Rozdział 1 [Po Korekcie]

42.1K 647 187
                                    

Budzę się rano, nie chce mi się wstać, wolę leżeć, w moim ciasnym, ale własnym łóżku. Mam jedno pytanie, po co ludzie chodzą do szkoły? Czy naprawdę chce im się rano o 6:00 wstawać? Nie sądzę, no komu by się chciało!? Mnie na pewno nie.
Powoli podnoszę się do pozycji siedzącej i przecieram oczy. Miałam taki piękny sen, Była tam moja siostra, w dzieciństwie kiedy bawiliśmy się lalkami, a mama zawołała nas na obiad. Niestety wszystko wróciło do normy i powoli dociera do mnie, że to był tylko sen a mojej siostry już nie ma.
Wstaję z łóżka i podchodzę do szafy, patrząc na przywieszone moje i mojej siostry zdjęcie. Łzy napływają mi do oczu i z trudem je powstrzymuje.
Biorę z szafy bluzkę na ramiączkach i krótkie spodenki. Kieruję się do łazienki, która jest zaraz koło kuchni.
- Hej mamo - witam się z kobietą, która właśnie przygotowuję jedzenie. Kobieta patrzy na mnie i uśmiecha się słabo, gdy tylko to widzę to wiem, że coś jest nie tak, nie wiem co tym razem, długi, sąd, komornik czy śmierć ojca?
- Co się stało? - pytam kobiety. Wiem, że miałam właśnie iść do łazienki, ale skoro to coś pilnego to nie mogę w takiej chwili. Jako dobra córka muszę wiedzieć co się dzieje.
- Nic się nie stało, nie zawracaj sobie tym głowy - Czy ona myśli, że tak łatwo jej odpuszczę!? Nie pozwolę, by brała sobie na głowę tyle problemów, jak tak dalej pójdzie to będzie za niedługo siwa. Okej, to nie był dobry moment na żarty, wybaczcie.
- Mamo widzę, że coś jest nie tak, wiesz, że ci nie odpuszczę? - zapytałam, na co kobieta uśmiechnęła się słabo. I kogo ona chce oszukać, ona po prostu nie potrafi ukryć prawdy.
- Masz jeszcze dużo czasu na takie problemy, ja i tata chcemy byś była szczęśliwa i korzystała z życia, a nie przyjmowała się naszymi sprawami - wiedziałam, że powiedziała to poważnie nie tylko dla tego, że jej ton był poważny, ale stąd, że od zawsze mi to powtarzała. Od śmierci mojego ojca u nas w domu nie jest tak samo.
- Mamo zrozum, że nie mogę patrzeć jak cierpisz, chcę choć trochę wziąć twoich problemów na siebie, jestem twoją córką i zawsze ci pomogę tak jak będę w stanie - powiedziałam całkiem szczerze, nie chcę być traktowana jak małe dziecko, mam prawo wiedzieć o wszystkim.
- Masz rację ale był to wybór twojego ojca - powiedziała zrezygnowana. Wskazała ręką stół, a ja od razu zrozumiałam, o co jej chodzi, więc zajęłam miejsce obok niej.
- Będzie kolejny proces związany z wypadkiem twojego ojca i...- powiedziała załamana kobieta. Wiedziałam, że chciała powiedzieć coś jeszcze, ale w ostatniej chwili się powstrzymała.
- O co chodzi mamo? - powiedziałam lekko zdenerwowana. Moja mama nie często się tak zachowuje, robi to, tylko jeśli chodzi o coś ważniejszego. Kobieta spojrzała mi w oczy, a ja śmiało mogłam odczytać z nich smutek, strach i załamanie.
- … i twojej siostry- przerwała na chwilę - Zgłosiła się nowa osoba, która wniosła nowe fakty do śledztwa - to, co powiedziała moja mama było dla mnie nie lada zaskoczeniem. Kobieta wyglądała na naprawdę załamaną. Już nawet nie chodziło o sam ten proces, a to co się kryło za nim. Wiedziałam, jak czuła się moja matka, wiedziałam że znów będzie musiała spojrzeć w oczy innej kobiecie mojego ojca, a ja będę musiała widzieć moją przyrodnią siostrę, która odebrała mi go. Choć bardzo dawno razem z mamą się z tym pogodziłyśmy, same wspomnienia wciąż bolały.
- Przepraszam córciu - widziałam, że ledwo powstrzymuje się, by nie zacząć płakać, nie zdziwiłam się jej reakcji, sama byłam załamana. Wstałam z miejsca i podeszłam do kobiety mocno ją przytulając i mówiąc: że nie jest sama i że będę ją wspierać.
Po chwili jednak zdałam sobie sprawę, że nie dużo zostało mi czasu do odjechania autobusu. Skierowałam się do łazienki i zrobiłam całą toaletę poranną, delikatny makijaż i ubrałam wcześniej przygotowane ubrania.
Wyszłam z łazienki i skierowałam się do wyjścia z domu.
- Do zobaczenia mamo !- zawołałam do kobiety, nie oczekując odpowiedzi zamknęłam drzwi. Wyszłam z klatki i spojrzałam na telefon. 7:45!! Za 3 minuty odjeżdża autobus.
Ile sił w nogach zaczęłam biec, w stronę przystanku. Na szczęście nie mam daleko i droga zajmuje mi ok. 5 minut, biegiem 2-3 minuty.
Kiedy dotarłam na przystanek, autobus już stał. W ostatniej sekundzie udało mi się wsiąść do niego, zanim kierowca zamknął drzwi. Skasowałam bilet i usiadłam na miejscu.
&&&
Gdy po 10 minutach autobus dotarł na przystanek koło szkoły, wysiadłam i skierowałem się w stronę szkoły. Weszłam do budynku i już wiedziałam, że zaczyna się moje piekło, a sprawa w domu wcale nie pocieszała.
Udałam się pod klasę, w której miałam mieć pierwszą geografię. Nie ma to, jak poznawanie gospodarki na pierwszej lekcji.
Gdy już byłam pod drzwiami klasy i chciałam wejść, usłyszałam ten znienawidzony przeze mnie głos dobiegający z oddali. Odwróciłam się gwałtownie widząc, jak zbliża się do mnie przeciskając się przez tłum ludzi z szyderczym uśmiechem na twarzy.
- Siema Rogers - powiedział męski głos, którego tak bardzo chciałam uniknąć.
- Spieprzaj O'Donnell - powiedziałam z wyraźną złością obracając się na pięcie i kierując się w stronę sali. Jednak brunet chyba nie zrozumiał tego przekazu, który ostrzegał go by nie zaczynał, bo nie mam dziś ochoty z nim rozmawiać, a co więcej miałam ochotę mu przywalić.
- Kocurek pokazuje pazurki - zaśmiał się, a ja miałam coraz większą ochotę obrócić się i przywalić mu z pięści
- Ostrzegam Cię, odejdź – powiedziałam, przez zaciśnięte zęby słysząc jego kroki za sobą. Jeśli zaraz nie odejdzie to odwrócę się i naprawdę mu przywalę.
- Mam tylko jedno pytanie... - powiedział brunet, a ja kiwnęłam głową na znak, że słucham. Jeśli on ma do mnie pytanie, to na pewno nie wróży  nic dobrego.- Wesley zerwał z tobą, bo byłaś tak kiepska w łóżku, że musiał przelecieć Jessice?
Auć... zabolało. Wesley był jedyną osobą, której naprawdę ufałam, kiedy z nim byłam czułam, że świat nie istnieje, ludzi nie ma w około, a problemy same się rozwiązały. Ale niestety nie tak to wygląda, w rzeczywistości była jeszcze Crystal, która udawała moją przyjaciółkę by zbliżyć się do Wesley’a. Ufałam im do momentu, aż zobaczyłam ich razem w dość niekorzystnej dla nich sytuacji, z której nie było innego rozwiązania.
Odwróciłam się, w stronę bruneta i z całej siły przywaliłam mu w policzek z pięści. Siła uderzenia obróciła bruneta w bok, a ja poczułam nagłe zdrętwienie ręki. Bolało, a kostki stały się czerwone. Strzepłam kilka razy ręką, ale nie pomogło a ból stawał się silniejszy
- Jak widać był taki jak ty i wolał szmaty, a ja do tego rzeczownika nie pasuję- powiedziałam z zaciśniętymi zębami i odwróciłam się zostawiając zaskoczonego bruneta za sobą i pomału weszłam do klasy. Zajęłam swoje miejsce z tyłu, założyłam słuchawki i oddałam się muzyce, nie interesowało mnie co dzieje się na lekcji, chciałam zapomnieć, zapomnieć, że istnieję.
###
Lekcja minęła spokojnie, nikt mnie nie pytał, nie miał jak skoro nauczycielka wciąż, o czymś nawijała, a ja nie miałam pojęcia o czym. Kazała coś notować, ale mój zeszyt jest tak samo pusty, jak przed lekcją.
Na resztę lekcji, też nie musiałam się skarżyć, bo nie było tak źle, O'Donnell nie odzywał się już do mnie, z czego byłam zadowolona i usatysfakcjonowana. Muszę powiedzieć, że trochę poprawiło mi to humor, ale jego zaskoczona mina była bezcenna, szkoda, że nie zrobiłam zdjęcia.
Nadeszła moją ukochana przerwa na Lunch. Weszłam do stołówki, gdzie już siedziała moja przyjaciółka razem z ekipą, jestem z nich najmłodsza, z czego nie jestem zadowolona, bo ciągle nazywają mnie maluchem. Spojrzałam, w stronę stolika, gdzie była popularna czwórka. Nie chcę nazywać ich elitą, to trochę przereklamowane, ale powiem wam szczerze, że nigdy nie sądziłam, że seriale mają w sobie trochę racji - w każdej szkole jest osoba, lub grupa, która jest mega popularna. Na jego kolanach siedział największy plastik, jaki można było kiedyś zobaczyć. Ubrany miała na sobie crop top, który ledwo zakrywał stanik i spodenki, które odkrywały więcej niż zakrywały, a o tapecie nawet nie wspomnę, bo tak logicznie myśląc gdyby zdarzyła się z białą ścianą to ściana nie byłaby już taka białą. Dziwię się, że ten makijaż nie rozpłynął się, ze względu na temperaturę, która była za oknem, jest lato i nie ma się co dziwić.
- Robię dziś imprezę, bo starzy wyjeżdżają i mam wolną chatę - powiedział Hugh, czyli dokładniej chłopak mojej przyjaciółki.
- Nie za bardzo mogę - powiedziałam szczerze. Wszyscy patrzyli na mnie błagającym wzrokiem, a ja się zastanawiałam, czy aby na pewno nie jest to dobry sposób, może choć na chwilę zapomnę o tych całych problemach, które biorę na swoje barki.
- Jak ty nie idziesz, to ja też - powiedziała Lucy robiąc nadąsaną minę, co chwilę patrząc na mnie.
- Nie daj się prosić młoda- powiedział Will. - Raz nie wrócisz do domu na noc to nic się nie stanie.
- Ale Will..- powiedziałam, a wszyscy zaczęli się cieszyć.
- Nie ma ale, po szkole widzimy się u mnie - powiedziała Lucy i wstała od stołu - Nie dam ci, w tych ciuchach wyjść.
Wszyscy przy stole zaczęli się śmiać, a ja spojrzałam na siebie. Czy ja jestem głupia, czy mi sie wydaje, ale jest okey.
- Ale one...- nie udało mi się dokończyć, bo Lucy mi przerwała. Chciałam powiedzieć, że są wygodne i nic nie mam do tego, by w nich iść, ale jak widać nie pozwolono mi.
- Bez gadania - powiedziała Lucy i jakby nigdy nic wyszła ze stołówki. Nie wiem, dlaczego, ale miałam ogromną ochotę ją zabić!?. Odwróciłam się w stronę stolika, a wokół niego już nikogo nie było.
- No świetnie - powiedziałam do siebie i wyszłam ze stołówki, ostatni raz rzucając spojrzeniem na stolik, gdzie siedział Mike. Tak wiem, pierwszy raz powiedziałam do niego po imieniu. Gdy tylko spojrzałam w tamtą stronę wydawało mi się, że widziałam, jak się na mnie patrzył. Jednak szybko pokiwałam głową na boki i odpchnęłam od siebie tę myśl.
€€€
- Po moim trupie - powiedziałam - Nigdy tego nie założę.
Lucy patrzyła na mnie zrezygnowana, bo kończą jej się sukienki, w szafie. Wyciągnęła już prawie wszystkie, ale żadna mi się nie spodobała. Nie moja wina, że wszystkie sukienki, jakie ma, mają albo za duży dekolt, albo za krótki dół.
- To może ta - wyciągnęłam z szafy ostatnią sukienkę i podała mi ją bym poszła przymierzyć do łazienki.
- No nie wiem, nie wydaje ci się za bardzo wyzywająca?
- Jest okej - powiedziała wyraźnie zmęczona opadła bez sił na łóżko.. Wiedziałam, że ją wkurzyłam, więc nic więcej nie mówiłam i po prostu poszłam ją przymierzyć.
Weszłam do łazienki i przebrałam się w sukienkę, którą dostałam.
- O mój Boże - powiedziała Lucy, gdy tylko wyszłam z łazienki ubrana w sukienkę.
- Wiedziałam, że nie ładnie wyglądam - powiedziałam i chciałam wrócić do łazienki, jednak głos dziewczyny zatrzymał mnie.
- Żartujesz sobie! - krzyknęła dziewczyna i złapała mnie za rękę ciągnąc w stronę toaletki.- To są idealne buty do tej sukienki.
Podała mi piękne srebrne sandały na szpilkach ozdobione diamencikami. Ja i szpilki to jak księżyc i słońce w jednym czasie. Zaczynam myśleć że zdarzy się jakaś katastrofa spowodowana szpilkami.
- Jak chcesz bym się już zabiła, to po prostu powiedz - powiedziałam, na co dziewczyna wybuchła śmiechem. - To nie jest śmieszne!
- Jeszcze tylko makijaż - powiedziała i zabrała się za mój makijaż. Ona wcale nie zwróciła uwagi na to, co powiedziałam, jak ona tak może!?
- Już gotowe - powiedziała dziewczyna i przeprowadziła mnie przed duże lustro. Gdy tylko spojrzałam na odbicie człowieka, który był w lustrze wcale nie przypominał mnie, zwykle byłam w luźnych spodniach i bluzkach, a nie w seksownych sukienkach i szpilkach, moimi ulubionymi butami są adidasy, a teraz mając na sobie piękne szpilki czułam się, jakbym widziała całkiem inną osobę. Włosy, które zwykle noszę spięte, w wysokiego kucyka, teraz luźno opadały falami na ramiona. -  Widzisz mówiłam że nie wyglądasz źle, jesteś piękna pamiętaj o tym.
- Dziękuję - powiedziałam i przytuliłam dziewczynę.
- Tylko nie zepsuj mojego dzieła - powiedziała, na co ja się zaśmiałam.
W tym samym czasie dostała sms’a, którego poszła przeczytać, a ja nadal patrzyłam w lustro,nie mogąc zrozumieć jak z kopciuszka stałam się księżniczką.
- Właśnie. Hugh przyjedzie po nas za pół godziny- powiedziała uśmiechając się. Stanęła za mną a ręce położyła mi na ramionach - wyglądasz ślicznie. Dopiero teraz zauważyłam, że nie Lucy nie jest nawet przebrana.
- To rusz się!! - krzyknęłam - nie masz dużo czasu - dziewczyna po moich słowach zerwała się i pobiegła ze swoją wybraną sukienką przymierzyć do łazienki, a ja stałam w miejscu i śmiałam się z niej.
##
- Hej dziewczynki - powiedział Hugh, gdy tylko usiadłam na miejscu pasażera w samochodzie.
- Hej skarbie - powiedziała Lucy i pocałowała chłopaka na przywitanie.
- Cześć Olivia- powiedziała Hugh patrząc na mnie w lusterko. Kiwnełam lekko głową i odwróciłam się w stronę szyby.
Jechaliśmy autem całą drogę, gdzie Lucy rozmawiała z Hugh'em, a ja siedziałam cicho nie odzywając się słowem. Nie powiem, że czasem nie było dziwnie, bo wręcz przeciwnie, czasem stwierdzałam, by tę dwójkę zamknąć do psychiatryka, bo tylko tam jest miejsce dla takich jak oni.
Gdy wjechaliśmy na ulicę, gdzie miała być impreza słychać było głośną muzykę. Wjechaliśmy na podjazd i wysiedliśmy z auta. Gdy tylko byłam przy, wejściu owiał mnie zapach alkoholu i papierosów, zapach który często przynosiła moja siostra do domu.
Weszłam do środka i skierowałam się na białą kanapę, gdzie była cała ekipa. Usiadłam i wsłuchiwałam się w rozmowę ludzi, miałam z tym jednak mały problem, bo rozmowę zagłuszała głośna muzyka, wydobywająca się z głośników.
Po pewnym czasie siedząc na kanapie gdzie innym było już wesoło i większość była wstawiona, poczułam się dziwnie, więc wstałam  z zamiarem opuszczenia kanapy. Weszłam do kuchni z zamiarem nalania sobie soku do kubeczka, ale nigdzie go nie było. Wszędzie był tylko alkohol.
- Dla ciebie piwo - podszedł do mnie chłopak, podając mi czerwony kubeczek, w którym jak się domyślam była kolorowa ciecz.
- Dziękuję ale nie piję – powiedziałam, w odmawiającym geście.
-To tylko kubek piwa, nic ci nie będzie - nalegał nieznajomy.
- Jeszcze raz dzięki za miłe chęci, ale nie tym razem - powiedziałam i odeszłam zostawiając nieznajomego samego. Nie minęła chwila, a chłopak podbiegł do mnie cały czas idąc za mną.

Wiedziałam o co chodzi nieznajomemu. Przystanęłam na chwilę odwróciłam się do niego  i wyciągnęłam czerwony kubek z jego rąk. Przyłożyłam go do ust i wypiłam całą zawartość.
- A teraz daj mi święty spokój - powiedziałam lekko podnosząc głos.
Obróciłam się i w tym momencie zdałam sobie sprawę, że muzyka ucichła, co oznaczało, że była teraz przełączana na kolejną. Wszyscy słyszeli mój podniesiony głos, a teraz patrzyli na mnie.
Spojrzałam w stronę kanapy, wszyscy patrzyli na mnie, a ja zawstydzone wyszłam przez najbliższe drzwi balkonowe.
- Wszystko w porządku? - zapytała Lucy przystając na chwilę przy mnie. - Co on od ciebie chciał?
- Nie wiem, mam nadzieje, że da mi spokój - obróciłam się w stronę wejścia. - Idę do kuchni, czuję że muszę się jeszcze napić
Czułam, że potrzebuję więcej alkoholu, muszę zapomnieć, odprężyć się. Wróciłam do kuchni, otworzyłam piwo i wlałam je do kubka, wypijając całą jego zawartość.
Nie minęła chwila, a zrobiło mi się słabo i duszno. Na drżących nogach wyszłam na taras przy basenie. Kiedy zrobiło mi się słabo i nie potrafiłam ustać na własnych nogach poczułam, jak ktoś położył ręce na moich biodrach, próbowałam skupić wzrok ale wszystko wirowało. Jedynie z zarysów twarzy i czekoladowych oczach wiedziałam że to Mike.
Mike podniósł mnie w stylu panny młodej i zaniósł do jednego wolnego pokoju na górze. Czułam, że tracę świadomość.
Położył mnie delikatnie na łóżku zdejmując moje buty. W pewnym momencie był nade mną i patrzył prosto w moje oczy. Zbliżył się powoli do moich ust, niepewny mojej reakcji. Poczułam jego usta na moich, całował spokojnie jakby bojąc się mojej reakcji, ale kiedy nic nie powiedziałam zaczął całować zachłannie. Jego usta i oddech były o smaku miętowych papierosów i alkoholu. Był nietrzeźwy, jak ja.
Kiedy wplątałam swoje ręce w jego włosy, zatrzymał się. Spojrzał na mnie szkolącymi się oczami ,cały czas patrząc na mnie.
- Zawsze o tym marzyłem -powiedział gładząc mój policzek - Teraz nie możesz mi odmówić.
To było ostatnie, co usłyszałam później była tylko ciemność. Wiedziałam, że w drinku było coś więcej niż tylko alkohol i sok. Nie pomyliłam się.


HeydenXoxo

I'M YOUR HOPE ✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz