Rozdział 3

74 4 3
                                    

Kiedy się obudziłem nikogo w pokoju już nie było. Wstałem z łóżka i szybko się ubrałem i wyszedłem z pokoju. Udałem się do Wielkiej Sali gdzie było podane już śniadanie.
Nagle stary Flych z trzaskiem wszedł do Sali i podszedł do McGonagal mówiąc jej coś na ucho. Jednak nie wzruszona podziękowała mu, przeprosiła wszystkich i wyszła.

Długo jej nie było, wszyscy pomału wychodzili na lekcję, niestety troje uczniów zostało. Byłem to ja Scorpius i Susan.

- Jak myślicie, gdzie wyszła i dlaczego tak długo nie wraca? - spytałem przyjaciół

- Nie wiem, ale pewnie nie będzie zbyt miło.

- Masz rację Sus, coś mi się tu nie podoba- potwierdził Scorpius, po czym wstał i podszedł do mnie. - Al, zostawisz mnie na chwilę z Sus? - spytał mnie na ucho.

- Jasne - poczym wyszedłem i udałem się na Numerologię.

Scorpius POV

- Dlaczego Albus wyszedł?

- Nie ważne, chciałbym z tobą porozmawiać...

- Ja też - przerwała mi nagle.

- No to ty możesz pierwsza - zachęciłem ją

- Chyba do was nie pasuje. - nagle jej mina posmutniała - No chodzi o to że Albus mnie chyba nie lubi, a wy macie jeszcze tam stare przygody i nie wiem czy powinnam się do was wtrącać.

- Sus - złapałem ją za rękę którą trzymała na stole przede mną - jesteś zawsze mile widziana u nas w paczce. Albus cię lubi tylko zbytnio tego nie pokazuję.

- A ty?

- Właśnie o tym chciałem porozmawiać. Bo chodzi o to że bardzo mi się podobasz i chciałabym żebyś to wiedziała. Zależy mi na tobie. - spojrzałem na nią by zobaczyć jej reakcję, jednak jej wyraz twarzy się nie zmienił.

- Scor, zauważyłam to i ty mi też się podobasz. - tym razem ona spuściła głowę.

- To czy byś chciała być moją dziewczyną? - spytałem nie pewnie.

- Tak.

Albus POV

Kiedy lekcja się skończyła, szybko wybiegłem z klasy poszukać przyjaciół. Po drodze spotkałem Panią Dyrektor, która szła w stronę lochów. Zaciekawiony poszedłem za nią, trochę mnie zdziwiło to że idzie w miejsce zakazane w szkole.

Po kilku minutach drogi. Minerwa ustała przed jedną z celi. Była chyba pusta, jednak po chwili zauważyłem w środku leżącego hipogryfa. Ten sam który Hagrid miał na ulicy Pokątnej. Wyczarowała mu jedzenie i udała się do wyjścia.

15 minut później

- Jeszcze raz, po co jej ten Hipogryf? - spytała Sus

- Jeszcze nie wiem, ale niedługo się dowiem.

- Al, jesteś pewien że go tam widziałeś? Przecież w szkole nie mogą być inne zwierzęta jak, sowa lub ropucha.

- Tak. Ten klucz który nosi na szyi jest od jego celi.

- No to trzeba tam się przejść.

- Nie zgrywaj odważnego, każdy wie że boisz się tam zejść.

- No okej, okej.

- Ale to jutro, teraz chodźmy na lekcję, bo już kilka omineliśmy

- Chodźcie, zaraz zaczyna się OPCM. - powiedziała Sus i pociągła nas do sali gdzie miały się odbyć zajęcia.

Harry Potter i Tajemnice HogwartuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz