[Twoje Imię] szła korytażem obiektu numer ███ przyciskając teczkę z dokumentami do piersi. Jej obcasy wybijały szybki rytm na metalowych płytach robiących za podłogę.
Dotarła do pomieszczenia którego szukała i ,po chwili przeszukiwania torby na laptopa, która ciążyła jej na ramieniu, wyciągnęła kartę dostępu i otworzyła drzwi. Powitały ją trzy badaczki i kilkoro członków MTF, którzy kończyli swoją zmianę. [Twoje Imię] musiała poczekać jeszcze conajmniej pół godziny na swoje towarzyszki i rozpoczęcie badań. Kiedy kobiety się zbierały, [Twoje Imię] zdążyła wyjąć laptopa z torby i przejrzeć notatki z ostatnich badań nad obiektem SCP 106.
Niepotrafiła ukryć, że SCP 106, lub, jak go nazywała, Łazarz, od zawsze ją fascynował. Jego umiejętności wywoływania efektu korozji i przenosznia ofiar do swojego łuzowego wymiaru były dla młodej badaczki niepojęte. Musiała przyznać, że miała na punkcie Łazarza dzwiną obsesję już od pierwszego badania nad obiektem.
Tym czasem Łazarz siedział w swojej celi i rozmyślał. Ostatnimi czasy coraz częściej przyłapywał się na myśleniu o przeszłości, o czasach kiedy wraz ze swoim batalionem przemiarzał równiny Francji. A może to było w Niemczech? Sam już nie pamiętał, ale nigdy nie udało mu się zapomnieć dźwięku wystrzałów i widoku jego przyjaciół leżących na ziemii w kałużach własnej krwii. Czasem nawet słyszał krzyki bólu i ludzi nawołujących medyka, który i tak już nie mógł nic zrobić. Czasami żałował chłopaka, młody, przystojny, nie mógł mieć więcej niż dziewiętnaście lat. Gdyby nie wojna mógłby znaleźć pracę, odnieść sukces może nawet kobietę sobie znaleźć, ale los zadecydował inaczej i młody musiał się w tym świecie odnaleźć. Kiedyś nawet mówił medykowi żeby się nie martwił, że napewno ich wszystkich przeżyje. Pamiętał jak żałował tych słów kiedy chłopak umierał na jego ramionach. Jego błękitne oczy, których blask już gasnął zdaały się patrzeć na Łazarza z wyżutem mówiąc " Obiecałeś. Przecież obiecałeś, że będę żył!". Łza spłynęła po policzku SCP 106.
Otrząsnął się kiedy usłyszał charakterystyczny krutki pisk włączającej się kamery. Szybko potarł policzek i spojrzał w soczewkę uśmiechając się tym wymuszonym grymasem. Stary nawyk, jeszcze z czasów wojny.
- Doktor [ Twoje Imię]? - Zapytał wstając z podłogi.
- Tak, to ja. Czy coś przerwałam? Jeśli tak to naprawdę mi z tego powodu wszystko jedno. - Odparła chichocząc. Oboje uwielbiali ich luźną i przyjazną relację.
- Ty franco bez serca! - Zawołał Łazarz z udawanym oburzeniem. Musiał przyznać, że rozmowy z młodą badaczką zawsze przynosiły mu pewnego rodzaju ulgę. Jedynym co mu w nich przeszkadzało był fakt, że nie mógł jej zobaczyć. Ona widziała go przez kamery, ale on nie mógł jej ujrzeć, więc próbował ją sobie wyobrazić. W jego umyśle zawsze dominowało proste równanie, mianowicie: dobre = piękne, i właśnie według tego równania "wyliczył", że doktor [ Twoje Imię] jest najcudowniejszą istotą na świecie. Marzył tylko, aby kiedyś wyjść z tej celi i móc spojrzeć na nią choć przez chwilę, aby móc choć przez minutę podziwiać jej piękno, aby móc spojrzeć głeboko w jej oczy i powiedzieć te dwa słowa, które przez te wszystkie lata cisnęły się na jego usta. " Kocham Cię". Tak, to właśnie chciał jej powiedzieć, jeśli trzebaby było to nawet wykrzyczeć, aby wszyscy w okolicy wiedzieli, że on, potwór, monstrum, anomalia, kocha tę kobietę i nic tego nigdy nie zmieni. Ale teraz był zamknięty w celi i wiedział, że nic z tym nie zrobi bez narażenia miłości swojego życia. Gdyby tylko wiedział, że ona w stu procentach podziela jego uczucia...
Kolejna słona łza spłynęła po jego, i tak już wilgotnym, policzku.
____________________
Za błedy przepraszam i serdecznie żałuję. Może będę to kontynuować. A tym czasem komentujcie, oceniajcie, piszcie co chcecie zobaczył w dalszych one - shotach.
CZYTASZ
SCP one shots
FanfictionOne shoty z uniwersum SCP. pisane jakieś 2-3 lata temu więc cringe, ale kiedyś brzmiało to dobrze.