Od kilku miesięcy cierpię na bezsenność, lecz po rozstaniu z moim chłopakiem, z dnia na dzień jest coraz gorzej. Myśli nie dają mi spokoju, depresja nasila się bardziej niż przedtem. Właśnie w takich warunkach muszę walczyć sam ze sobą, ze snem, który jest jedyną drogą, aby uciec od rzeczywistości. Drugą drogą jest strona, która pozostaje wszystkim nieznana - smierć.Po około trzech godzinach snu, przebudziłem się po raz kolejny, najprawdopodobniej powodem tego był jakiś hałas w domu. Może jednak wiatr, kto wie?
Śpię zazwyczaj w samej bieliźnie. Nie przepadam za spaniem w piżamach, ze względu na to, że w nocy jest zbyt gorąco.
Zerknąłem na szafkę nocną, na której zazwyczaj stoi woda do picia, lecz niestety, tym razem jej tam nie było przez co musiałem zejść do kuchni. Nie zwlekając, zarzuciłem na siebie szarą, rozpinaną bluzę i udałem się w stronę jasno-niebieskich drzwi, prowadzących do wyjścia na korytarz. Po drodze zerknąłem na zegarek, była 04:19. Starałem się każdy następny krok wykonywać najciszej jak się da, choć i tak drewniana, skrzypiąca podłoga nie dawała za wygraną.Po chwili znalazłem się w kuchni. Z górnej szafki wyciągnąłem szklankę, po czym nalałem do niej wody. Nagle w odbiciu wiszących noży nad kuchenką zauważyłem uśmiechniętą twarz nastolatka. Odwróciłem się i ujrzałem Stanley'a.
Najdziwniejsze w tym wszystkim było to, że Stanley był swego czasu moim bratem, był... dopóki nie zmarł, konkretniej popełnił samobójstwo. Kochałem go całym sercem, był jedyną osobą, która mnie w pełni rozumiała. Zmarł w wieku 16 lat. Jego ciało zostało znalezione w otchłani doliny, nieopodal naszego domu. Do dziś nikt z nas nie zna powodu. Owszem, plotki krążą wśród ludzi, choć nie wierze w żadne z nich. Nie zostawił żadnej wiadomości dla rodziny lub innych bliskich, więc musiało być coś na rzeczy.
Patrzył się na mnie i wydawał się być zaskakująco szczęśliwy.
Muszę szczerze przyznać, że bardzo rzadko widziałem go w tak dobrym humorze, może właśnie dlatego tak dobrze mi się z nim rozmawiało?
Po chwili wstał z krzesła i zaczął kierować się w stronę drzwi wejściowych. Byłem zaspany i ledwo widziałem na oczy, serce biło mi jak oszalałe, a ręce drżały. Zacząłem iść za nim, starając się nie zadawać żadnych pytań. Przekręcił klamkę i wyszedł na obudowany barierkami ganek. Zaczął biec w stronę pobliskiego, aczkolwiek niedużego lasu, do którego chodziłem zawsze na spacery z psem. Przyspieszyłem kroku. W miedzy czasie padały pytania z moich ust takie jak - „Jakim cudem znalazłeś się tutaj? Przecież razem z matką byliśmy na twoim pogrzebie" lub „Czy mógłbyś mi to wyjaśnić?". On niestety nie odpowiadał, nawet nie odwrócił głowy, aby na mnie spojrzeć. Ubrany był w swój ulubiony, żółty szlafrok i klapki, w których zawsze chodził po domu.
Po kilkuminutowej pogoni za bratem zacząłem zwalniać. Niestety nie miałem kondycji sportowca, a Stanley zniknął z mojego pola widzenia. Otaczała mnie dość gęsta mgłą. Dopiero wtedy dotarło do mnie co się właśnie stało. Poczułem paraliżujący strach. Nie mogłem złapać oddechu. Zacząłem się zastanawiać czy to wszystko dzieje się w mojej głowie, ale wydawało się było zbyt realne. Potrafię kontrolować swoje sny, więc wszystko wskazuje na to, że jest to rzeczywistość. Nagle poczułem dłoń na moim ramieniu. Odwróciłem się i ujrzałem go. Jak zwykle patrzyłem delikatnie w dół, bo Stanley był dość niski. Czekałem z niecierpliwością, aż się odezwie, ale niestety, nic z tego. Jedyne co zrobił to wskazał palcem coś, co znajdowało się za moimi plecami. Odwróciłem się. Ujrzałem Eda, mojego byłego chłopaka, który obściskiwał się z moim najlepszym przyjacielem - Coll'em.
Nie wiedziałem co się dzieje, skąd oni się wzięli? Ilość pytań w mojej głowie narastała, a niepokój i strach nie pozwalał mi się nawet odezwać. Poczułem coś, jakby ktoś wbił mi nóż w same plecy. W mgnieniu oka zacząłem biec w przeciwnym kierunku. Nie mogłem powstrzymać swoich emocji, które w chwili obecnej panowały nade mną. Dotarłem do krawędzi wzgórza, po czym spojrzałem w dół. Zobaczyłem tam mojego brata, który gestykulacją dał mi do zrozumienia abym skoczył. Tak, to była właśnie ta przepaść w której znaleźli jego martwe ciało. Odwróciłem się po raz ostatni. Widziałem ich, trzymających się za rękę, patrzących na mnie szyderczym wzrokiem. Bez chwili zastanowienia skoczyłem w przepaść, a jedyną rzeczą jaką widziałem przed upadkiem, były pierwsze promyki słońca tego dnia.Przebudziłem się rozhisteryzowany, ręce mi się trzęsły, łzy płynęły na poduszkę bez końca. Nie wiedziałem co się dzieje, nie panowałem nad sobą, nie wiedziałem jak mam na imię... Złapałem się za głowę i starałem opanować emocje. Po dłuższym zastanowieniu doszedłem do wniosku, że to był po prostu zły sen. Umiem kontrolować sny, ale po raz pierwszy to było silniejsze ode mnie. Wierzę, że sny mają jakieś znaczenie, ale w głowie zostaje mi jedno pytanie. Co on miał oznaczać?
CZYTASZ
Łzy Rzeczywistości
Teen FictionWydaje wam się, że wiecie jak czuje się człowiek skrzywdzony przez niemal każdego? Jak czuje się człowiek, który przez całe życie żył w kłamstwie i nie potrafi ufać? A może znacie uczucie odrzucenia z każdej możliwej perspektywy i w waszym słowniku...