Oddech

2.5K 155 31
                                    

Dumny wzrok przenikliwych oczu przejechał po młodej twarzy. Naga, nieskalana szyja kusiła.

Starsze usta, wprawione przez wielokrotne, lecz przelotne romanse, złożyły pocałunek na tych miękkich jak aksamit. Chwilę później zaczęły podróż ku szyi, która nie dawała spokoju. Wbił się w delikatną skórę, zostawiając czerwone znamię. Tej czynności towarzyszył jęk młodszego mężczyzny, który dysząc, poruszył się niespokojnie. Starszy uśmiechnął się i zaczął przemierzać klatkę piersiową, zostawiając szlak pocałunków.

Zatrzymał się przed dolną częścią bielizny, którą chwycił i pociągnął w dół. Ściągając ją powoli i systematycznie. "Ofiara" tego jawnego znęcania się, podniosła biodra, by dopomóc, jednak mężczyzna na górze z złowieszczym uśmiechem jeszcze bardziej zwolnił.

- Jakiś wać pan niecierpliwy. Aż tak się panu spieszy? - Ciemne oczy spojrzały na twarz kochanka, która tonęła w pąsach. - Panie Słowacki, aż tak panu niedobrze, że pragnie to zakończyć jak najprędzej?

Zmętniałe oczy spojrzały na wisząca nad nimi osobę z nieukrywanym wyrzutem.

  - A jakby się pan czuł, panie Mickiewicz, gdyby ktoś się z panem droczył w takiej sytuacji? - Słowacki naśladując w wymowie Mickiewicza, spróbował zmienić pozycję.

Jednak skończyło się na tym, że zamiast na plecach leżał teraz na brzuchu, przygnieciony przez wieszcza, który delikatnie położył się na kochanku i wtulił się w jego czuprynę, która pachniała szafranem.

- Raczej byłbym zachwycony, że komuś zależy na tym, bym nie przekroczył linii mety przedwcześnie. - Ugryzł delikatnie ucho leżącego pod nim mężczyzny.

To zostało skomentowane tylko jękiem przygłuszonym przez puchową poduszkę, w którą Słowacki wcisnął twarz. Mickiewicz zaśmiał się ciepło i ucałował kark, który był równie niewinny jak cały jego kochanek.

Oddech | SłowackiewiczOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz