14; meeting

138 9 0
                                    

Nadszedł ten dzień

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Nadszedł ten dzień. Dzień spotkania z Shawnem Mendesem.

Stałam już od 30 minut pod umówionym miejscem. Cholernie się stresowałam. Bałam się, że albo nie przyjdzie, albo po prostu sobie ze mnie żartował.

Nie.

Shawn by tego nie zrobił.

Patrzyłam w szyby każdego auta, czy czasem to nie on. Niestety. Żadny z przejeżdżających ludzi nie był Shawnem.

W końcu czarne BMW wyjechało na podjazd kafejki, a ja stanęłam jak wryta.
Z niego wysiadł Shawn.

Wyglądał jak Bóg.

Miał na sobie granatową koszulkę w kaktusy i czarne jeansy. Do tego dopasowane czarne vansy i włosy w nieładzie.

Rozglądał się. W końcu odnalazł mój wzrok. Wszystkie włosy na moim ciele zaczęły się jeżyć a serce zaczęło bić trzy razy szybciej. Pewnie stałam jak głupia pod drzewem z rękami w kieszeniach i żałośnie wpatrywałam się w idola, zamiast do niego podejść.

W końcu się ruszyłam i nieśmiało do niego podeszłam.

- Witaj, malutka Cassie.

Moje imię w jego ustach brzmiało tak pięknie..

- H-hej, Shawnie..

- Może wejdziemy do środka?

Kiwnęłam głową. Na nic więcej nie było mnie stać, ponieważ w gardle urosła mi wielka gula, a ja pewnie byłam już czerwona jak burak.

Gdy weszłam od razu zajęłam mój ulubiony stolik. Shawn zamówił sobie malinowego shake'a, więc wzięłam to samo.

Pogadaliśmy z Shawnem dużo i już bardzo się z nim oswoiłam. Rozmawialiśmy, śmialiśmy się i zachowywaliśmy się przy sobie jakbyśmy znali się od lat.

Niestety, nie tak długo.

W tym momencie podeszła do nas Maddie, moja znajoma kelnerka.

- Hej, przepraszam, zamykamy. - powiedziała z uśmiechem.

- Słucham? Więc która godzina?

- Dwudziesta pierwsza dwadzieścia dwa.

Spojrzałam na zegarek. Faktycznie!

Wyszliśmy z Shawnem na zewnątrz. Chociaż było lato, w nocy było całkiem zimno.

- Podwiozę Cię. - zaproponował.

- Nie trzeba. - nie miałam lusterka, ale byłam na sto procent pewna, że się zarumieniłam.

W końcu po długich błaganiach Shawna zgodziłam się na podwózkę.

Gdy byliśmy już pod moim domem Shawn przytulił mnie i ucałował w czoło na pożegnanie i powiedział, że jeszcze się spotkamy.

Tej nocy nie będę umiała zasnąć.

proszę bardzo, trzy rozdziały 😊 piszcie czy się spodobały 😘

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

proszę bardzo, trzy rozdziały 😊 piszcie czy się spodobały 😘

what the hell?!! | instagram s.mOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz