make up

181 29 6
                                    

— Nie ma mowy, Tae.

Taką odpowiedź słyszał najmłodszy Kim za każdym razem, gdy proponował cokolwiek Yoongiemu. Mimo tego jego nieprzychylność nie zniechęcała Taehyunga do wymyślania nowych pomysłów na spędzenie czasu ze swoim hyungiem.

— Oj, Yoongi-hyung, nie daj się prosić... — zrobił maślane oczka, wyglądając jak wyrośnięty szczeniaczek. A Yoongi miał słabość do psiaków. Dzisiejsza propozycja, jaką złożył mu TaeTae była jednak czymś, na co nie mógł się zgodzić. Ani w tym, ani w następnych dziewięciu życiach. — To tylko make-up.

Taehyung znany był z bycia tym dziwnym. Co tak właściwie oznacza oznacza słowo dziwny? Odstający od społeczeństwa? Mający inne zainteresowania i opinie niż wszyscy? A może to właśnie on jest w tym wszystkim tym normalnym, który potrafi zaakceptować siebie i przede wszystkim był w stanie tego siebie odnaleźć. Czym jest więc normalność?

— Jest wielka nadzieja na to — zaczął Yoongi, a twarz młodszego zaczęła promienieć czterokrotnie bardziej. — Że się nie zgodzę.

Tae prychnął w odpowiedzi, nadymał policzki. Czy prosił o aż tak wiele? Chciał tylko i wyłącznie podkreślić piękno chłopaka. Oczywiście, był on zniewalający i bez makijażu, ale pomyślcie sobie jak bardzo cudowny by się stał, gdyby takowy miał.

— Potraktuj to jako mały eksperyment, hyung.

— A co ja, do cholery, królik doświadczalny? — Starszy zmarszczył brwi, będąc wystarczajaco sprowokowany, by oderwać się od lektury. Taehyung roześmiał się dźwięcznie, splatając jego palce ze swoimi. Zaczął machać ręką, próbując tym samym przelać swoją energię w ciało dwudziestopięciolatka. — Tsk, niech ci będzie.

Odłożył książkę na łóżko i wyprostował się na fotelu. Młodszy nie spodziewał się zgody, dlatego momentalnie go zamurowało.

— Łap za tę szpachlę póki się nie rozmyślę, dzieciaku. — Taehyung kiwnął głową, z entuzjazmem wypisanym na twarzy. W kilka sekund uwinął się z przyniesieniem kilku kosmetyczek, które aż pękały w szwach od ich zawartości. Yoongi skrzywił się na ten widok jeszcze bardziej niż dotychczas.

— Gotowy?

— Zawsze i wszędzie — odparł, wywracając oczami.

Młodszy chłopak chwycił za najjaśniejszy podkład jaki miał, ale wcale go nie otworzył. Siedział wpatrzony w twarz swojego obiektu eksperymentu, intensywnie się nad czymś zastanawiając.

— Coś się stało? — spytał Yoongi, odczuwając ścisk w żołądku. Niespodziewanie zaczął czuć się niekomfortowo. Atmosfera otaczająca ich dwójkę nagle zmieniła barwę.

— Masz nieskazitelną skórę, hyung — szepnął, zniżając ton głosu prawie do minimum. Schował opakowanie z powrotem do kosmetyczki, wyciągając inne, o wiele mniejsze. — Potrzebny nam jedynie korektor do schowania twoich worów pod oczami.

Zaczął wklepywać krem na sińce. Yoongi obserwował go bacznie, zauważając, jak skrajnie ekspresja chłopaka się zmieniła. Z wesołej kluski zbytnio ukazującej swoje ADHD, przeistoczył się w najbardziej poważnego człowieka na ziemi, który skupiał się na swojej pracy. Teraz czuł się jak czyste płótno, na którym artysta tworzył nowy obraz, w przyszłości będący wybitnie docenianym dziełem.

— Jaki kolor wybierasz, Yoongi-hyung? — spytał Taehyung, otwierając przed nim paletę cieni. Było w niej dużo ciepłych kolorów, a wyróżniał się tak na dobrą sprawę tylko jeden, który chcąc nie chcąc przykuł jego uwagę. Był to jedyny zimny kolor w palecie, w ładnym odcieniu fioletu. Bez dalszego zastanowienia go wskazał.

— Wiedziałem, że wybierzesz ten — uśmiechnął się szeroko, co wywołało u starszego niewytłumaczalne uczucie mrowienia od czubka głowy aż po palce u stóp. — Pasuje do ciebie.

Yoongiemu błyskawicznie zrobiło się gorąco. "Na starość mi się już totalnie we łbie pierdoli." — przeszło mu przez myśl. Westchnął głęboko, przymykając oczy.

— Źle się czujesz, hyung? — usłyszał zmartwiony głos chłopaka, na który zaśmiał się w duchu.

— Kontynuuj — odburknął, udając znudzonego. Kąciki jego ust delikatnie uniosły się ku górze, gdy poczuł na swoich powiekach mizianie pędzla. Gdyby wiedział, że to takie przyjemne, już dawno zgodziłby się na to całe nakładanie tapety. Powoli odpływał w krainę snów, kiedy jego wewnętrzny spokój został naruszony przez krzyk towarzysza.

— Skończyłem!

I w jednej chwili powrócił Tae z ADHD w czystej postaci.

— A było tak miło... — wymamrotał do siebie, nie racząc unieść swych powiek ku górze. TaeTae zaczął jednak odprawiać najróżniejszego rodzaju rytuały wokół jego fotela, więc musiał w końcu wrócić do smutnej rzeczywistości. Młodszy, dumny z siebie, podstawił przed nim lustro, by mógł podziwiać jego robotę. I naprawdę było co podziwiać. Stworzył mu na twarzy prawdziwą sztukę, przedstawił go w stylu, którego nigdy sam z siebie by nie wybrał. Zresztą, dobrowolnie nie nałożyłby na siebie make-up'u. No, dla Tae zrobił wyjątek. Było to piękno w swojej prostocie, z dodatkiem kilku cekinowych gwiazdek doklejonych do jego policzków.

Spojrzał na niego, nie wiedząc co ma powiedzieć. Gdy ich oczy się spotkały, spuścił natychmiast głowę, rumieniąc się lekko.

— Jesteś uroczy, hyung — Taehyung powędrował swoimi palcami pod podbródek chłopaka. — Mam nadzieję, że ci się podoba.

Yoongi w odpowiedzi zwężył niebezpiecznie oczy, powracając do codziennego 'ja'. To oznaka, że ktoś tu zrobił o jeden krok za dużo. Tae nie przejmował się tym zbytnio, ale wolał schować swoją dłoń do kieszeni. Tak na wszelki wypadek.

— Uznam to za "tak"— wyszczerzył się, kucając tuż przed nim. Dosłownie nie mógł się na niego napatrzeć. Miał ochotę podziwiać swe dzieło nieprzerwanie przez następną wieczność. — Co ty na to, żebyś ty spróbował mnie umalować?

— Nie chcę psuć twojego makijażu — odpowiedział nieco wymijająco, ukrywając zaskoczenie. — Poza tym, totalnie nie znam się na tych sprawach.

— Nic nie szkodzi. A dziś akurat makijażu nie mam.

Yoongi w ułamku sekundy został zbity z tropu. Przez poprzednie półtorej godziny spoglądał tuż na jego twarz i był pewien, że ma na sobie chociaż jakąkolwiek... bazę? Cokolwiek, kuźwa, nie znał się na tym. W tamtym momencie pomyślał, że zaprzyjaźnił się z jakąś pierdoloną personifikacją bogini Afrodyty w wersji męskiej. Aż głupio było mu siedzieć z nim teraz w tym samym pomieszczeniu.

— Idę spać — skwitował, wymuszając ziewanie. Przetułał się z fotela na łóżko stojące tuż obok, próbując zakopać się w pościeli.

Gdyby to była jakaś kreskówka albo komiks, nad głową Taehyunga pojawiłoby się tysiąc znaków zapytania. Wzruszył on ramionami po kilku minutach bezczynności, sprzątając bajzel, jaki zrobił... w całym pokoju. Gdy skończył ułożył się obok chłopaka, wciskając swój nos w zagłębienie jego szyi.

— Hyung, rozmaże ci się makijaż — wyszeptał, wiedząc, że nie śpi.

— A daj ty mi w końcu święty spokój.

make up [taegi]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz