muza

190 25 4
                                    

-Kocham Cię Jaehyunnie - to były pierwsze słowa z jakimi Taeyong budził się. Zawsze to mówił. Ktoś mógłby powiedzieć, że to tandetne, że po co codziennie o tym mówić. Ale dla Taeyonga, miłość do Jaehyuna była jedynym co miał. No dobra, jeszcze miał swoją lustrzankę, bez której nie rozstawal się prawie w ogóle. Dzięki niej się poznali, Taeyong uważał ją za swoisty talizman. Na zawsze zapamięta ten dzień.

Zauważył go, jako cichego modela, który zgłosił się do reklamy nowych kosmetyków. Poprosił znajomego z pracy, żeby się zamienili, on tak bardzo chciał sfotografować tego chłopaka. Zdziwiony znajomy zgodził się zamienić się na chyba piękną modelkę (Taeyong nigdy nie wypowiadał się na temat piękna płci przeciwnej, był bowiem stuprocentowym homoseksualistą). Wziął swój ukochany aparat i podszedł do trochę wystraszonego chłopaka.
-Hej, jestem Taeyong. Nie gryze, mój aparat czasem - powiedział żartobliwie, podając mu rękę.
-A, hej Taeyong. Jestem Jaehyun - powiedział łamaną angielszczyzną. Taeyong zastanowił się chwilę.
-Jeśli jesteś z Korei, to możesz swobodnie mówić po naszemu.
Młodszy odetchnął wtedy.
-Dzięki. Niby umiem coś tam powiedzieć ale teraz strasznie się denerwuje - przeszedł na koreański.
-Nie ma czym, po prostu rób co mówię - Jaehyun kiwnął na to głową. Taeyong chwilę później mówił mu co ma robić, jak stanąć, na której linii. Potem poprosił go o numer, w razie "jakby potrzebował modela", ale Jaehyun przejął pałeczkę i zaprosił Taeyonga na kawę. Poszli na kawę aż cztery razy, za piątym Taeyong spytał go czy zostanie jego chłopakiem, a Jae z uśmiechem cmoknął jego wargi. Od tego czasu Taeyong wszędzie nosi swój aparat.

Pewnego razu Jaehyun zapytał go, czemu wszędzie go nosi ze sobą.
-Dzięki niemu się poznaliśmy, dzięki niemu jestem szczęśliwy - później oglądali razem zdjęcia, które Taeyong mu zrobił. Jae na początku był zdziwiony, nie wiedział czemu Tae robi mu zdjęcia, tak o, bez żadnego pozowania.
-Chce po prostu Cię uchwycić, jesteś moją muzą - wtedy Jaehyun po prostu przytaknął, nie wiedząc co w nim takiego, co robiłoby z niego muzę. Dopiero po wywołaniu zdjęć zrozumiał co robi Taeyong i jakie jego zdjęcia są piękne, po prostu magiczne. Zazwyczaj Hyun uśmiechał się na nich, szeroko, albo tak że było mu widać zęby. Czasem był to półuśmiech, a czasem uśmiech, który Taeyong nazwał "uśmiechem Mona Lisy", bo był taki delikatny i lekki. Już nie przeszkadzało mu robienie zdjęć, czasem sam pozował. Ludzie pewnie myśleli, że Taeyong na na jego punkcie obsesję, że to chore, ale on po prostu kochał robić zdjęcia. I kochał Jaehyuna. Jak mógłby nie połączyć tych dwóch rzeczy?
-Jaehyunnie, widzisz jak to sie stało? - cały czas wracał do zdarzenia sprzed miesiąca. Spóźnił się po niego na samolot, Jaehyun czekał cierpliwie, wiedział, że Yongie zaraz się pojawi i będzie mógł wlecieć w jego ramiona. Tak myślał i wszystko byłoby dobrze gdyby nie jeden strzał, jedna kulka w głowę. Gdyby nie jeden naćpany chłopak z bronią. I może wszystko byłoby dobrze, gdyby Taeyong wziął wtedy swoją ukochaną lustrzankę..


🌺
Hej, hej, dawno mnie tu nie było! Wybaczcie za smutny koniec, mam nadzieję, że następnym razem nikogo nie uśmierce:(

muse /jaehyun x taeyong/ oneshot Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz