Zaczęłam jeździć dłonią po materiale, nie zwracając na nikogo uwagi. Przypominał mi fotel, na którym siedziałam z Alice, gdy mama robiła nam zdjęcie. Ojca wtedy nie bylo w domu, był w areszcie. Jest to chyba najlepsze wspomnienie w moim zyciu - nadzieja odżywała, a on nie miał mozliwosci zranić żadnej z nas.
Czyjeś odchrząknięcie wybudzilo mnie ze świata przeszlości.
- Gdzie jesteś ranna? - spytała melodycznym głosem kobieta. - Jestem pani Fleters. Pomogę Ci, tylko powiedz w ktorym miejscu doznałaś obrażeń i w jaki sposob to się stało - jej miły głos wydawał się być w pewien sposób ironiczny, odpędzilam jednak te myśli. Mój wzrok powoli zjechał na nogę, a starsza pani obserwowała każdy mój ruch. - Rozumiem, juz się tym zajmę - powiedziała jeszcze milszym tonem glosu, następnie podeszła do jednej z szafek. Wyjęła z niej nożyczki oraz pudełko z medykamentami, które najprawdopodobniej powinny mi pomóc. Nie chciałam jednak, aby ktokolwiek mnie dotykał. Wiem, paradoks, jeszcze przed chwilą prosiłam o pomoc. Pielęgniarka położyła skrzynkę obok mnie.
-Zaraz wrócę skarbie, tylko pójdę z Aaronkiem po panią dyrektor - znów powiedziała to swoim przeuroczym i miłym głosem. Wyszli powolnym krokiem. Spojrzałam na pudełko i przyjechałam po nim dłonią. Poczułam szorstkie, grube drewno z widocznymi słojami. Delikatnie je otworzyłam i przeanalizowalam cały arsenał narzędzi medycznych odbijajacych światło od swojej metalicznej powłoki. Okalała zimnem koniuszki moich palców. Obok narzędzi leżały tabletki. Przeczytałam ich nazwę na tylnej czesci opakowania. Były to leki przeciwbólowe, więc wzielam 3 tabletki i pozwolilam im się uchronić przed cierpieniem cielesnym.
Urwalam kawałek, i tak, pozwanej podartej koszulki, którą mam na sobie od paru dni. Skwarek materiału włożyłam do ust, aby nie było słychać moich jękow. Sięgnęłam po nożyce i rozcięłam moje przesiąknięte krwią spodnie, a następnie delikatnie odkleiłam materiał od skory zabarwionej na czerwono. Poczułam okropny ból przy dotknięciu rany. Skrzywiłam się, jednak nie poprzestałam. Włożyłam jeden palec głębiej, w poszukiwaniu kuli. Łzy zaczęły płynąć po moich obitych i opuchniętych policzkach, gdy ją znalazłam i podwarzyłam paznokciem. Czułam zimny kawałek metalu przenikający przez warstwę ciepłej, leistej krwi utrudniającej wyjęcie go. Po krótkim czasie walki z samą sobą wyjęłam pocisk z nogi. W momencie, gdy krzyknęłam, oczywiście los chciał, żeby pani Fleters, Aron i moja ciocia weszli do pokoju. Wszyscy podbiegli do mnie i otworzyli szeroko oczy. Szybko schowałam pocisk do kieszeni i zaczęłam szybko oddychać. Ciocia krzyczała coś do kobiety, lecz ja już ich nie słyszałam. Czułam tylko cudowna pustkę w ranie postrzałowej. Miałam świadomość bólu, nieistnijącego dla mnie, przez dużą dawkę leków.
Mrużyłam lekko oczy. Miałam na tyle siły, by wyjąć materiał z ust. Po krótkiej chwili całkowicie odleciałam.
CZYTASZ
Run Away
Short Story17 letnia dziewczyna, nad którą znęcał się ojciec ucieka. Jej ciotka przygarnia ją do swojego osrodka dla trudnej młodzieży. Główna bohaterka zaczyna miec stany depresyjnolękowe. Sytuacje z przeszłości nie dają jej spokoju. Sny, które mówią o jej p...