5. Rozpacz

1.3K 78 8
                                    

- Pożałujesz tego! Toby, Rose ciebie kocha! - wybałuszyłam oczy i w tym momencie skoczyłam na Bena cała czerwona. Tak, zamiast tłumaczyć się, że to nieprawda to ganiam tego cholernego skrzata z mordem w oczach.

- JUŻ.NIE.ŻYJESZ - syknęłam, łapiąc Bena za bluzkę i przyszpilając do podłogi.

Naszą jadkę przerwała zakrwawiona Jane, niosąca jakieś ciało, które położyła na sofie, a sama upadła na podłodze i zaczęła głośno szlochać. Wszyscy podbiegliśmy w jej stronę. Zaczęła tłumaczyć, lecz zdążyłam wyłapać jedno:

Sally nie żyje...

------------------------------------------------------------------

Momentalnie złosć ulotniła się, a zamiast niej był smutek i płacz. Zasłoniłam usta rękawem od bluzy i łzy strumieniami zaczęły spływać po moich policzkach. Sally nie żyje... Sally nie żyje... - te słowa nadal dudniły mi w głowie.

Poczułam czyjąś rękę na moim ramieniu. Tym kimś okazał się Rogers. Zapomniałam o tym, co Ben krzyknął. Wtuliłam się w klatkę piersiową chłopaka i zaczęłam głośno ryczeć, a on objął mnie rękoma, bardziej do siebie przytulając.

W rezydencji Slendermana jestem krótki czas, lecz przywiązałam się do każdego. Jestem zbyt emocjonalna. Kochałam Sally, była dla mnie jak młodsza siostra.

***

Atmosfera w domu wciąż jest smutna. Nawet Candy Pop czy L.J. nie śmieją się i chodzą przybici. Operator wziął martwe ciało dziewczynki i teleportował się gdzieś. Wciąż czekamy na jakieś wieści od niego co lub kto mógł to zrobić. Przecież ona nie była niczemu winna! Zawsze biegała radośnie podskakując z miskiem i rozweselała wszystkich, nawet beztwarzowca.

Na środku salonu pojawił się Slenderman. Wszyscy do niego natychmiast podbiegli i zaczęli go wypytywać. Postać w garniturze gestem ręki nakazała siedzieć cicho.

- Śmierć Sally wstrząsnęła nami wszystkimi. Nikt z nas nie jest temu winny - spojrzał wymownie na Jane. - Sprawdzą zabójstwa był demon, gdyż były na ciele dziewczynki ślady czarnej krwi. Killer mogła widzieć go pod postacią cienia, który zmieniał swoją formę, toteż dlatego nie mogła opisać jego wyglądu. Podejrzewam, że brat Lucyfera wysłał tego demona tutaj, aby zabił Sally, gdyż zapewne wiedział, że Rose związała się z nią w tak krótkim czasie. Cóż... Obawiam się, że tu nie jesteśmy już bezpieczni... Musimy znaleźć szybko jakieś lokum i tam się przeprowadzić. Najlepszą opcją będzie przeprowadzka do innego kraju czy kontynentu.

- Chyba wiem, gdzie moglibyśmy zamieszkać... - powiedziałam cicho, a wszyscy skierowali swój wzrok na mnie.

- Gdzie drogie dziecko? - zapytał beztwarzowiec.

- W Hiszpanii jest zniszczony czteropiętrowy budynek, który należy do mnie, gdyż ojciec go na mnie przepisał. Uprzedzę was, że nie wiem, po co był mu on potrzebny tutaj na Ziemi. W tydzień słudzy taty powinni skończyć remont i przygotować pokoje według naszych potrzeb czy wygód. Za dwa dni i tak muszę wrócić do Podziemi w celu szkolenia, więc mogę spytać się ojca czy załatwiłby kilku demonów do wyremontowania domu - Slenderman chwilę się namyślał.

- Sądzę, że moglibyśmy tak zamieszkać, lecz teleportowanie tylu osób jest niemożliwe, ponieważ moi bracia niestety mi nie pomogą, a ja stracę zbyt wiele energii.

- Hmm... To możemy polecieć samolotem - odparłam.

- Myślę, że to będzie najlepszy pomysł. Laughing Jack! - zwrócił się w kierunku chłopaka ze stożkowanym nosem - załatw samolot za 10 dni.

Córka Lucyfera |Creepypasta|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz