II. Zapalniczka.

87.3K 2.3K 5.6K
                                    

Pierwszy września dwa tysiące dwudziestego pierwszego roku– tę datę właśnie przeczytałam, lustrując dokładnie kalendarz wiszący nad łóżkiem. Jutro zaczynam pierwszy dzień na uczelni. Czy się stresowałam? Być może. Być może nawet bardzo.Narzuciłam na ramiona czarną bluzę z kapturem, aby pasowała do spodni dresowych tego samego koloru. Za oknem padał deszcz, więc na pewno zrobiło się chłodno. Rozglądałam się po pomieszczeniu i byłam dumna z siebie, że udało mi się je ładnie udekorować. Mój pokój był przytulny, pomimo swojej prostoty. Ściany białego koloru kontrastowały z ciemną podłogą. Dwuosobowe łóżko z pościelą w psy rasy labrador znajdowało się po prawej stronie od wejścia, a obok niego stała szafka nocna z lampką. Na przeciwległej ścianie pod oknem znajdowało się biurko pełne książek od mamy, z których i tak zapewne nie będę korzystać.

– W końcu wstałaś! Już się martwiłam się, że jebłaś w kalendarz– oznajmiła Alice, gdy wyszłam z mojego pokoju, prosto do salonu połączonego z kuchnią.

– Impreza cię chyba zmiotła, co?–

Jeszcze żyję, ale po jutrzejszym dniu będziesz miała powody do zmartwień – westchnęłam. Przyjaciółka wyrzucała niepotrzebne kartony do kosza, a ja spojrzałam na siedzącą na kanapie nieznajomą dziewczynę. Brunetka z brązowymi oczami i gęstymi włosami była bardzo szczupła i najwyraźniej lubiła ciuchy i dodatki w kolorze różowym. Ułożyła swoje dłonie na przewiewnej sukience. To z pewnością Rachel, nasza współlokatorka.

– Jestem Lea. – Wyciągnęłam dłoń w stronę dziewczyny.

– Rachel – odparła z uśmiechem. – Nie musicie się mną przejmować. Rzadko kiedy jestem w mieszkaniu. Studia i praca robią swoje .Pokiwałam głową.– Ważne, abyście tylko dbały o porządek. Wtedy nie będzie żadnego problemu.

– Masz to jak w banku! – odezwała się Alice.

– Jest coś do jedzenia? – spytałam, opierając ręce na biodrach i rozglądając się po salonie. Kartonów było coraz mniej.

– Właśnie w tym problem. Ktoś musi zrobić zakupy.

– Okej. Przyda mi się dawka świeżego powietrza – oznajmiłam, kierując się w stronę komody z butami. Pośpiesznie wyciągnęłam z niej buty.

– Kup coś na kolację i jutrzejsze śniadanie. Jutro zrobimy większe zakupy – stwierdziła, wkładając talerze do szafek. – Jaw tym czasie zrobię tu porządek – ciągnęła dalej, drapiąc się pomałym, uroczym nosie. – Weź parasol, pada.

– Mhm. – Zerknęłam na okna balkonowe.

Deszcz mi wcale nie przeszkadzał. Lubiłam jego widok. Niesamowicie szybko zasypiałam przy dźwięku spadających kropel.

– Zamów lepiej ubera. Najbliższy supermarket jest kilka przecznic stąd – wtrąciła nasza współlokatorka i usiadła na szarej kanapie przed telewizorem, trzymając w ręku notebooka; na jego ekranie dostrzegłam prezentację, z pewnością na uczelnię.

– To też twój pierwszy rok, Rachel? – spytałam z ciekawości.

– Nie, już drugi. Mam pewne doświadczenie, w razie czego możecie mnie pytać, o co chcecie.

– Mieszkają tu jacyś studenci, których powinnyśmy omijaćs zerokim łukiem? – zadała pytanie moja przyjaciółka, siadając na chwilę koło niej.

– Jedni mieszają naprzeciwko nas, ale twój brat się już tam wprowadził – szepnęła do mnie, jakby się bała, że zaraz ją usłyszą. Wraz z Alice popatrzyłyśmy na siebie z przerażeniem.– Nie no... żartuję! Spoko są. Dzięki nim mieszkacie ze mną. Cieszcie się, że nie z Loren, która mieszka piętro niżej. Nie myje się już od kilkunastu dni, a w jej mieszkaniu wali rybą. – Ściszyła głos i zachichotała.

I Wanna Fall +18 W SPRZEDAŻY Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz