Przekonanie

86 16 0
                                    

  Oparłem się o ścianę klatki schodowej, kiedy Bill przetrzepywał kieszenie w poszukiwaniu kluczy do mieszkania. Właściwie nie miałem pojęcia, co mną kierowało, że zgodziłem się na nocny wypad do domu obcego faceta, dodatkowo poznanego w gejowskim barze. Owszem, - dobrze mi się rozmawiało z blondynem, ale nie pociągał mnie w żaden fizyczny sposób, więc jeśli doszłoby co do czego, to mogłem spokojnie wywnioskować, że pojawiłby się niemały problem.

Właściwie nawet nie wiedziałem, czy w jakikolwiek sposób przystałbym na to ,,co do czego" i to wcale nie dlatego, że nie byłem gejem. Nie odczuwałem chęci do stosunków czy to z mężczyzną, czy z kobietą. Za każdym razem, jak dochodziło do tego z Pacyfiką, musiałem się przymuszać, aby jej nie zawieść. Chociaż, na całe szczęście dla mnie, nie uprawialiśmy seksu zbyt często. Od dwóch do czterech razy w miesiącu i to wszystko. Prawdopodobnie Bill szukał przygody na jedną noc, a ja zajęcia czy noclegu - seks za nocleg. Była to chyba uczciwa wymiana, racja? Przecież to coś normalnego, na porządku dziennym: idziesz do klubu samotnie lub z przyjaciółmi i poszukujesz kogoś na miano kochanka, aby zaznać chwilę rozkoszy. Nieważne komu ofiarujesz to miano, prawda? Grunt, by druga osoba się zgodziła i tyle. Reszta jest nieważna, nie liczą się w tym momencie ani choroby weneryczne, ani wygląd czy posiadanie partnera. Nic, a nic. Tylko ta jedna chwila, kiedy doznaje się rozpusty.

Nim dostrzegłem, Bill otworzył drzwi i czekał, aż wejdę do środka. Odepchnąłem się od ściany i wszedłem do mieszkania zdejmując kurtkę, a potem odwieszając ją na wieszak, jak gdyby nigdy nic. Tuż za mną wszedł blondyn, który zapalił światło do przedpokoju i również zdjął kurtkę, a dodatkowo buty. Nie chcąc zostać w tyle również je zdjąłem.

- Czego się napijesz? - spytał i od razu udał się w głąb mieszkania, nie czekając na odpowiedź.

- Herbaty - odparłem, idąc za nim jak cień. Skręcił do pomieszczenia, które, jak się okazało, było salonem.

- Pójdę ją zaparzyć, a ty sobie usiądź. - Zapalił światło, a mym oczom ukazał się niewielki, schludny salon.

Kiwnąłem lekko głową na znak zgody na propozycję Billa; podszedłem do popielatej rogówki i usiadłem.

Pokój nie był zbyt wielki, ale całkiem przytulny - wbrew chłodnym odcieniom szarości i czarno-białym meblom. Na półkach umieszczonych w pomieszczeniu, prostopadle do kanapy, było pełno książek; Stephen King, George Owrell, Oscr Whilde, Agata Christie, Arhtur Conan Doyel, Jospeh Conrad, Johann Wolfgang von Goethe i wiele innych dzieł słynnych pisarzy; leżały elegancko poukładane. Na półkach przed książkami znajdowały się ramki ze zdjęciami. Na pierwszym, rzucającym mi się w oczy, zdjęciu pewien mężczyzna znajdował się w górach, wraz z dwoma innymi osobami płci męskiej. Cała trójka była podobna do siebie z postury. Stali odwróceni plecami do obiektywu.Ten po lewej miał czerwone włosy, pośrodku znajdował się - prawdopodobnie - Bill, a po prawej jakiś błękitnowłosy.

Kolejne zdjęcia stały zbyt daleko, a dodatkowo były odwrócone pod takim kontem, że nie mogłem się im przyjrzeć z mojej perspektywy. Skierowałem spojrzenie na szklany stolik i czekałem na Billa, wpatrując się w swoje nieco rozmazane odbicie w szkle.

Cichy szum gotowanej wody i szczęk kubków były całkiem relaksujące - zwłaszcza dla osoby, która już niedługo miała uprawiać seks, za którym niespecjalnie przepadała. Nie chodziło o samą czynność, bo ta, owszem, była przyjemnym doznaniem, ale o coś zdecydowanie innego; o wstręt do samego siebie. Nigdy nie traktowałem seksu jako podwalinę związku. Nie był mi do szczęścia potrzebny, co prowadziło do tego, że nie odczuwałem popędu seksualnego w stronę Pacyfiki, ani nikogo innego. Sytuacji nie poprawiała myśl, że będę musiał rozłożyć nogi dla mężczyzny. Ba, to mnie nawet przerażało.

Odszukać szczęścieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz