIE ZGADZAĆ SIĘ Z EDYCJĄ POWIEŚCI!

_____________________________________________

─ Nie uciekniecie mi ─ powiedziałam demonicznym głosem.

─ Czym ty jesteś?! Czego od nas chcesz?! ─ Wykrzyknęła piskliwym głosem Loreaine.

─ Czego chcę? ─ Spytałam sarkastycznie. ─ ZEMSTY. Będziecie cierpieć tak mocno fizycznie, jak krzywdziliście ludzi psychicznie, a również i mnie ─ odpowiedziałam coraz bardziej się przybliżając.

─ R-Rose...? ─ Spytała z niedowierzaniem i szokiem wymalowanym na jej brzydkim ryju Clara.

─ Ooo, czyli jednak mnie pamiętasz. To urocze, ale twój koniec nadszedł ─ powiedziałam, po czym naskoczyłam na dziewczynę, która od razu krzyknęła. Jej przyjaciółki wołały pomocy i próbowały uciec, lecz uniosłam je telekinezą do góry, po czym odcięłam języki. ─ No Clare... Swoją śmiercią zrobisz przysługę innym. Pocieszę cię, ─ przybliżyłam się do jej ucha i ciszej powiedziałam ─ nikt za tobą tęsknić nie będzie ─ wbiłam jej nóż w brzuch i przejechałam nim po całej długości. Wszystkie narządy wyleciały wraz z krwią na podłogę.

------------------------------------------------------------------

   Dziewczyna krzyknęła, a ja od razu odcięłam jej język. Patrzyła na mnie ledwo żywa. Uśmiechnęłam się, że wyglądałam zapewne strasznie, ale się tym kompletnie nie przejmowałam.

─ Wiesz... Gdybyś nie była taką szmatą to może i bym cię polubiła. Ale cóż... Żegnaj! ─ powiedziałam i zaczęłam dźgać ją kilka razy w serce psychopatycznie się śmiejąc. Jej przyjaciółki płakały ze strachu i szamotały się nad ziemią. ─ Spokojnie, już się wami zajmuję ─ spojrzałam w stronę Amelie i Loreaine.

   Opuściłam je na ziemię, a obie próbowały ponownie uciec. Użyłam znowu swoich mocy i przyszpiliłam je do ziemi. Usiadłam okrakiem na Amelię po czym swoim nożem zaczęłam wydłubywać jej oczy, śmiejąc się przy tym szaleńczo. Dziewczyna szamotała się z bólu, ale po pewnym czasie chyba zdała sobie sprawę, że to jej nic nie da i odpuściła, drżąc ze strachu i jakby czekając na mój następny ruch. Postanowiłam być "łaskawa" i jednym szybkim ruchem wbiłam nóż w jej klatkę piersiową. Dziewczyna oddała ostatnie tchnienie, po czym jej serce już nie zabiło.

   Odwróciłam głowę w kierunku ostatniej osoby. Wyszczerzyłam się tak bardzo, że swym uśmiechem mogłam pobić the Killera. Lorrealine patrzyła na mnie ze strachem w oczach. Słone strumyki łez spływały po jej policzkach. Szamotała się w powietrzu mając złudną nadzieję, że uda jej się uciec. Niedoczekanie. Wstałam i wolnym krokiem podeszłam do nastolatki. Ta "zabawa" już mnie nudziła, dlatego jednym szybkim ruchem odcięłam jej głowę. Z szyi wytrysnął strumień krwi, a ręce jak i nogi bezwładnie opadły. Opuściłam jej ciało, które spadło na ziemię niczym szmaciana lalka. Kątem oka zerknęłam na miejsce, gdzie leżała jej głowa. Usta przypominały literę "o", a oczy były rozszerzone.

   Ukucnęłam obok ciała jednej z plastików po czym dwa palce nasączyłam w krwi. Wstając podeszłam do ściany i napisałam: Don't run away. The darkness will get you anyway. Spojrzałam z satysfakcją na swoje dzieło. Poczułam dziwny, ale zarazem przyjemny przypływ energii. Zamknęłam oczy i teleportowałam się gdzieś na gmach budynku. Rozłożyłam swoje czarne skrzydła i patrzyłam na gwieździste niebo. Krew dziewczyn zdążyła wyschnąć i nieprzyjemne zlepki krwi czułam we włosach. Jednak nie przeszkadzało mi to. Wręcz przeciwnie.

─ Nie sądziłem, że tak szybko do tego dojdzie - usłyszałam głos za plecami. Prędko się odwróciłam i ujrzałam Uriela, który skrzyżował ręce na klatce piersiowej i patrzył wprost na mnie ze zwycięskim uśmiechem. Spojrzałam pytająco na chłopaka.

Córka Lucyfera |Creepypasta|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz