On jest Bushem, a ja jego Afganistanem

228 4 0
                                    


Kiedy tata w poniedziałek podrzuca mnie do szkoły, naciągam na łeb kaptur bluzy. Bluza pochodzi z czasów Baryły i teraz mogłabym się w niej utopić. Mam misję. Moim zadaniem jest pozostać niezauważalną dla ludzkiego oka,a założenie czegoś, czego nowa Tessie nie tknęłaby kijem, wydaje mi się najlepszym sposobem. Już wór po ziemniakach byłby bardziej twarzowy. Tata patrzy na mnie podejrzliwie, gdy skradam się do bramy. Później mu wyjaśnię, że staram się tylko pozostać przy życiu. Kiedy wreszcie odjeżdża, przyspieszam i na paluszkach biegnę do szkoły. Czuję się jak bohaterka kiepskiego szpiegowskiego thrillera. Na szczęście udaje mi się gładko wmieszać w tłum ludzi.

Mam zamiar jak najszybciej zabrać z szafki książki, bo to jedyny moment, gdy ktoś mógłby mnie zidentyfikować. Opracowałam strategię działania. Siedzieć zawsze z tyłu klasy i rzucać się w oczy jak pchła na yorku. Zabawne, jak łatwo przyzwać wewnętrznego Jamesa Bonda, kiedy twoje życie jest w niebezpieczeństwie.

Okej, wiem, pewnie wydaje wam się, że przesadzam, skoro nawet nie wiem, czy Cole będzie dzisiaj w szkole. Wierzcie mi jednak, znam gościa taki szmat czasu, że mam niezłe pojęcie o jego pokręconych gierkach. Zaatakuje mnie, gdy tylko opuszczę gardę, a to się dzisiaj nie stanie.

-Tessa!

Nawet nie zwalniam. Rozglądam się na boki, obawiając się, że Cole wyskoczy nagle z jakiegoś kąta ze spluwą do paintballu w łapie. Ten pomiot szatana... Teraz ma pewnie własnych wyznawców, nie? Dobra, wiem, paranoja do mnie nie pasuje.

Staram się iść tak szybko, jak tylko się da, ale i tak jestem zbyt powolna. Kiedy ktoś zaciska mi rękę na ramieniu, jestem gotowa wrzeszczeć, jednak na szczęście dostrzegam na nadgarstku prześladowcy bransoletkę. Wzdycham z ulgą. Bransoletka z zawieszką „I <3 Nerds" jest mi znajoma i tak się składa, że jej właścicielka jest moją najlepszą przyjaciółką. Wiem, że nie chce mi zrobić krzywdy, na pewno nie z premedytacją.

– Dlaczego – wydusza z siebie i bierze głęboki oddech – biegniesz – kolejny wdech – tak szybko?

Dyszy, jakby przebiegła maraton, a nie goniła mnie szkolnym korytarzem, ale na jej obronę muszę powiedzieć, że jest jeszcze większym nerdem niż ja, a ćwiczenia to dla niej koncepcja nie z tego świata.– Wejdźmy do sali, to ci wyjaśnię – mówię, chwytając ją za ramię i pociągając za sobą. Nie chcę, żeby ktokolwiek zwrócił na nas uwagę.

- Ooooo, wyczuwam plotę. – Maniakalnie zaciera ręce, a jej zielone oczy błyszczą z podniecenia.

Poznajcie Megan Sharp, jedną z moich przyjaciółek po erze Nicole. Połączyła nas wspólna nienawiść do chemii i godziny spędzone w bibliotece. Jest świetną uczennicą i ma zaklepane miejsce w Princeton. W wolnym czasie kolekcjonuje ploty i zawsze chce wiedzieć wszystko o wszystkich, nieważne, z jak podejrzanego źródła pochodzą te informacje. Megan jest przepiękna, ma wspaniałe rude włosy i nieskazitelną cerę. Wygląda jak porcelanowa lalka i strasznie jej zazdroszczę tej kruchości i delikatności, których mnie poskąpiono. 

Wchodzimy do klasy, a w niej panna Sanchez swoim starym zwyczajem przysypia na krześle. Latające nad jej głową papierowe samoloty wcale jej nie przeszkadzają. Obydwie z Megan spostrzegamy siedzącą pod oknem Beth, naszą kumpelę, która zawzięcie skrobie coś w notatniku. Ruszamy w jej stronę.

– Cześć, Beth!

Mrugam, słysząc podniesiony głos Megan, ale nic i nikt nie jest w stanie jej powstrzymać. Poranne powitania to ważna część jej egzystencji. Beth nie unosi głowy i dociera do mnie, że jest w swojej zonie. W zonie„piszę piosenkę i zabiję cię, jeśli mi przeszkodzisz". Odciągam Megan i w ciszy siadamy na krzesłach.

BAD BOY'S GIRL // @JESSGIRL93Where stories live. Discover now