Rozdział 3 - Gwiezdna Szarość

744 41 6
                                    

Kolejna nudna lekcja angielskiego. W pewnym momencie do sali wpadł zdyszany chłopak nieco wyższy ode mnie. Ciemny blondyn, jasna karnacja. Zamarłem. Okazało się, że to nasz nowy kolega w klasie. Tak, takiego kolegę mogę mieć. Dobrze zbudowany, ładny zarys szczęki na której widać leciutki zarost, pełne usta wykrzywione w ironicznym uśmiechu. Stał za daleko bym mógł zauważyć jakiego koloru są jego oczy. Wychowawczyni poirytowana kazała mu zająć miejsce, chłopak rozglądał się po sali, a jego wzrok zatrzymał się na mnie. Gwiezdna szarość. W tym momencie zalała mnie fala gorąca, poprawiłem się na krześle, zaś on to najprawdopodobniej zauważył. Uśmiechnął się szeroko ukazując śnieżnobiałą linię zębów , podszedł do mojej ławki i bez żadnego pytania usiadł obok. Przez resztę lekcji nie mogłem się skupić, wierciłem się co chwila zerkając w stronę nowego kolegi. Miał cudowne dłonie, smukłe palce. Na myśl o tym co mogłyby robić w moich spodniach zrobiło mi się nieco ciaśniej. W końcu zadzwonił dzwonek. Westchnąłem, po czym zacząłem pakować plecak. Chciałem jak najszybciej i jak najlepiej ukryć zakłopotanie w jakie wprowadził mnie ten chłopak. Niestety (lub stety) stanął mi na drodze. Uśmiechnął się ciepło i niskim, lekko zachrypniętym głosem powiedział - Macie tu szatnię? Nie mam gdzie zostawić butów.
Wyczułem w jego tonie lekkie rozbawienie. Uniosłem głowę i poczułem jak się rumienię, tak jakby ciepło jego oczu przenikało przez moją skórę. Skinąłem głową i zgodziłem się zaprowadzić nowego kolegę do szatni. Idąc przed nim starałem nie zrobić z siebie kretyna i nie wywrócić się na ziemie. Z każdym krokiem robiło mi się coraz goręcej. Czułem na sobie jego taksujący wzrok. W szatni o dziwo było pusto, przystanąłem na środku i posłałem mu lekki uśmiech, ku mojemu zdziwieniu odwzajemnił go i podszedł bliżej. Pachniał cudownie. Woda kolońska wymieszana z dymem papierosowym. Zaciągnąłem się tym zapachem i zerknąłem na niego, po czym nagle ujrzałem na jego twarzy obojętność. Nie wiedziałem o co chodzi, poczułem się jak debil. Stałem w osłupieniu nie widząc co mam robić i patrzyłem na ruchy jego ramion gdy idzie. Stanął przed jedną z szafek, przeczesał gęste włosy dłonią po czym z powrotem zerknął na mnie. Nerwowo przystępowałem z nogi na nogę przygryzając wargę i starałem się powstrzymać szeroki uśmiech. Chłopak wyciągnął dłoń i przywołał mnie do siebie skinieniem palca. Nawet nie wiedziałem. że może mieć nade mną taką kontrolę. Lekko drżąc zbliżyłem się w ciemny kąt szatni w której stał. Przepełniał mnie jego zapach, zaciągając się po raz kolejny otwierałem usta by coś powiedzieć, cokolwiek... Ale w tym momencie on znalazł się przy mnie. Wcisnął mnie w chłodną metalową szafkę, przywierając do mnie ustami równie gorącymi jak jego oczy. Sparaliżowało mnie, czułem jak każdy nerw mi pulsuje, a krew wrze. Poddałem się, pozwoliłem aby jego język dyktował nam ruchy. Położyłem dłonie na jego ramionach i westchnąłem. Oderwał się na moment i spojrzał w moje oczy. Były prawie czarne, diabolicznie, piekielnie gorące. Zdawały się płonąć. Nowy kolega uśmiechnął się, a ja starałem się uspokoić swój oddech. Ciągle byłem w szoku, ale starałem się skrzywić usta w lekki uśmiech.
- Powiedz stop ,to przestanę - mruknął nachylając się nade mną.
Jego dłoń spoczęła na moim karku, kciukiem delikatnie zataczał kółeczka tuż nad linią włosów.
- Teraz - powiedział oddychając prosto w moje usta. Zbliżył się jeszcze bardziej, dzielił nas dosłownie milimetr. Nagle delikatnie musnął wargami moje wargi.
- Albo teraz - szepnął i przywarł do mnie nieco mocniej. Ale ja chciałem jeszcze więcej. Przyciągnąłem jego ciało do siebie i odwzajemniałem każdy pocałunek, zachłystując się co jakiś czas powietrzem. Wsunąłem dłonie pod szorstki materiał beżowej koszulki, a jego ciało było równie gorące jak jego oczy. Podczas gdy on całował mnie namiętnie, zacząłem dobierać się do jego rozporka. Wyczułem jego uśmiech podczas gdy przesuwał językiem po moim uchu.
- Więc nie ma odwrotu - szepnął i złapał mnie za nadgarstki jedną dłonią, drugą pospiesznie zsunął z siebie spodnie i lekkim pchnięciem zmusił do klęknięcia. Był już gotowy, nie musiałem się starać. Przesunąłem po nim językiem rozkoszując się smakiem. Zataczałem małe kółeczka wsłuchując się w jego przyspieszony oddech, aby w końcu wziąć go do ust. Gdy to zrobiłem on wydał z siebie cichy jęk - zerknąłem na niego. Przygryzał wargę, głowę miał odchyloną do tyłu i przymknięte powieki. Upajałem się tym widokiem jednocześnie sunąc ustami po jego męskości, ssąc na przemian mocno i lekko. Brałem go coraz głębiej i czułem jak blisko już jest. Nieziemsko przystojny chłopak cicho syczał i zaciskał dłonie na moich ramionach. Przestałem poruszać głową jednak nadal lekko robiłem to co do mnie należało. Doprowadziłem go do końca chętnie połykając wszystko. Rozkoszowałem się jego smakiem, po czym oblizałem usta i zerknąłem na niego - wykrzywiał usta w półuśmiechu i nagle nakazał mi wstać, co też zrobiłem. Zbliżył swoje usta do moich i czule pocałował - Odwdzięczę się - pocałował mnie raz jeszcze , po czym złapał mnie za rękę.
- Obiecuję - wyszeptał prosto w moje usta. Staliśmy tak, powoli się całując, uspokajając oddechy.

- Allan, to już czas.
- Czas na co? - odparłem zaniepokojony
- Czas się obudzić.

Łzy RzeczywistościOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz